Rozdział nie sprawdzany, więc przepraszam za ewentualne błędy.
*Oczami Elsy*
Stoję przed dużym lustrem patrząc w swoje odbicie. Blada twarz przyozdobiona rumieńcem, duże niebieskie oczy, malinowe usta układające się w uśmiech i platynowe włosy ułożone w skąplikowanego koka. Na ciele leży idealnie dopasowana, biała suknia, drogie również białe buty, a na głowie długi welon, oraz złoty, królewski diaden. W ręku trzymam bukiet białych róż, a na szyji lśni piękny wisiorek z niewielką, białą perłą. Nie mogę się nacieszyć tym widokiem i myślą, że zaraz będę stać przed ołtarzem mówiąc magiczne "tak", które odmieni moje życie na lepsze, szczęśliwsze.
- Elsa? -- z zamysleń wytrąca mnie Anna. - Już czas.
- Tak Aniu. Już czas. -- mówie z uśmiechem.
Wychodzę z pomieszczenia i kieruje się w strone wejścia do kościoła. Trzęse się z nerwów, ale szybko wszystko mija, kiedy drzwi kościoła stają otworem, a w środku rozbrzmiewa melodia.
Powolnym krokiem wchodzę do środka patrząc przed siebie na mojego ukochanego. Granatowo złoty garnitur podkreśla jego idealną sylwetkę. Na nogach ma białe spodnie i buty. Śnieżne włosy są jak zwykle ułożone w artystyczny nieład. Patrzy na mnie z pokrzepiającym uśmiechem. Kątem oka rozglądam się po kościele. Na ławach wisi biały materiał, który został przyozdobiony białymi kwiatami. Słońce rozświetla pomieszczenie nadając wspaniałego nastroju, a za mną idą dwie małe dziewczynki rozsypujące płatki róż.
Stawiam ostatni krok i stoję teraz oko w oko z niebieskimi tęczówkami.
- Ślicznie wyglądasz. -- słyszę szept i rozpoczyna się ceremonia.
***
- Ogłaszam was mężem i żoną! Możesz pocałować pannę młodą.
Bez zastanowienia łączymy nasze usta w delikatnym pocałunku. Czuje się... wspaniale. Nie da się opisać tego szczęścia, które niestety szybko mija.
Odrywam się powoli od mężczyzny i patrze mu w oczy. Przerażona odskakuje. Przy mnie nie stoi już Jack tylko Aleksander. Nie wiem co mam ze sobą zrobić. Czuje jak łapie mnie pod rękę i prowadzi w strone wyjścia. Wszystkie pary oczu skierowane są na moją osobę co powoduje, że zaczynam się denerwować jeszcze bardziej. Co się właśnie stało?! Myślę gorączkowo. Wychodzimy z kościoła, a ja wyrywam się z pod ręki mojego męża i uciekam...
Budzę się zlana potem. Jestem cała rozgrzana, a mój oddech jest nie równomierny. Dookoła mnie jest jeszcze ciemno. Powoli dochodzi do mnie, że to był tylko sen. Wstaje z łóżka i podchodzę do okna, które otwieram chcąc złapać trochę świeżego powietrza. Opieram się o parapet.
- To był tylko sen... -- mówie do siebie. - Zwykły koszmar.
Patrze przez okno. Biorę głęboki oddech. Zauważam, że pod moimi dłońmi zaczyna pojawiać się szron jednak się tym teraz nie przejmuje. Myślę o wydarzeniach, które widziałam we śnie i zdaje sobie sprawę, że...
- ... ten sen pokazał mi moją przyszłość. -- kończę moją myśl na głos.
Zostawiam otwarte okno i kładę się na łóżko, chowając twarz w poduszkę. Nie chce nikogo obudzić moim płaczem.
***
Przez całą noc nie zmróżyłam oka. Po godzinie płaczu poprostu patrzyłam w przestrzeń przytulając poduszkę. Słońce jest już od dawna na niebie. Słyszę pukanie do drzwi.
- Elsa? -- słysze głos młodszej siostry.
- Wejdź Aniu.
Słyszę jak otwiera drzwi.
- Jeszcze nie wstałaś? No już wyłaź z łóżka pomogę ci się ogarnąć.
Obchodzi łóżko i siada obok mnie.
- Elsa. Płakałaś?
Byłam pewna, że nie będzie widać.
- Nie.
- Elsa... Mnie nie oszukasz. Co się stało?
- Poprostu... Sama nie wiem.
- Nie jesteś szczęśliwa. -- stwierdza.
- Nie prawda! Jestem szczęśliwa z Aleksandrem! -- chyba największe kłamstwo mojego życia.
- Więc czemu płakałaś?
- Poprostu przypomniało mi się to wszystko. Martwię się. Ta cała wojna. -- Siadam obok niej. - Czasem mam koszmary i poprostu nie mogę spać.
- Może Aleksander powinien z tobą spać. Czuła byś się bezpiecznie.
- Nie! -- mówie gwałtownie. -- To znaczy. Nie chce go martwić.
Patrzy na mnie podejrzliwie.
- Zrobisz jak będziesz chciała. Czekam na ciebie na dole przy śniadaniu.
Kiwam głową i kiedy wychodzi zwlekam się w łóżka, oraz przebieram w suknie i wiąże włosy nakładając na nie złoty diaden królewski.
*Oczami Jack'a*
Siedzę w tej spruchniałej chacie zastanawiając się co mogę zrobić? Jak się wydostać? Jak pomóc Elsie? Moje ręce są już sine przez zaciśnięte na nich liny, a ja czuję jak łapie mnie jakieś przeziębienie. Fakt czasem mnie rozwiązują, abym mógł zjeść lub się załatwić, ale nie mam wtedy szans na ucieczkę, bo kiedy tylko spróbuję najem się ostrych bełtów z kusz. Jest zima, a wątpię, że ten domek jest ogrzewany. Mało tego, ja to czuje. Jest tu strasznie zimno, a ja bez mojej laski nie jestem już taki odporny. Jedyne co mogę robić to czekać, słuchać i myśleć. Do tych dwóch osiłków nawet nie warto się odzywać. Co najwyżej podsłuchiwać, bo czasem można usłyszeć cos ciekawego.
- Jestem ciekaw, kiedy ten ślub. Nie chce mi się go tu pilnować. -- mówi niskim głosem.
- Mnie też nie. Myślę, że szef i ta jego królowa już niedługo się pobiorą.
Królowa?! Chodzi o Else?! On ją zmusza do małżeństwa?!
- Swoją drogą to se znalazł sztukę co?
- To prawda. Młoda, piękna, śliczne kształty, bogata i z ogromną władzą. Marzenie każdego faceta. -- mówi równie niski głosem, śmiejąc się cicho, a ja mam ochotę mu przywalić.
- Jestem ciekaw jak oni będą funkcjonować skoro ona się brzydzi go nawet dotknąć.
- Po ślubie nie będzie miała wyjścia. Nim się obejrzymy będą mieli bachora.
Jestem czerwony ze złości! Nie mają żadnych ciekawszych tematów?! Wolałabym to wymazać z pamięci zanim... O Boże. NIE! Za późno. Już to sobie wyobraziłem.
Hej wszystkim! Oto kolejny rozdział! Mam nadzieje, że się wam spodobał! Jak zwykle zachęcam do komentowania i wyrażania swoich SZCZERYCH opinii. Chce wam podziękować również za ponad 8.5k wyświetleń!!! To jest jakiś kosmos. Mam nadzieje, że ta liczba będzie rosła i kiedyś dobijemy 10k! Jeśli tak się stanie to będziecie jeszcze więksi niż jesteście xD.
Do następnego!!!
YOU ARE READING
Jelsa "Śnieżna podróż"
FanficZapraszam do czytania poprawianej wersji! Młoda królowa zostaje porwana i wywieziona daleko poza granice swojego kraju. Kiedy dowiaduje się o tragedii jaka ma niedługo spać na Arendelle zaczyna zamartwiać się o Anne i o to czy da sobie radę. Zostaj...