Rozdział 11 - An unblinking death

3.1K 145 4
                                    

Nowy Orlean, 2012

Czyli Kol nadal żyje. A przynajmniej jego dusza. Zanim umarł był w Mystic Falls. To tam został zamordowany. Nie byłam wtedy przy nim. Czego bardzo żałuję. Mam nadzieje że mu to jakoś wynagrodzę kiedy wróci. Kiedy umarł jego cała linia przestała istnieć. Każdy wampir z jego linii umarł. Zginęło także kilka klanów wilków z Arabii Saudyjskiej. Ale to moja wina. Tak jakby ich zabiłam. Byłam wtedy zrozpaczona i wściekła jednocześnie. Więc przepraszam jeśli byłam trochę wprowadzona z równowagi.

Muszę się z nim jakoś skontaktować. Przyjaciel Caroline był po drugiej stronie i go widział. Czyli jakoś się tam dostał i wydostał. Ale jak? Muszę go z tam tąd wydostać zanim druga strona się rozdanie i Kol zniknie na dobre. Nie jestem pewna czy powinnam to powiedzieć Elijah i Rebekah że on nadal tam gdzieś jest.

Pierwsze co zrobiłam to zaczęłam szukać jakiegoś zaklęcia które pozwala kontaktować się z ludźmi po drugiej stronie. Trzeba przeszukać każdą księgę czarów.

Usłyszałam także że Klaus zamierza pomóc kundlą i dać im jakieś pierścienie przeciw pełni. Rozumiem jak by dał JEDEN pierścień Hayley, w końcu to do cholery matka jego dziecka. Ale nie całemu stadu.

W dwóch pierwszych księgach czarów nie znalazłam nic. Kompletnie nic. Poszłam do gabinetu po jeszcze kilka książek, kiedy usłyszałam jak mój telefon zaczął dzwonić. Wyjęłam go z kieszeni i go odebrałam. Na ekranie widniało imię Elijah.

- Co znowu Elijah?

- Hayley jest w posiadłości? - w słuchawce usłyszałam jego poddenerwowany głos

- Tu jej nie ma. Elijah, co się stało? - zaczęłam się martwić o nią.

- Na bagnach był wybuch. Hayley była tam przez jakiś czas ale potem zniknęła. Proszę, możesz ją znale.... - usłyszałam wybuch i połączenie się przerwało.

Hayley zaginęła. I to ja muszę ją znaleźć. Super. Mam nadzieję że jej, ani dziecku się nic nie stało w tym wybuchu. Otworzyłam kontakty i wybrałam numer Diego. Może on jakoś pomoże. Wszystko mu wytłumaczyłam. Na to on powiedział że się spuźniłam i Hayley była u niego i szuka Marcela. Oraz że obwinia wampiry za to co się stało. Zadzwoniłam jeszcze do Klausa. Tyle że on nie odbiera telefonu.

Udałam się do mieszkania Marcela najszybciej jak potrafiłam. Mam nadzieję że się tam nie po zabijali. Weszłam do mieszkania. I odziwo się nie kłócili. Co prawada Hayley trzyma w ręku kółek.

- Tutaj jesteś! - prawie co krzyknęłam
- Przez ciebie niemal co nie dostałam zawału. - podeszłam do nich

- Możesz powiedzieć Elijah że nic mi nie jest, i że żyje. - Hayley popatrzyła w moją stronę

- Dobrze. To o własnych nogach wrócisz do posiadłości. - skrzyżowałam ręce na piersi

- Nie idę do posiadłości. Wracam na bagna. - dziewczyna zaczęła protestować

- Po pierwsze teraz na bagnach jest niebezpiecznie. Po drugie jesteś do cholery w ciąży. I po trzeci jedziesz ze mną do domu. Więc, nie zmuszaj mnie bym cię tam zaciągneła siłą. - oznajmiłam stanowczo

Hayley wstała z fotela i wkurzona wyszła. Kazałam jej oddać swoje swoje kluczyki od samochodu. By przypadkiem nie wróciła na bagna.

Droga do domu była bardzo spokojna. Hayley w ogóle się nie odezwała. Jak już dotarłyśmy do zaczęło się robić ciemno. Udałyśmy się w stronę dziedzińca. Hayley od razu zwróciła uwagę na stół pełen ksiąg czarów i rzeczy Kola.

- Kto to? - spytała

Hayley wzięła do ręki jedno ze zdjęć Kola i mi je pokazała.

- Członek rodziny. Prawdopodobnie twój przyszły szwagier. - odebrałam jej zdjęcie i je schowałam. - Jesteś głodna albo coś? - zmieniłam temat

- Nie. Nic nie chcę. - odpowiedziała.

Wyjęłam z kieszeni mój telefon. Odblokowałam go i zadzwoniłam do Elijah.

- Znalazłaś ją? - zapytał bardzo szybko

- Jest cała i zdrowa. I nie cierpliwa ale to pewnie hormony. Hayley chce wrócić na bagna. Mam ją wypuścić?

- Po zamachach wiele ludzi zginęło. Także jej przyjaciółka. Myślę że powinna tu przyjechać. Zariah, nie mów jej o tym. Dobrze? - przytaknełam i się rozłaczyłam. Podeszłam do niej i oddałam jej kluczyki od samochodu.

- Możesz iść. - oznajmiłam. Dziewczyna wstała z kanapy i udała się w stronę garażu. - Hayley, to nie wampiry stoją za zamachem na bagnach. Może uważasz nas za potwory. Ale żaden z nas nie skrzywdził by dzieci.

Po tym jak Hayley poszła jeszcze raz spróbowałam skontaktować się z Klausem. Tym razem też nie odebrał. Zgłodniałam z tego wszystkiego.

Udałam się do kuchni. W lodóce świeciły pustki. Wyszłam z domu i udałam się do pobliskiego baru Rosseseu's. Jak zamierzałam wejść do baru zauważyłam rudego chłopaka palącącego papierosa. Pewnym krokiem podeszłam do niego.

- Nic nie mów. I choć za mną. - rozkazałam jednocześnie hipnotyzując go.

Chłopak poszedł za mną do ciemnej alejki nie daleko baru.

- To nie będzie bolało. - wyszeptałam

Złapałam go za kark i wbiłam kły w jego tentnicę. Piłam jego krew aż zostało tylko trochę by on żył. Jego krew była lekko pikantna. Ale muszę przyznać smakował nawet całkiem nieźle.

Świeża krew jest owiele lepsza niż ta z torebki. Tamtą można się najeść ale najlepsza jest świeża.

Nadgryzłam mój nadgarstek tak by leciała krew i kazałam mu się jej napić. Jego rana natychmiast się zagoiła.

- Zapomnisz o tym co się teraz stało. - zachipnotyzowałam go jeszcze raz

Chłopak odwrócił się i sobie poszedł. Ja też poszłam do domu.

______

Jak weszłam do domu moim oczom ukazał się Klaus, siedzący spokojnie chlając burbon przy barku.

- Na miłość boską Klaus. Gdzieś ty do cholery był?!?! - krzyknęłam tak że chyba całe miasto mnie słyszało.

- Co to jest? - zapytał pokazując mi moją księgę czarów.

- Z kąd to masz? - podeszłam bliżej.

- Po co ci to? - powedział wkurzony Klaus.

- Ty nie wiesz? Caroline ci nic nie powiedziała?

- Co miała mi powiedzieć? - podniósł głos. Klaus tak mocno ścisnął szklankę że aż się pękła.

- Kol jest po drugiej stronie i jeśli mu nie pomożemy. - przerwałam na chwilę. - On zniknie. Na zawsze.

================================

Rozdział 11. Już tyle tego napisałam? Nie wierzę że to jest już 11. Jak wam się podoba ten rozdział???

Odcinek: 1x19

Dzięki za wszystkie wasze głosy i miłe komentarze.

⚜ The Originals | Zariah ⚜ [1] PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz