Rozdział 10

1.1K 110 2
                                    

Luke

Pogoda panująca za oknem nie mogła zwiastować dobrego dnia, szalała wichura, która mogła przynieść ze sobą jedynie deszcz, w gorszym przypadku śnieg. Takie dni są idealne na siedzenie w domu i nudzenie się na kanapie, z towarzystwem dobrych, starych piosenek, wypływających z kina domowego.

Bardzo chciałbym spędzić ten dzień właśnie w taki sposób, ale niestety, moje plany nie powiodą się. Z faktu prac społecznych, muszę udać się do psychiatryka i odbębnić swoją robotę, jeśli chcę odzyskać kluczyki do samochodu i telefon, bez którego swoją drogą czuję się odcięty od świata. Nie wiem co dzieje się u mojej ulubionej drużyny hokejowej, nie znam wyników zeszłego meczu, ani nie posiadam informacji na temat jakiejś kontuzji jednego z zawodników. Przytłaczająca jest niewiedza na temat otaczającego mnie świata. Matka zawsze powtarza: "Może zainteresujesz się światem i co w nim się dzieje?", tymczasem zabrała mi komórkę, na której do tej pory dowiadywałem się owych wiadomości.

Na pewno dzisiejszego dnia musiałem odpuścić ciekawości, które dzieją się w internecie i powinienem udać się do ośrodka, by mieć ten dzień z głowy. Swoją drogą zastanawiało mnie co stało się z Erys, która zeszłego dnia dostała jakiegoś napadu. Jej zachowanie kompletnie wybiło mnie z rytmu, nie wiedziałem co siedziało wtedy w jej głowie, że nagle z potulnego baranka, zrobiła się krwiopijną suką. Nie otrzymałem na ten temat żadnych szczegółów, pani Stephanie wyprosiła mnie z piętra, na którym znajdował się pokój Erys i się skończyło. Jedyne co zdołałem usłyszeć to krzyk i tłuczenie szkła. Nie chciałem dopuszczać do umysłu tego, co dziewczyna była w stanie zrobić. W pokoju nie znajdowało się nic szklanego, więc wszystko spadło na okno. Moje przypuszczenia się potwierdziły, gdy opuściłem szpital w celu udania się do domu. Sam nie wiedziałem dlaczego spojrzałem w jej okno, ale gdy ujrzałem krzesło zaklinowane w kratach, nie musiałem o nic więcej pytać. Taka odpowiedź mi wystarczyła.

Wtedy zaś pojawiło się inne pytanie: co takiego doprowadziło Erys do szaleństwa?

Sposób w jaki odniosła się do tamtej blondynki był dziwnie podejrzany. Nie lubiły się? Przecież siedziały w ośrodku razem, pewnie od dłuższego czasu, a nie przepadały za sobą? Wszystko było tak bardzo pogmatwane, że nie miałem żadnych teorii względem tego, co działu się w murach psychiatryka.

Ale Haylee - to imię przemknęło gdzieś przez zakamarki mojego umysłu - wypowiedziała bardzo przerażające słowa, które prawdopodobnie dotknęły Erys do tego stopnia, że wyzbyła się swojej furii. Nie ukryję, na początku zdenerwowały mnie słowa tej dziewczyny, tym bardziej nie miałem pojęcia co chciała tym przekazać. Erys kogoś zabiła i dlatego siedzi w psychiatryku? Nie wygląda na osobę, która byłaby w stanie zabić, prędzej powiedziałbym, że ma problemy z psychiką, ktoś ją zranił, przez co chciała się sama zabić czy coś.

Normalny człowiek po usłyszeniu takich słów zwiałby szybciej niż jest w stanie sobie wyobrazić, a ja? Po prostu stałem, słuchając ich wymiany zdań, przez chwilę miałem wrażenie, że jedna drugiej wskoczy do gardła, zamiast krwawej rzeźni, byłem świadkiem krótkiej, zarazem nieprzyjemnej konwersacji.

Ten temat nie odstępował mojego umysłu ani na chwilę, ciągle gdzieś przez głowę przebiegała sytuacja ze wczoraj, co dokładało mi coraz więcej pytań, na które nie dostałem odpowiedzi i w najbliższym czasie pewnie nie dostanę.

Przyglądałem się szumiącym liściom z koron drzew przez okno, rozmyślając nad ostatnimi dniami. Mimo zepsutej pogody, musiałem ruszyć się z domu i iść do psychiatryka, by zaliczyć kolejny dzień prac społecznych. Gdyby nie fakt, że od tych prac zależy nie tylko odzyskanie moich rzeczy, a także zaliczenie semestru, rzuciłbym to wszystko i miał głęboko gdzieś. Niestety, jeśli tego nie zrobię - nie zaliczę klasy. Innego wyboru nie miałem, jak tylko wyjść, posiedzieć trochę z Erys i wyjść.

psychopatka.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz