Rano wysiadł prąd i zaspałam!!! Obudziłam się o 11:49 i chciałam dalej zostac w moim łóżeczku ale nie mogłam bo dzisiaj piszemy jakiś semestralny test czy coś. Będzie dopiero na ostatniej lekcji a na resztę tej paplaniny od nauczycieli się jeszcze nachodzę więc nigdzie mi się nie spieszy. Wzięłam sobie długą kąpiel,zjadłam coś w moim kochanym i miękkim szlafroczku,ubrałam się w dres z niższym krokiem niebieską koszulke i jakąś czarna bluzę. Przy wyjściu szybko założyłam szare trampki i wyszłam,ale zaraz się wróciłam bo nie zabrałam przecież plecaka. Była 12:38 a lekcję mam do 13:50 więc spoko zdążę. Gdy przechodziłam znów koło tego murku gdzie widziałam Rendiego,stali ci sami goście co w tedy. Dziwnie się na mnie patrzyli a przecież nawet się nie znamy. Przyspieszyłam kroku, byłam już przy drzwiach. Szarpnęłam mocno klamkę i skierowałam się do mojej sali na piąte piętro!! Gratulację dla twórcy tego budynku,trwała jeszcze przerwa to żuciłam plecakiem o ścianę i usiadłam. Nie trwało to długo bo był dzwonek. Chwilę czekaliśmy na nauczyciela i weszliśmy do sali. Siedziałam z taką jedną dziewczyną, Sofia czy jakoś tak. Rozdał kartki i to nie była jedna kartka tylko z osiem minimum. Coś tam wiedziałam,ale mam nadzieję na dwa,ja mam taką zasadę byle zdac. Nie słyszałam żadnych pretensji że mnie nie było, no i dobrze co ich to interesuję? Szybko poszło,wyszłam ze szkoły, ale poszłam dłuższą drogą bo bałam się lekko tych typów. Dotarcie do domu zajęło mi 20 minut bo normalnie to idę 10. W domu byłam sama,zrzuciłam buty rzucając je gdzieś w kąt i pobiegłam do pokoju.Na łóżku czekała mnie miła niespodzianka. Leżało tam duże pudło a koło nich róże. Podeszłam i powoli je otworzyłam. W środku siedział mały kot. Nie miałam pojęcia co z nim zrobię bo jeszcze nie miałam zwierzaka.
To najgorszy rozdziała jaki napisałam,może że na szybko i nie był przemyślany...;-(