11

153 26 4
                                    

Na widok wchodzącego dziedzica rodu Crescent gubernatorzy odsunęli krzesła i podnieśli się do pionu, okazując szacunek drugiej najważniejszej rodzinie po Imperatorskiej. Nathaniel skinął głową, kłaniając się dostojnikom i pokazując im, że mogą usiąść. Ruszył pewnym, równym krokiem w kierunku jednego z boków stołu, zaklinając w duchu gości, by żaden z nich nie wstał i nie zaczął wypytywać o niewolnicę. Nagle wyrósł przed nim jak dąb gubernator jednej z południowych prowincji, co wywołało falę zimnego dreszczu przebiegającą po plecach mężczyzny. Kątem oka zauważył błyskawiczną reakcję Amiry, która mogła nawet dorównywać jego umiejętnościom zachowania zimnej krwi w sprawach wojska. Gubernator nie zdążył nawet podnieść głowy z pokłonu, a kobieta już uginała ulegle kolana i spuszczała wzrok w pokłonie. Jego spojrzenie pochłaniało ją w całości, małe, głęboko osadzone oczka błyszczały złowrogo i chciwie, mrużyły się, próbując wychwycić każdy detal jej urody.

-No, no, panie Crescent, a skąd to się wzięło takie cudeńko? Mam wiele niewolnic, ale takiej w życiu jeszcze nie widziałem... -wyciągnął dłoń, jednak nie zdążył dotknąć blondynki. Nathaniel zatrzymał ją w pół drogi. Mimo to, Amira czuła na sobie niedoszły dotyk, który już zdążył przyprawić ją o nudności. Musiał coś wymyślić. I to szybko.

-To cudeńko... -zaczął, opuszczając jego dłoń -to nie byle jaka niewolnica. Dostałem ją w prezencie od samego Magnusa. -Wymienił szybkie, porozumiewawcze spojrzenie z siedzącym naprzeciw miejsca przeznaczonego dla niego mężczyzną, bratem Imperatora, o półdługich blond włosach związanych wstążką w kucyk, co współgrając z jego wciąż młodzieńczą, anielską urodą dodawało mu bardzo arystokratycznego wyrazu. Kiedy zebrani goście spojrzeli na Magnusa, ten skinął głową. Nathaniel odetchnął z ulgą. Wiedział, że będzie musiał później wszystko mu wyjaśnić, ale musiał jakoś działać, by gubernator nie położył swoich łap na Amirze. Obiecał ją chronić i nie miał zamiaru zawieść Wodza. -Jak już pan wspomniał, ma pan wiele niewolnic, panie Collins. Proszę nie wywoływać ich zazdrości, zajmując się moją.

-No no... Ja myślę, że tu nie chodzi o to, że to prezent ode mnie, panowie. Panie Collins, czy nie wie pan, że nie wchodzi się na terytorium tygrysa? A z pewnością nie wyrywa się mu mięsa z paszczy. No chyba, że chce pan, aby pana ręka stała się deserem -wtrącił z uśmiechem Magnus, na co wśród gubernatorów rozległy się śmiechy i potakiwanie. Każdy z nich znał ród Crescent i wiedział, że tygrys nie bez przyczyny znajduje się w ich herbie. Jeden z największych i najniebezpieczniejszych drapieżników o silnie rozwiniętym instynkcie terytorialnym i nie wahający się przy jego obronie, czego wymagano od najlepszych wojskowych. Należało jednak brać pod uwagę również terytorium mniejszej kategorii - własność prywatną. A jeśli ostrzegały przed przekraczaniem granic, nawet tych najmniej istotnych, to tylko raz.

-Oczywiście. Proszę o wybaczenie - Collins zwrócił się w stronę brata Imperatora z uniżeniem, czym wyraźnie go rozbawił. Magnus od zawsze widział niechęć między nimi, ale nie spodziewał się, że gubernator nie będzie w stanie wydukać przeprosin w stronę Nathaniela nawet w tak błahej sprawie.

-No, panie Crescent -uniósł głowę wyżej, spoglądając wesoło na dowódcę. -Co pan postanawia w tej sprawie?

Nathaniel uśmiechnął się, spoglądając z góry na niezadowolonego z obrotu sytuacji gubernatora.

-Naturalnie, wybaczę panu Collinsowi, skoro tak ładnie o to prosi. Ale uprzedzam, nie będę tolerować recydywy -puścił wymowne oczko do gubernatora i z podniesioną głową ruszył w kierunku przygotowanego dla niego miejsca. Nie było mu dobrze z tym, że w całej tej sytuacji Amira musiała zostać pominięta, mimo że to właśnie jej to dotyczyło. Nie miał jednak innego wyjścia, musiał traktować ją jak przedmiot, nie tylko ze względu na panujące wokół zasady. Właśnie takim ludziom jak gubernator Collins nigdy nie powinno się pokazywać prawdziwej wagi niektórych spraw. Każdy ma w końcu mnóstwo słabych punktów, a im mniej z nich ludzie dostrzegają, tym można się czuć bezpieczniej. Cieszył go jednak fakt, że Amira świetnie wpasowała się w rolę, nie uciekając, nie protestując, nie udzielając się w żaden sposób. Nathaniel musiał mieć na nią oko. Skoro była tak świetną aktorką, kto wie, ile rzeczy mogła przed nim ukryć i jakimi iluzjami go omamić.

TopielcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz