Rozdział 3

1.8K 137 3
                                    

Erys

Sekundy mijały, minuty leciały, a godziny uciekały, świat był w ciągłym biegu, nie zatrzymywał się. Takimi słowami mogę ująć moje życie, pędziło przed siebie, nie pozwalając na przeżycie cudownych chwil. Po prostu nie da się. Scenariusz pod tytułem "Życie Erys Rasac" nie może skończyć się happy endem. Nigdy nie było mi to pisane. Należałam to tych, którzy tylko szkodzą temu światu, musiałam się z tym pogodzić. Tak powinno być i to się nie zmieni.

Cud? Nie wierzę w takie rzeczy. One nie istnieją. Nadzieja? Jest matką głupich. Szczęście? Opuściło mnie lata temu. Osoba? Nikt nie chce poznać wariatki, nikt nie odezwie się do dziewczyny mającej problemy z własną psychiką. Normalni ludzie trzymają się do takich jak ja z daleka. Odsuwają ich na drugi plan, myśląc, że w ten sposób skreślą ich z tego świata. Prawda jest inna. Ci 'wariaci' mają coś takiego jak uczucia, które nigdy ich nie opuściły. Towarzyszyły im przez cały ten czas, były jedynym poczuciem obecności. Mimo, że zostały naruszone, ciągle tam są, istnieją, a każdy je w bezczelny sposób targa na malutkie kawałeczki, nie zważając, czy psychika zostanie naruszona, czy zostanie tak jak z pozoru wygląd zewnętrzny - twarda jak stal.

- Erys? - Z rozmyśleń wyrwał mnie znajomy głos. Odwróciłam głowę w stronę drzwi, mocniej zaciskając pokaleczone dłonie na zestarzałym sweterku. - Masz zaraz badania, chodź - poprosiła przyjemnym i troskliwym głosem kobieta stojąca w progu mojej sali. Wróciłam wzrokiem na szybę. Po jej powierzchni spływały kropelki wody, tworząc różnego rodzaju ścieżki. Nikt nie wytyczał im drogi, były panami swojego losu. Robiły, co chciały, żadna osoba, zwierzę lub istota nie pokazywała im jak mają ześlizgiwać się po szybie. - Erys! - Stephanie krzyknęła, wytrącając mnie z chwilowego transu. Ponownie wróciłam obojętnym wzrokiem na rozzłoszczoną kobietę. - Masz za chwilę badania, chodź już - ponagliła, utrzymując ten sam wysoki ton głosu. Chwilę nie reagowałam. Siedziałam w tej samej pozycji, wpatrując się w nią pustym spojrzeniem. Widząc jej skraj wytrzymałości, spuściłam nogi na podłogę, wstając z fotela. Ruszyłam z moją położną. Przemierzałam korytarz, obserwując znajdujących się w nim ludzi. Przez te dwa lata nic się tutaj nie zmieniło. Wszystko było na swoim miejscu, zajmowało je zapewne od powstania ośrodka. Szare, przestarzałe, ubrudzone ściany, z których tynk odpadał, nie zapowiadało się aby ktokolwiek miał się zabierać za ich odnowienie. Liczne plamy tworzyły się na suficie, pewnie były wynikiem przecieku po obfitych deszczach, które ostatnimi czasy lubiły odwiedzać Brisbane. Drzwi oddzielone od siebie w odpowiednich odstępach, wciąż znajdowały swoje miejsce w ścianach. Każde pozamykane, a ich niewielkie okienka "przyozdabiały" małe, metalowe kratki. Ten budynek przyprawiał o mdłości, a nawet zawroty głowy. Inni ludzie przybywając w takim miejscu, dawno temu oszaleliby. Ale w końcu... Jest to psychiatryk, miejsce dla osób z zaburzeniami psychicznymi oraz wariatów. Ono jest miejscem przeznaczonym dla osób takich jak ja.

~

- Dziękuję, Erys. Możesz wrócić do swojego pokoju - oznajmiła łagodnym głosem doktor Jessie, nachylając się nad czarną podkładką z różnymi dokumentami. Zaczęła zaciekle coś wpisywać do rubryk, które znajdowały swoją lokalizację na białym papierze.

Pani Jessie była psychiatrą. Miałam z nią rozmowy po kilka godzin, trzy razy w tygodniu, nie potrafiłam określić ile one trwały. Czas szybko nam uciekał na rozmowach dotyczących mojego stanu. Jak określiła to doktor McCras "nasze rozmowy stały się bardziej otwarte oraz widzę postępy". Bardzo dobrze pamiętam nasze pierwsze spotkanie i rozmowę.

Brisbane, 1 października, rok 2021.

Dzisiejszy dzień był na tyle ponury, że nawet muchom odechciało się nękania mieszkańców we własnych domach. Duże krople uderzały o szybę, tworząc w pomieszczeniu wiele hałasu. Nie wystukiwały melodii, uderzały na tyle denerwująco, że ciśnienie mi się dźwigało. Nie należałam do osób cierpliwych, nawet do spokojnych. Najmniejsze ruchy, czyny doprowadzały mnie do rozszarpania nerwów, które i tak w swoim czasie zostały wystarczająco wystawione na próbę.

psychopatka.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz