Rozdział 18- Prawda

64 13 0
                                    

Staliśmy przd ogromną piramidą. Bez zastanowienia ruszyliśmy w drogę do kręgu kamieni.

- Mia mogłabyś nas tam teleportować?- zapytała Dian.

- Emm...no nie wiem. Nie zabardzo wiem gdzie to jest- podrapałam się po głowie i zaśmiałam nerwowo.

Wyjeliśmy z plecaków latarki aby oświetlić drogę. Tak ogółem to jesteśmy w roku 776. Po dwóch godzinach zrobiliśmy sobię przerwę pół godzinną na drzemkę i jedzenie. Po przerwie znów wyruszyliśy w dalszą drogę.

Tatko

Siedziałem spokojnie w swoim biurze i czekałem na dostawcę. Po kilku minutach paczkę odebrała moja sekretarka i zostawiła mi paczkę.

- Proszę pana- odezwała się kobieta- przyszedł również list od Hell.

Kobieta położyła czarny list na moim biórku i wyszła z mojego biura. Wziąłem do ręki list i otworzyłem go uważając przy tym aby się nie podarł.

Witaj!
Pewnie się domyślasz, dlaczego piszę, a jeżeli nie to czytaj uważnie.
Otóż wiedz, że wiem o postępach w sprawie amuletu Sophii. Dokładnie brakuje wam jeszcze z trzech.
Mia to twoja córka wiem również, że pan Aleks chciałby ją posiadać.
Chciałbym cię prosić.
Zabij swoją córkę i dostarcz mi amulet.
Widać, że twoja matka grzebała w tym palce, że Mia wydostała się z czeluści.

Hell


- Cholera!- uderzyłem pięścią w biutrko z czarnego drewna.

Mia

Padłam na kolana. Wyjełan z bocznej kieszonki plecaka butelkę wody i pochłonełam połowę w jej zawartości.

- Jak się czujesz?- zapytał Thomas.

- Ehhh...jak mam się czuć- spojrzał na mnie. Z jego włosów kapały krople potu- źle.

Thomas uklękł obok mnie. Wyjął z swojej kieszeni białą husteczkę i polał ją wodą. Wycisnął ją i przyłożył do mojego policzka. Kocham go?

- Thomas...j-ja c-cie k-k-ko...- przerwała mi Alice.

- Ej! Gołąbki idziemy!- zabije ją.

Wstałam na równe nogi. Moją spuszczoną twarz w dół przysłaniały włosy. Podniosłam do góry głowę i ciskałam w nią gromami. Alice zrobiłam przestraszoną minę i zapytała.

- To jak idziemy?- zapytała cicho kuląc się pod moim spojrzeniem.

- Entuzjazm!- krzyknęła Dian i chwyciła mnie za nadgarstek.

No nie wieże taka okazja się może nie powtórzyć. Głupia Dian i jej cholerny entuzjazm. W tej chwili dziewczyna uśmiechała się od ucha do ucha.

Po następnej godzinie dotarliśmy na miejsce. Will uwielbiam cie i twoją mapę. Weszliśmy do środka. W okręgu otoczonymi dużymi kamieniami rosła teawa, a z jednego z kamieni wylewała się woda. Naprzeciwko tego kamienia był taki sam tylko on płoną ogniem. Dwa kamienie po lewej stronie też były takue same tylko jeden był zamrożony, a drógi zasypany górką ziemi. Po prawej stronie stał jeszcze jeden kamień, do okoła którego szalał wiatr. Po środku okręgu stał mniejszy kamueń o połowę ukazując dziwny znak, który po chwili zaczął błyszczeć jasnym, oślepiającym światłem.

Władca czasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz