Rozdział 11- Wydostać się z labiryntu

76 11 1
                                    

Obudziłam się. Czułam ciepło. Otworzyłam zmęczone oczy i wpatrywałam się w przestrzeń. Thomas niósł mnie na swoich placach. Byłam jeszcze mokra, krople spływały mi aż do palców u rąk, a te skapywały mi na ziemię.
- Obudziłaś się wreszcie- uśmiechnął się Thomas- zaczynałem się martwić.
Nie miałam siły mu odpowiedzieć, czułam się nie jako, nic nie czułam oprócz bijącego ciepła Thomasa, zimnego powietrza i wody spływającej po mnie.
- Zaczynam się ciebie bać, nie każdy potrafi zabić smoka, ziającego ogniem. Na pewno nie ruszę się bez ciebie, na polowanie smoków- zaśmiał się Chris, a ja miałam tylko siłę, żeby tylko uśmiechnąć się do niego.

I jak na paranoję, gdy zapytają mnie jak zabiłam smoka to pewnie powiem i tak: No wiecie, zamieniłam się w ducha, albo dusza wyszła z mojego ciała na moment. A potem zaczęłam władać żywiołami wiecie. To było takie bum i pum i bufff. No i niby jak miałam się im wytłumaczyć?

Thomas wydawał się być dość zmęczony, to tak przecież mnie niósł i jeszcze to, że walnęłam go w głowę kamieniem. Nadal nie miałam siły mówić, ani poruszać się. Udałam się w krainę Morfeusza...
Stałam na moście. Starym moście. Padał deszcz, unosiła się biała niewyczuwalna mgła. Wzięłam głęboki wdech przez nos. Poczułam zapach morski. Zamknęłam oczy, a gdy je otworzyłam zobaczyłam plażę. Ale nie było radośnie. Czarne chmury, opadały ciężko na ziemię, dzieci nawet dorosłych nie było, był tylko stary most. Zaczęło padać, zaczęłam biec przez plażę. Po drodze widziałam szkło butelki i inne śmieci. Wyszłam przemoczona na drogę. Unosiła się tu czarna mgła. Wzięłam wdech, czuć było metaliczny zapach krwi, a powietrze paliło płuca. Postawiłam jeden krok do przodu...zamarłam. C..czemu Aleks walczy z tatą? Aleks był wściekły, tatko również. Aleks miał czarne skrzydła, jego blond włosy były mokre od deszczu i również potu. Wzięłam jeszcze jeden krok do przodu, mgła ukazywała mi tylko tą dwójkę. Wstałam na coś było śliz gie. Popatrzałam w dół. Przez moment myślałam, że puszczę pawia. Stałam na martwych...ciałach l...lud..zi. Mgła kompletnie odsłoniła się, pokazała to czego wcześniej nie widziałam. Oni walczyli na martwych ciałach ludzi! Po policzkach spłynęły mi łzy, było mi nie dobrze. Za nimi zobaczyłam siebie. Stałam, a w ręku trzymałam amulet Sophii, był w różnych kolorach: czarny, czerwony, niebieski, zielony, biały... Moja druga ja coś mówiła, nie wiem co. Na koniec machnęła głową co oznaczało: nie.

Thomas
Szliśmy. Robiło się ciemno. Bolały mnie plecy, Mia ciągle spała i niespokojnie poruszała głową. Martwiłem się.

- Zróbmy postój, Thomas musi być wykończony- zaproponowała Alice

- Tak,.uważam, że to dobry pomysł- powiedziałem, a reszta tylko ruszyła głowami na znak zgody.

Usiadłem i oparłem się o ścianę. Mie,oparłem o swoją klatkę. Poruszała niespokojnie głową, a z jej ust wydobywały się cichy krzyk. Powoli po jej policzkach zaczęły spływać łzy. Próbowałem ją obudzić. Bardzo się martwiłem. Co się z nią działo? Jak pokonała smoka? Nie widziałem jeszcze jej aby narzekała, albo się bała. Jej życie to duża wielka zagadka. Wiem jedno na sto procent nigdy jej nie opuszczę.

Usłyszałem dźwięk, dziwny dźwięk. Taki jak bym ktoś zamykał bramę.

- Uciekać- krzyczał Will w naszą stronę- cienie, ściana się wali!

Wstałem szybko na nogi. Całe moje ciało było ociężałe. Mimo bólu, który rozchodził się po moim ciele, podniosłem Mie zapuszczając się biegiem. Reszta uczyniła to samo.

Biegłem przez ścieżki labiryntu. Raz skręcałem w lewo, raz w prawo, potem znowu lewo i tak dalej. Moje nogi cierpiały. Jednak opłacało się siedzieć na siłowni.

- I co dalej? Będziemy tak biec!- krzyczała Diana

-Yhym, nie widzę innego wyjścia jak ktoś wpadnie na fenomenalny pomysł to niech się zgłasza!- krzyknął biegnący przed nami Chris

- Szkoda, że ty nie masz- krzyknęła do niego, a on złapał ją za rękę i biegł dalej

Cienie podążały za nami. Piszczały okropnie. Próbowały dorwać Mie, ale dlaczego?

Ściana przestała się walić. No cóż cienie akurat nie chciały się odwalić.

- Patrzcie- wskazała Alice na kratę, która zaczęła się podsuwać na górę z dużym skrzypieniem.

Wszyscy przez nią wybiegliśmy i runęliśmy na ziemię. W ostatniej chwili, kiedy brama zaczęła się znów zamykać ze swoim skrzypieniem, cień złapał Alice za kostkę i ciągnąć ku ciemności. Wszyscy rzuciliśmy się jej na ratunek.

- Trzymaj się- wybełkotał Will

Kiedy, zobaczyłem Mie, która wstaje i wyciąga z kieszeni latarkę i zaczyna świecić w złowieszcze cienie gęba mi opadła.

Że ona ma jeszcze na to siłę.

Podbiegła do bramy, która się zamykała i ją trzymała. Cienie odpuściły i Alice wciągnęliśmy do komnaty strażnika smoka.

Patrzyłem na Mie ze zdziwieniem i odciągnąłem ją od bramy, która opadła z wielkim hukiem. Trzymałem ją w moich obięciach. Ciężko dyszała.

Podniosłem jej podbródek i złożyłem jej delikatny pocałunek na ustach. Złapała mnie za włosy i odwzajemniła pocałunek. Patrzyłem na nią-jest taka piękna. Przytuliła się do mnie, wyczuwałem jej ciepło.

- Tak się cieszę- powiedziała ze łzami w oczach- że nic ci się nie stało

- Nie mi nic, bardziej martwił bym się o ciebie- stuknąłem ją delikatnie palcem w nos, a ona zaśmiała się

Na końcu pomieszczenia stał, strażnik smoka...

Mia
Ciągle byłam wtulona w Thomasa, było mi dobrze. Wyczuwałam jego ciepło. Nigdy tak dobrze się nie czułam tak jak teraz, nie licząc obrzydliwego zapachu potu.

W komnacie stał strażnik smoka.

Czy to już koniec?
Nie będę musiała już zabijać smoków?

- Dobrze- powiedział strażnik- widzę, że macie cząstkę możecie wyjść

Ruszyliśmy wszyscy w stronę wyjścia. Thomas pomógł mi wchodzić po schodach.

Byliśmy już blisko wyjścia. Chris ruchem ręki otworzył drzwi. Światło było tak jasne, że musiałam przymrużyć oczy.

Władca czasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz