Po uświadomieniu sobie moich słów uśmiechnął się o przybliżył mrucząc mi do ucha.
- Mówiłem ci że mam swoje źródła.
- Jakie źródła?
- Takie gdzie są kamienie i płynie woda.
I się zaczyna!
- Jak ci przywale to będziesz mówić?
Parsknął śmiechem.
- Od przyjaciela.
- Którego?
- Mojego.
- Nie będę bawić się w kotka i myszkę - odłożyłam Remona do pudełka w którym go znalazłam.
- Ale ja będę.
- Boże widzisz i nie grzmisz - popatrzyłam w sufit z nadzieją że go piorun pieprznie.
Chwila ciszy.
- Co robisz?
- Zamilcz - dalej patrzyłam w górę, no dawaj Proszę - iii..... ? No błagam,ehm... nici z moich planów.
- Mam się zacząć martwić?
No jak do wieczora nie zrobie mu krzywdy to będzie sukces. On ma się martwić o mnie!!!!? To nie ja sprzedaję narkotyki i to nie ja mam pomysły jak małe dziecko, no przynajmniej nie tak często.
Popatrzyłam na niego z litością zakładając nogę na nogę.
- Odpowiesz mi ?
- Nie.
- Bo?
- Bo nie.
- Co ty dzisiaj brałeś!? Nie da się z tobą normalnie porozmawiać.
- A to jakaś nowość?
- Wychodzę z tego domu.
On się tylko zaśmiał i wsadził rękę między moje założone nóżki kładąc mnie na łóżko.
- No nie wydaję mi się.
- Ale mi się wydaję - próbowałam się podnieść ale jak mam pokonać trzy razy większego umięśnionego faceta.
- Nie.
- Chcesz się bić?
Tak to on się jeszcze nie śmiał. Przewracał się z boku na bok trzymając się za brzuch.
- Wiesz.... ja rozumiem że do najsilniejszych nie należę ale mógłbyś przynajmniej udawać.
- Prze...przep... Hahahaha....ja....przepraszam - otarł łzę która spływała po policzku ze śmiechu.
Kiedy się dalej ze mnie nabijał to ja wskoczyłam na niego i usiadłam okrakiem na jego brzuchu. On nic jakby mnie nie było.
- Tak chcesz się bawić?- Nie mam innego wyjścia - posłałam mu słodki uśmiech.
- Rób ze mną co chcesz.
- Co chcę? - miałam idealny plan.
- Co chcesz - wpatrywał się we mni swoimi zielonymi oczami.
Położyłam się na niego całują w usta, nie żałowałam użyć języka.
On również, położył mi ręce na tyłku masując go przyjemnie. Rozpiełam mu pasek i rozporek. Wsunął mi ręce pod koszulkę, miał takie zimne dłonie ale to było mega przyjemne.
Moja ręką powędrowała na jego gumkę od bokserek zagłębiając się niżej.- To dowiem się skąd masz takie informacje? - wyjęczałam mu do ucha.
- W taki sposób nie wyciągniesz nic ze mnie - i mój plan szlaku trafił.
- A w jaki? - usiadłam ma jego kroczu wiercąc się żeby go bardziej zdrażnić.
- No kombinuj - uśmiechał się , ale widziałam jak go rozrywa od środka.
- Jak nie..... - tu przerwał mi dzwonek jego telefonu.
Wyciągnęłam go z jego spodni i popatrzyłam na wyświetlacz.
- Kto to? - wyjęczał mi w szyję.
- Ron. - czułam jak robi mi malinki ale gdy usłyszał kto dzwoni momentalnie przestał.
- Daj telefon.
- Jak mi powiesz skąd wiesz.
- Mona to nie śmieszne muszę odebrać.
- Dam jak mi w końcu odpowiesz - wsadziłam jego białą Nokię do stanika schodząc z niego uciekając w kąt.
Wstał zapinając spodnie.
- No naprawdę chcesz leżeć na ziemi bez koszulki? Oddaj telefon to ważny klient.
Widziałam jak się denerwuje.
- Jeśli mi powiesz oddam.
Podszedł do mnie łapiąc mnie w pasie, oczywiście się broniłam odrywając jego ręce. Złapał mnie i położył na panelach, usiadł na mnie okrakiem jak ja wcześniej, jedna ręką trzymała moje ręce nad głową a druga grzebała mi w staniku. Odebrał będąc dalej w tej samej pozie nie zwracając na mnie uwagi.
- Tak?......no coś się znajdzie........ile?.......na kiedy?......dobra....pięćset sześćdziesiąt......pod klubem.....nara.
- Kto i co zamawia?
- Ron, halucynki czy jak wolisz grzybki.
Schował telefon do tylnej kieszeni.- Mogę wstać?
- Nie, jak mi się znudzi to cię puszczę.
- To przynajmniej popraw mi bluzkę bo mi tu wieje jak wyciągałeś telefon.
- No.....jak chcesz - nie podobał mi się jego wzrok.
Chwycił ją w dekolcie i...
- Nie to moja ulubiona!
- Kupię ci takich dziesięć.
I...rozerwał ją.
- No no....szkoda mi tego stanika.
- Co!??! Nawet nie próbuj!
- A chcesz się założyć?
W tym momencie nie słyszałam lepszego dźwięku niż samochód mojej mamy.
- Chcę, zobacz przez okno.
- Mogę cię rozebrać lekko i szybko wykorzystać i uciec przez okno.
Roześmiałam się patrząc na niego jak podsuwa swoją rękę do zapięcia.
- No nie bardzo bo wiesz...drzewo ścieli a jedyne wyjście to drzwi.
- Jak dawałem ci kota rano to było.
- Głupi ma szczęście.
- To twoja mam będzie miała porno na żywo.
- To jest już kuźwa gwałt!
- Ale do połowy, spodnie zostaną na miejscu.
- No napewno, teraz ładnie mnie ubierz i idziemy przedstawić cię twojej teściowej.
- Jak sobie coś złamie wyskakując to chyba dojdę do domu.
- Koszulki są w dolnej szafce.
- Nienawidzę poniedziałków.
Po zbierał się i żucił mi za dużą na mnie bluzkę, podkradłam kiedyś Wiktorowi.
- Bez niej wyglądałabyś lepiej.
- Nie palnij nic głupiego.
Złapałam go za rękę i pociągnęłam w stronę drzwi.
- Nie wyglądasz najgorzej,możemy iść.
- Ja zawsze wyglądam doskonale - klepnął mnie w tyłek i wypchnął na korytarz - miejmy to za sobą.
- Opanuj się przy niej.
- Postaram się.
Tak jeszcze się nigdy nie bałam.
Sorki za błędy średnio sprawdzony.....i cieszę się że znów mogę dla was pisać :)