When I first saw you from across the room..
W czwartek na trzeciej lekcji okazało się, że nauczyciel od francuskiego jest chory, więc miałam okienko. W sumie ucieszyłam się, bo dzisiaj była akurat moja kolej do odpowiedzi i upiekło mi się.
Udałam się do biblioteki jak większość mojej klasy i zajęłam miejsce przy ścianie, wyciągnęłam słuchawki z torby i połączyłam jej do mojego telefonu. Mój plan na ten wolny czas był prosty. Chciałam się zatopić w jakieś ciekawej lekturze i spędzić spokojnie czas. No ale niestety... po dwóch przeczytanych kartkach poczułam dźganie w bok i moje słuchawki wypadły z uszu.
- Muszę przeczytać ten rozdział do końca, proszę... - jęknęłam rzucając okiem na Harry'ego i po chwili wracając do książki.
- Ciebie też miło widzieć, Leila. - powiedział i pocałował mój policzek na powitanie.
- Tak, tak. Urocza czapeczka tak w ogóle.. - zachichotałam czytając kolejne linijki, no ale nie mogłam się na nich skupić.. Przeklęty Harry !
- Jest zima co nie ? Moja mama się o mnie troszczy. - burknął ciągnąc na żółty pompon i tym samym ściągając czapkę. - Nienawidzę zimy. Ugrzej mnie. - ściągnął swoją kurtkę, szal i przyciągnął mnie bliżej siebie.
- Wtedy mi będzie zimno ! - sprzeciwiłam się.
- Zrób dobry uczynek. - przycisnął swój zimny policzek do mojego policzka na co zachichotałam.
- Więc jak ci minął dzień reniferku ? - spytałam odwracając lekko twarz i dostrzegając jego czerwony nos oraz policzki. Uroczy...
*****
- Jest cholernie zimno... - mruknęłam ściągając szal i odpinając płaszcz. Harry namówił mnie, żebyśmy odpuścili sobie dzisiejszy dzień w szkole i poszli gdzieś. Zgodziłam się, chociaż nie byłam do końca przekonana czy aby moja nauczycielka nie zadzwoni do taty. Wtedy wiem, że będzie słabo.
- To pensjonat mojej cioci lubię tu przychodzić i pomyślałem, że możemy iść do jednego pokoju i spokojnie porozmawiać.
- Oh.. świetnie. - uśmiechnęłam się do niego miło. Harry poszedł po klucz do pokoju, a następnie poszliśmy na piętro gdzie znajdował się pokój numer 7. Tam rozsiedliśmy się na łóżku i zaczęliśmy rozmawiać. Wyciągnęłam kanapki z torby, które kupiłam sobie na lunch i podzieliłam się nimi z Harry'm.
- Wcześniej wspominałaś, że mieszkasz sama z tatą i bratem. Co z twoją mamą ? - spytał prostując nogi przed siebie. On siedział w nogach łóżka, a ja opierałam się o wezgłowie, dzięki temu mogliśmy na siebie patrzeć.
- Moja mama zmarła na porodówce.
- Przykro mi..
- Tak mi też. Nie miałam szansy jej nawet widzieć, a zdjęcia to nie to samo. A co z twoim tatą ? - popatrzyłam na niego uważnie.
- Przerosło go to, że ma na utrzymaniu trzyletnią córkę i syna w drodze, więc zostawił moją mamę. Płaci na nas i w ogóle, ale nie chcę nas poznać.
- Coś nas łączy.. przybij pięć. - wystawiłam w jego stronę rękę.
- Żółwik jest bardziej cool. - zaśmiał się pod nosem i podniósł zaciśniętą pięść do góry. Przybiłam mu żółwia i wróciłam do jedzenia.
- Mój brat też jest trzy lata starszy.
- Kiedy pierwszy raz zobaczyłem cię po drugiej stronie pokoju, wiedziałem, że jesteśmy podobni, ale nie że aż tak bardzo. - zaśmiał się, a ja mu dorównałam.
______________________
Są uroczy aww >>>
Jak mnie zmotywujecie komentarzami to może nawet dzisiaj dodam jeszcze jeden rozdział xd A jak nie to będzie jutro :p
Więc może do później xx