Rozdział 20- Grobowiec

55 11 0
                                    

Sam na Sam z ALICE! Może być coś gorszego?!

Buch...

Osoba, która spadła na mnie nie jest lekka. Musi być to jeden z chłopaków.

- Złaź łamiesz mi kości!- warknęłam.

- Sory- po głosie rozpoznawał, że to Thomas. Wstał i podałem rękę.

Wytrzepałam swoje spodnie, a Alice zaświeciło na nas latarką. Po chwili usłyszeliśmy jęki oznaczające, że inni pospadali i zderzyli się z ziemią. Mam nadzieje, że nikt z nich nie zarył twarzą.

- Jest tu kto?- rozniusł się głos Willa, a Alice zaświeciła na niego latarką.

- Wszyscy są- odezwała i skierowała latarkę na innych.

Zebraliśmy się wszyscy w kółeczku i zaczeliśmy oglądać pomieszczenie, w którym się znajdujemy. Zrobiłam wielkie oczy widząc piasek, piasek, piasek, piasek, złoto, piasek...cofnij...ZŁOTO! Chris podbiegł i chciał je już oglądać. Alice złapała go za koszulę z tyłu.

- Stój!- warknęła na niego- niezapominaj gdzie jesteśmy! Może być tam jakaś pułapka, a yy idziesz prosto do niej z otwartymi ramionami! Albo ciąży na tym klątwa! Chcesz być przeklenty!

- Tu muszę przyznać ci rację- ale robię to z ciężkim sercem.

Postanowiliśmy nie dotykać tego złota i pójść dalej. Przechodziliśmy przez różne korytarze. Wkońcu weszliśmy na dużą przestrzeń były tam różne ścieżki i to bez podparcia. Jak ktoś źle stanie odrazu spada w dół w czarną dziurę. Przeszły mnie nie miłe ciarki po całym ciele. Thomas jako pierwszy odważny poszedł ścieżką śmierci. Ścieżką trochę spadła się.

- W-wysoko- skomentowała Dian.

- Jak cholera- dopowiedział Chris.

Przez resztę drogi szliśmy w ciszy dopóki nie zadał pytania Will...

- Jak myślicie...co z nami zrobią jak odnajdziemy wszystkie kawałki amuletu?

I tak oto zaczęła się dyskusja. Ale chciałam to przerwać. Tak naprawdę to nie chce wiedzieć co będzie potem. Moje sny są przerażające, a nie chce żeby coś takiego się stało.

- Będziemy pewnie potrzebni- powiedziałam im i uśmiechnam do nich.

- T-tak- uśmiechnął się szeroko Thomas za, którym szłam.

Zeszliśmy z drogi śmieci po czym głęboko wypuściłam powietrze z płuc. Nie chce wiedzieć nic więcej. Chce wracać do domu? Nie wiem czy kiedykowiek miałam dom. A tak miałam. Jak mieszkałem z mamą i bratem. Ciekawe co u niego. Co robisz?

***

Po długim poszukiwaniu znaleźliśmy grobowiec i zaczęliśmy poszukiwania odłamku. Po prostu sądzę, że powinna być gdzieś tutaj. Po chwili jak dokładniej się przeżyłam zauważyłam mozaikę. Tą samą co układałam w bibliotece hotelowej. Podeszła do niej powoli i zaczęłam po niej przejeźdżać opuszkami palców. Po chwilowym spotkaniu trafiłam na wgłębienie i pociągnęła do przodu. Fuu...mumia ma na szyi miała odłamek.

- Znalazłam- powiedziałam oschle.

Reszta podeszła. Chris bez zastanowienia pociągnął za odłamek, a ręka mumi złapała go za nadgarstek. Pirdole... Nagle latarki zgasły, a pochodnie same się zapaliły. Pomieszczenie zostało zamknięte na cztery spusty.

- Kto mnie budzi ze snu odwiecznego- usta mumi poruszały, a my jak poparzeni zaczęliśmy krzyczeć.

Mumia puściła nadgarstek Chrisa, ale ruszyła się z miejsca. Można było usłyszeć jego spruchniałe kości. Jestem bardzo wrażliwa na różne dźwięki.

- Jak rozwiążecie moją zagadkę to was puszczę- spoważniałam- gdy odczytasz słowa najważniejsze to docenisz życia sens.

- A jak mamy na to odpowiedzieć?- spytała Alice.

- Jedno słowo.

- Miłość- odpowiedział Will.

- Nie- gdyby mógł pewnie by się uśmiechał- dwie szanse.

- Los- odpowiedziała Alice.

Mumia pokiwała przecząco głową. Ostatnia szansa...

- Przyszłość- krzyknął Thomas.

Mumia zastygła w miejscu. Nic nie mówiła. Nie poruszyła się. Po chwili zqbłysło jasne światło, a my znaleźliśmy się po chwili na korytarzu w hotelu. Ludzie gapili się na nas jak na wariatów.

- Co się gapicie gazecie!- krzyknął na nich zły Chris.

- Udpokuj się- zwróciła mu uwagę Diana.

***

Byliśmy w gabinecie. Nosz masz.

- Świetnie się spisaliście- pochwalił nas ciemnoskóry- chciałbym Mia porozmawiać z tobą na osobności.

- O-Oczywiście- wyszłam z nim na korytarz.

Dostałam tak chwilę. Wkońcu facet otworzył usta.

- Zadzwonił do mnie twój tata Mia...zawiadomił mnie o...śmierci twojego brata- nie! Niemożliwe!

- Pan sobie żartuje prawda!?- krzyknęła z nadzieją w głosie.

- Nie- spuścił wzrok.

Mam teraz rozpieprzyć wszystko dosłownie. A zamiast tego płakałam się jak małe dziecko. Opadła na kolana i zakryłam dłońmi twarz.

- J-jak z-zginął?- te słowa ledwo przeszły mi przez gardło.

- Zabił go podobno Anioł Śmierci- ha?

Kim jest Anioł Śmierci? Nie ważne. I tak go zabije! Nie ważne kim jest!

- Cholera!- krzyknęła tak, że mogło mnie usłyszeć to aż pół hotelu.


Wielkim krokami zbliżamy się do końca!




Władca czasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz