Rozdział I

4K 234 38
                                    

Słońce już dawno znikło za horyzontem ukazując księżyc oświetlający srebrzystym światłem śnieżną pokrywę. Takie uroki zimy. Siedzę w swojej komnacie i czytam książke, kiedy rozlega się głośne pukanie.

-Kto tam?

-Strażnik, Alexander Lambert.

-Proszę wejść.- odpowiadam i jednocześnie odkładam książke na łóżku.
Drzwi powoli się uchylają, a w nich staje mężczyzna w ciemno zielonym wojskowym mundurze. Jestem trochę zdziwiona, ponieważ nigdy wcześniej go nie widziałam.

-O co chodzi?

-Musi królowa uciekać. Powstańcy zaatakowali zamek.

-Powstańcy?! Ale nikt nigdy się nie skarżył na moje władania, więc z jakiej racji wybuchło powstanie?!- pytam bardzo zaskoczona.

-Nie wiem Wasza Wysokość. Ja mam tylko zadanie odprowadzić panią bezpiecznie do powozu.

-O nie. Ja muszę sprawdzić co się dzieje!

-Królowo nalegam!- mówi coraz bardziej zdenerwowany strażnik.

Przez chwilę kłóce się ze strażnikiem, ale w końcu ulegam i powoli ruszam w strone wyjścia z zamku.

-Chwila.- zatrzymuje się.- A co z Anią?!

-Królewna Anna już powinna czekać w powozie.

Lekko się uspokajam i idę dalej. Wydaje mi się to trochę podejrzane. W całym zamku panuje cisza. Nigdzie nie słyszę krzyków ludu, ani dźwięku walki. Jeszcze ten strażnik jest taki tajemniczy.

-Jesteś nowy?

-Zawsze służyłem na lewym skrzydle zamku. Królowa może mnie nie znać.

Lecz w jego głosie wyczuwam kłamstwo. Powoli zbliżamy się do ogromnych drzwi, ale ja się zatrzymuje.

-Królowo?! Musimy iść.

-Straż!-Wołam strażnika czekającego pod drzwiami pałacu.- Czy dzieje się coś niepokojącego? Słyszałam, że wybuchło jakieś powstanie.

-Nic mi o tym nie wiadomo Wasza Wysokość.

Patrze na zmieszanego Alexandra. Co on kombinuje? Co chciał osiągnąć? Nagle słyszę dźwięk wyciąganego ostrza. Wszystko dzieje się bardzo szybko. Alexander już wbija miecz w drugiego strażnika, po czym przykłada ostrze do mojego gardła.

-Nawet nie próbuj krzyczeć.- rzuca w moją stronę i popycha w strone drzwi.

Powoli ruszam dalej z mieczem na ramieniu. Czuje jak oblewa mnie strach. Sparaliżowana nawet nie próbuje się ratować. Kiedy tylko wychodzimy za drzwi zauważam powóz. Nagle ktoś łapie mnie za ręce, a strażnik, który wyprowadził mnie z pałacu wiąże chustę na moich ustach i line na nadgarstkach. Mocno zaciska i mówi w moją stronę.

-No to koniec władania Królowej Śniegu.

Siłą wciągają mnie do powozu. Próbuje się wyrywać i stawiać opór, ale bezskutecznie. Ruszamy, a ja patrze na zamek Arendelle znikający w oddali. Jak mogłam być taka głupia? Przecież to było zbyt podejrzane, a ja uwierzyłam. Co się teraz ze mną stanie? Zabiją mnie? Wszystkiego mogę się spodziewać. Po kilku minutach drogi zatrzymujemy się. Wyciągają mnie z powozu i prowadzą w strone małego drewnianego statku. Chcą mnie przewieźć, aż tak daleko?! Zaczynam myśleć o Annie. Czy da sobie radę? Ja już przecież i tak niedługo będę daleko stąd i nic mnie nie uratuje. Po moim policzku spływa łza.

-Zamknijcie ją pod pokładem.

Rzucają mną jakbym była jakimś starym przedmiotem. Dla nich jestem pewnie tylko tyle warta, ale dlaczego mi to robią? Kim oni są?

Prowadzą nie pod brudny i spruchniały pokład. Jest tam zimno i mokro, a do tego śmierdzi stęchlizną. Masywny mężczyzna, od którego cuchnie potem wręcz wrzuca mnie do jakby ogromnej klatki. Rozwiązuje dłonie i chustę na twarzy po czym zamyka mnie a przez szpary podaje mi metalowy kubek brudnej wody, oraz twardy już chleb.

Siadam w kącie i powijam nogi pod kolana. Zaczynam cicho płakać. Ciekawe, czy ktoś już zauważył moje zniknięcie, ale teraz nie ma to większego znaczenia gdyż w tym momencie poczułam delikatne szarpnięcie, a nastepnie kołysanie. Napewno już płyniemy. Chowam twarz w kolanach i próbuje nie myśleć o tym co mnie czeka. Tak będzie wyglądał mój koniec? Zgine niezauważona po drugiej stronie morza, gdzieś na odludziu.

Zapłakała kładę się na boku i próbuje zasnąć. Zimne deski przyprawiją mnie o dreszcze, wiec udanie się w krainę snów nie jest proste.

❄❄❄

Krzyk jakiegoś mężczyzn budzi mnie ze snu.

-Wstawaj i jedz!

Rzuca mi pod nogi kolejny kawałek chleba i wędzoną, niezbyt świeżą rybę. Do tego dostawia kolejny kubek z wodą i odchodzi. Cała obolała podnosze się na nogach, a głód zmusza mnie do zjedzenia niezbyt apetycznego śniadania. Spędzenie nocy w lodowatej klatce daje mi wyraźne znaki. Czuje się słabo, mam mocno wyczuwalną gorączkę i katar. Nie ma się co dziwić, że zachorowałam. Kiedy kończę jeść ohydną rybę ktoś podchodzi do wyjścia i odklucza drzwiczki.

-Szybko! Ktoś musi wyczyścić pokład.

-Ale...

-Nie ma ale! Wychodź i nakładaj.

Rzuca w moją stronę jakiś stary, brązowy płaszcz. Powoli wychodzę i dostaje do rąk szczotkę oraz drewniane wiadro z wodą.

-Tutaj nie jesteś królową.

Rzucam mu zimne spojrzenie i wchodzę na pokład. Zaczynam czyścić drewniane deski czując się coraz gorzej. Mam mroczki przed oczami. Jest ich coraz więcej. Nagle ciemność zalewa mi oczy, a ja czuję gęsią skórkę.

Słyszę głosy ludzi ze statku.

-Cholera... Ma straszną gorączkę. Mieliśmy ją dowieść żywą. Mówiłem, abyś dał jej ten płaszcz na noc.

-Daj spokój nic jej nie będzie.

-Nie będzie. Bo teraz ty czyścić pokład!

-Słucham..?

-Nie wnerwiaj mnie.

Tracę jakikolwiek kontakt ze światem.

Jest mi trochę cieplej niż poprzednio. Podnosze powoli powieki i leżę z powrotem w klatce pod pokładem. Dalej ból głowy nie daje mi spokoju. Zauważam, że ktoś mnie obserwuje. To strażnik Alexander, o ile się tak nazywa.

-No no. W końcu się obudziłaś.

-Czego chcesz?

-Ja? Ja niczego od ciebie nie chce?

-Więc po co to wszystko?

-No nie wiem... Spytasz się mojego szefa. Ja tylko na tym zarobię.

-Będziecie mieć ogromne problemy. Jestem królową już napewno mnie szukają. Znajdą was i ukarzą.

-Poprawka. Byłaś królową.

-Zamierzacie przejąć władzę w Arendelle?

-Nieee. Władze przejęła tam twoja siostrzyczka.

-Więc już nic nie rozumiem.

-Narazie nie musisz. Może, kiedyś wytłumaczy ci to twoja siostra.

-Anna miała z tym coś wspólnego?!

-Może...

-Nie wierzę ci! Ona nigdy by tego nie zrobiła.

-Zobaczymy.

Odszedł.

-------------------------------------------------------------

Komentujcie, komentujcie i jeszcze raz komentujcie. Chce wiedzieć jak wam się podoba nowy pomysł. Odrazu uprzedzam pytania. Jack się pojawi niedługo spokojnie.
Z góry dzięki. ✌

Jelsa "Śnieżna podróż"Where stories live. Discover now