Brisbane, czerwiec, rok 2021.
Kurczowo ściskała w dłoni rączkę od noża. Nerwowo obracała go wokół własnej osi, mierząc skupionym wzrokiem stojącego przed nią mężczyznę. Potargane włosy, blada cera, poszerzone źrenice, podkrążone i zaczerwienione oczy mówiły same za siebie - znów nie była sobą. Zatraciła się w innym świecie, w którym nie myślała naturalnie, kierowały nią całkiem inne komórki. Nie panowała nad sobą, robiła wszystko nieumyślnie, ale nie zdawała sobie z tego sprawy, było jej to obojętne, a nawet chciała się tego dopuścić. Już od dłuższego czasu marzyła, aby sprawić komuś tyle bólu, ile świat sprawił jej przez tyle lat. Pragnęła, aby ktoś poczuł się jak ona - nic nie warty śmieć, którym pomiatają wszyscy. A dlaczego akurat on? Był po prostu przypadkowym człowiekiem, który stanął na drodze brunetki, pojawiając się przy niej w niewłaściwym czasie i niewłaściwym miejscu. Ale nie miał odwagi się wycofać, każdy najmniejszy jego ruch dawał jej więcej pewności na wykonanie tego czynu. Wycofywał się niemal niezauważalnie, małe kroczki stawiał w tył, starając się panować nad sytuacją oraz nie wzbudzić agresji w dziewczynie. Najmniejszy błąd, najmniejsze złe posunięcie, a liczba mieszkańców w Brisbane spadnie o jednego członka.
- Erys... Nie rób tego - jęknął żałośnie, gestami rąk próbując uspokoić rozszalałą dziewczynę. - Będziesz tego żałować - starał się jej to wpoić do głowy, że każdy jej ruch może przysunąć mu jego koniec. Doskonale wiedział, że nie jest sobą, ale naiwnie wierzył, że uda mu się przemówić jej do rozumu. Będąc pod wpływem nie była sobą, stawała się potworem ukrywającym się w ludzkiej postaci. Była nim od zawsze, nie panowała nad tym, nie starała się tego zwalczyć, nie potrafiła. Mimo wielu prób oraz pomocy od strony rodziców - nic nie podziałało. Tej zepsutej części Erys po prostu nie da się postawić na swoje miejsce, przywrócić jej rozsądne myślenie. Już od dawna zatraciła się w świecie mroku i cierpienia, a tylko ją potęgowało, a mrok pokrył jej serce. Nie wiadomo, czy ktoś zdołałby naprawić tę Erys i pomóc wrócić na właściwe tory, pokazując jej jak to jest być wśród żywych.
- Możemy to jeszcze naprawić, wszystko może być tak, jak kiedyś - mimo próśb od strony mężczyzny nie przestawała działać. W dalszym ciągu uporczywie wlepiała swój przeszywający do szpiku kości wzrok. Palce z coraz większą siłą zaciskała na metalowej rączce pobłyskującego w świetle ulicznych lamp ostrza. Postawiła pierwszy krok ku niemu, a on odruchowo wykonał jeden w tył. Gdy znów wykonała ruch w jego stronę, on ponowił swój, gdy trafił na ścianę nie było już odwrotu, nie było już ratunku. Zbliżała się ku niemu coraz bliżej, kiedy stanęła z nim twarzą w twarz uważnie analizowała przerażone oczy, póki nie odezwała się pierwszy raz tej nocy:
- Nigdy nie będzie tak, jak kiedyś - syknęła przez zaciśnięte zęby, czując gromadzące się pod powiekami łzy. - Jestem zepsuta - ostatni raz rzekła zanim z całej siły wbiła ostry nóż w sam środek jego klatki piersiowej. Na jasnej koszulce pojawiała się ciemno-czerwona plama, rosnąca z każdą chwilą. Oddech mężczyzny w ułamku sekundy stanął. Pusty wzrok utkwił na jej osobie, a po jego policzku spłynęła jedna, samotna łza. Z delikatnie rozwartych ust wydobył się cichy pomruk, a prawą dłoń zacisnął na rączce wbitego w swoje serce noża, jednym ruchem wyjmując go. Stygnące ciało osunęło się po ścianie i upadł na ziemię. Narzędzie wyślizgnęło się z jego coraz to zimniejszej dłoni, lądując z łoskotem na jasnych kafelkach. Stróżka krwi spłynęła na ziemię, tworząc wokół ciała coraz większą kałużę. Dolna warga dziewczyny znacznie zadrżała, oglądając nieżywą, leżącą przed nią osobę, ponieważ zdała sobie sprawę, że jest psychiczna po fakcie dokonanym.
Brisbane, październik, rok 2021.
Wewnątrz wszystko ją rozrywało na kawałki. Nie tylko targała nią agresja do tego stopnia, że miała ochotę zrobić komuś krzywdę, ale odezwały się w niej emocje. Emocje u niej są czymś rzadkim, od długich lat nie pokazuje smutku, szczęścia, bólu, który w niej siedzi. Ale tego dnia było inaczej, stała się kompletnie bezsilna. W dziewczynie pokazała się skrucha. Z wielkiej wariatki, nie umiejącej panować nad swoimi nerwami, wyszła z niej ta inna część Erys, która lata temu umarła. Nie spodziewała się, że jeszcze kiedykolwiek poczuje takie coś jak w tamtym momencie, nie sądziła, że w życiu poczuje jeszcze cokolwiek, uczucia wymarły, gdy ostatni raz została tak mocno skrzywdzona, że powiedziała "dość" i wtedy się zaczęło piekło. Stała się w nim swoim własnym bogiem, a żaden odważny nie miał odwagi postawić tam nogi.
Gdy wielkie metalowe kraty zamknęły się z hukiem powieki dziewczyny przymknęły się. Czuła jak jedna wielka nicość ogarnia jej ciało. Właśnie wtedy stała się nieczułą istotą, która jedynie oddycha.
Z dziennika psychopatki.
"I właśnie pierwszego października zostałam zamknięta w psychiatryku.
Erys"
CZYTASZ
psychopatka.
FanfictionPrzeszłość bywa bolesna, zwłaszcza, gdy ciągle potyka się o własne błędy. Erys zna ten ból i rozrywające od środka cierpienie, kiedy to ludzie próbują zniszczyć wszystko i zrównać z ziemią osoby, które według nich na to zasłużyły. Należy zostawić ws...