*Oczami Jack'a*
Otwieram oczy. Leże na ziemi obok wypalonego ogniska. Unosze się na łokciach i rozglądam się dookoła. Co mnie zaskakuje? Nigdzie nie ma Elsy.
- Elsa! -- wołam, ale odpowiedź nie nadhodzi. - Elsa! -- ponownie krzycze coraz bardziej zdenerwowany.
Wstaje się na równe nogi zaniepokojony. Gdzie ona jest?
- Coś się stało? -- słysze znajomy głos.
Odwracam się i oddycham z ulgą.
- Nigdy więcej tak nie znikaj.
- Martwiłeś się? -- unosi brwi.
- Ja? Proszę Cię... -- prycham.
- Musiałam poprostu rozprostować kości. Nie musisz się gorączkować. Przecież ci nie uciekne. -- zaśmiała się.
- Bardzo śmieszne. -- rzucam śnieżką i trafiam w ramię i chyba za kołnierz bo dziewczyna spina się i głośno piszczy z zimna. I kto się teraz śmie... Czy ja dostałem właśnie śnieżką w twarz?
O nie... Tak łatwo się nie dam. Rozpoczyna się bitwa na śnieżne kulki. Biegamy po całej polanie rzucając się śniegiem. Myślałem, że z łatwością ją pokonam, ale chyba jej nie doceniłem. Kiedy ponownie dostaje w twarz słusze jej dźwięczny śmiech. Puki jest zajęta nabijaniem się ze mnie zbieram dość dużą śnieżną kulę. Gdzieś wielkości spodu mniejszego bałwana. Unosze ją i powoli podchodze do Elsy, która już łapie oddech jednak jej uśmiech znika, kiedy zauważa co trzymam nad głową.
- Nie zrobisz tego... -- mówi robiąc krok w tył.
- Założymy się?
I w tym momencie zaczyna uciekać.
- I tak cię złapie! -- krzycze rzucając się w pogoń za nią.
Wbiega między drzewa i na chwilę tracę ją z oczu. Powoli chodze pomiędzy pniami drzew rozglądając się dookoła siebie.
- Znajdę cie... Gdzie jesteś?
Po chwili czuje mocne szarpnięcie za ramię przez co kula wysuwa się z moich dłoni i dzięki grawitacji spada mi na głowę wsypując mi przy tym sporo śniegu za koszule. Momentalnie czuje zimny dreszcz.
- Hahahaha... -- nie muszę chyba mówić kto się śmieje.
- Dobra przyznaje jesteś sprytna.
- W... wiem. -- mówi ledwo łapiąc oddech. Stoi obok zaspy co doskonale wykorzystuje. Popchnięta przeze mnie wpada w górę śniegu.
Zadowolony z siebie trace czujność i odzyskuje ją, kiedy pociągnięty za nogę wpadam w śnieg praktycznie na Else. Unosze się na łokciach, żeby jej nie przygnieść i oboje zaczynamy się śmiać. Już mam z niej wstać, kiedy napotykam jej wzrok.
Ach... Jej błękitne oczy, dla których dał bym się zabić. Są koloru lodu jednak w najmniejszym stopniu nie widać w nich zimna. Dopiero po dłuższej chwili orientuje się co ja właściwie robię?!
Szybko wstaje odwracając wzrok w innym kierunku. Elsa widocznie też czuję się dziwnie, ponieważ kiedy tylko wstała oblała się rumieńcem podobnie jak ja.
- Yy... Chyba powinniśmy już iść. -- sugeruje dziewczyna.
- Tak, racja... Zbierajmy się.
Szybko zbieramy rzeczy i ruszamy w dalszą drogę. Mimo, że świeci słońce jest dość zimno, a mokra od roztopionego śniegu koszula wcale nie pomaga. Nie jest to zbyt przyjemne.
YOU ARE READING
Jelsa "Śnieżna podróż"
Fiksi PenggemarZapraszam do czytania poprawianej wersji! Młoda królowa zostaje porwana i wywieziona daleko poza granice swojego kraju. Kiedy dowiaduje się o tragedii jaka ma niedługo spać na Arendelle zaczyna zamartwiać się o Anne i o to czy da sobie radę. Zostaj...