rozdział III

416 66 21
                                    

Każdy ma czasem takie poranki, gdy po prostu nie ma najmniejszej ochoty wstać z łóżka. Taki właśnie poranek miała Erazma. Prawie nic na nią nie działało, przekonywania, kompromisy, czy chociażby drobne szantaże. W końcu Calum zdecydował się na bardziej drastyczne sposoby wyciągnięcia córki z łóżka. Zaczął ją łaskotać.

To oczywiście przyniosło efekty i w końcu udało się jej podnieść z łóżka, a nie jedynie po nim wić, śmiejąc się i próbując oddalić od dłoni ojca. W czasie, gdy ona zakładała na siebie wybrane przez tatę spodnie (uszykował jej cały zestaw, lecz ona chciała inną bluzkę), Calum przygotowywał śniadanie dla ich obojga. Do torby śniadaniowej Er wrzucił jeszcze małe kinder, jak to robił raz na jakiś czas. Najczęściej jako dodatek do kanapek dawał owoce, jednak czasem pozwolił sobie dać córeczce coś słodkiego.

Nie zdziwił się, widząc, że zdecydowała się na inną cześć garderoby niż ta, którą jej przyszykował. To żadna nowość.

***

Tego dnia ponownie trafił na tego samego chętnego do rozmowy blondyna co poprzedniego dnia. Tym razem jednak trochę wcześniej.

- Być może tym razem się nie spóźnię - powiedział po tym, jak Calum posłał mu uśmiech w lusterku i odpalił samochód.

Ponownie cała droga była spędzona na ożywionej rozmowie. Dotarli na miejsce wydawałoby się, że w naprawdę szybkim tempie, choć Calum oczywiście poruszał się z odpowiednią prędkością.

- Jestem Ashton, tak w ogóle - powiedział blondyn z tylnego siedzenia, gdy wyciągał zapłatę z portfela. - Uznałem, że skoro już tyle rozmawiamy, to wypadałoby się przedstawić.

- Calum - odpowiedział z uśmiechem, odwracając się do Ashtona i ściskając rękę, z której uprzednio uzyskał zapłatę.

Już sięgał po drobne, aby wydać resztę, lecz Ashton już wysiadł i przez otwarte okno powiedział:

- Zachowaj jako napiwek za miłą obsługę.

Calum raz jeszcze uśmiechnął się do blondyna, po czym odjechał.

***

- Luke, zostaniesz chwilę? - zapytał Calum, po tym jak był już w domu.

- Jasne, nigdzie mi się nie spieszy - odpowiedział blondyn z uśmiechem, wstając z kanapy. - Kawy?

- To ja tu jestem gospodarzem, a ty gościem, to ja powinienem ci ją proponować - uśmiechnął się do przyjaciela, który i tak był już w kuchni przy szafce, w której znajdowało się opakowanie z kawą. - Poproszę, dzięki.

Po ściągnięciu i odłożeniu butów poszedł do salonu, gdzie oczywiście siedziała jego córka przed telewizorem. Przywitał się z nią buziakiem w głowę.

- Jak było w szkole, mała avangerko?

- Dobrze. Mówiłam ci o tej dziewczynie, której nie polubiłam na początku bo powiedziała źle o Iron Manie?

Ach, te problemy dzieciaków. Ta dziewczynka naprawdę nie przepadała za tym, gdy ktoś obrażał jej ulubionych super bohaterów.

- Tak, co z nią?

- Nie jest taka głupia, gadaliśmy dzisiaj - odpowiedziała Erazma z drobnym uśmiechem.

- To dobrze, cieszę się, że masz więcej koleżanek. A ten chłopczyk od Hulka?

- Wciąż głupi - odpowiedziała krótko, nie chcąc rozwijać wypowiedzi.

Westchnął i poszedł do kuchni, gdzie Luke stał przy czajniku, czekając aż woda się zagotuje. Spojrzał na niego znaczącym spojrzeniem, a Luke już niemal instynktownie wiedział, o czym myślał.

- Przepraszam, postaram się wysławiać bardziej odpowiednio przy małej - zarzekał, zalewając dwa kubki z kawą.

- Luke, słyszę to od ciebie chyba piąty raz - odpowiedział brunet, krzyżując ręce na klatce piersiowej.

- Staram się.

Calum postanowił już nie naciskać, bo wiedział, że to akurat było prawdą.

- Nie, w porządku. Przepraszam, że ciągle cię o to męczę, zwłaszcza, że tyle dla mnie robisz, codziennie spędzając z nią czas - zabrał od Luke'a gorącą kawę, którą mu podawał i oparł się o blat za sobą. - Po prostu chcę, żeby wypowiadała się odpowiednio do swojego wieku. Nie chcę popełnić żadnego błędu, co mogłoby się odbić na tym, na jaką osobę wyrośnie.

Po tym, jak Luke odłożył gorący napój,  położył ręce na ramionach Caluma, spoglądając mu w oczy z zapewniającym szczerość uśmiechem.

- Calum, przez sześć lat nie popełniłeś najmniejszego błędu. Jako osiemnastolatek byłeś lepszym ojcem niż niektórzy będący starsi od ciebie, a nawet z dziećmi, które mieli dłużej. Wychowałeś i wychowujesz ją na znakomitą dziewczynę, a jeśli coś się z tego schrzani, to tylko przez zły wpływ takich durni jak ja.

Calum uśmiechnął się wdzięcznie do blondyna i objął go jedną ręką.

- Dziękuję. Wiesz jednak, przecież, że na początku nie byłem sam i rodzice mi pomagali.

- Słowo klucz, Cal; "pomagali". To ty byłeś tym, który słuchał się ich rad i uważał, żeby wszystko robić dobrze i traktowałeś ją jak oczko w głowie.

Calum poklepał blondyna po plecach.

- Dziękuję za wszystko - powiedział, po czym odsunął się od niego. - No to opowiadaj, co z tą dziewczyną z astronomii.

Luke jeszcze nie skończył opowiadać o tej "piękności", jak już oboje wypili swoje kawy. Wyglądało na to, że ona naprawdę mu się podobała i to z wzajemnością, na początku co prawda myślał o niej jako ktoś, z kim mógłby się przespać, lecz stworzyła się większą sympatia. Blondyn oczywiście nie wyjawił jej jeszcze, że uczęszcza na wykłady o tej tematyce że względu na nią (a raczej, kiedyś by musiał, by nie być zmuszonym uczęszczać na nie dłużej), gdyż nie był pewien, jak mogłaby to odebrać.  Calum był zadowolony, że jego przyjaciel jest taki radosny, i że w końcu znalazł się ktoś, o kim Luke może tak wspaniale opowiadać. Chyba nie widział go jeszcze w takim stanie w ciągu trzyletniej znajomości.

- Wujku, tato, leci ta fajna bajka! - zawołała Erazma z pokoju.

Popatrzyli na siebie, po czym dołączyli do małej w salonie. To wyglądało na jakąś nową kreskówkę. Postacie były zróżnicowane, a grafika wyglądała na dość nowoczesną.

Calum po obejrzeniu jakiejś połowy odcinka, miał dziwne wrażenie, jakby już gdzieś widział coś o takiej fabule. Albo chociaż słyszał. Nie mógł jednak kojarzyć faktów, skąd mógł to już wcześniej znać. Tkwiło to gdzieś głęboko w jego podświadomości i pamięci, lecz jakoś w tamtym momencie nie było w stanie się wydostać i uderzyć do jego głowy. 

Oglądali więc we trójkę tą animowaną historie, a każdy z nich myślał o czymś innym.

Erazma: "Jakie to jest super! Prawie takie fajne jak Avengers."

Luke: "Kiedy zadzwonić znowu do Christine, żeby się na narzucać?"

Calum: "Cholera jasna, mam chyba deja vu."

-------

nawet nie wiecie, jak miło mi się to pisze

-jess

cartoon | malum [?!wolne!?]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz