15

17.7K 1.5K 99
                                    

Nathaniel

- Mówiłem, że masz z tym skończyć !
Uderzenie
- Dlaczego jesteś niedobrym chłopcem?
Kolejny cios.
- Ale ja już nie ... - kuliłem się w sobie powstrzymując łzy.
- Nie wierzę ci! - zabrzmiał wściekle, tym razem kopiąc mnie w brzuch.
Zwymiotowałem krwią. Ból wydusił z moich oczu łzy. Ojciec chwycił mnie mocno za jasne włosy, ciągnąc w górę. Z cichym jęknięciem podniosłem się z ziemi by spojrzeć w jego surowe oczy.
- Mam nadzieję, że to wszystko przemyślisz - wysyczał jeszcze tylko odrzucając mnie w ścianę.
Otarłem wierzchem dłoni krew z ust, starając się uspokoić.
Przecież skończyłem, dlaczego mi nie wierzy?
Na roztrzęsionych nogach, opierając się o szarą ścianę podniosłem się by zawlec poobijane ciało do pokoju. Zanim zamknąłem swoje drzwi, usłyszałem szloch Amber. Obejrzałem się za siebie, by spojrzeć w jej zaczerwienione oczy.
- Przepraszam - wyjąkała, dławiąc się łzami.
Wyprostowałem się, by posłać jej miły uśmiech.
- Nic się nie stało.
Wiem, że musiało wyglądać to żałośnie, dlatego rozumiem jej ponowny wybuch płaczu, ale ja naprawdę jej o nic nie winię.
- I tak nie mogłabyś nic zrobić, więc się tym nie zadręczaj - szepnąłem tylko, czując jak robi mi się słabo.
Kolana ugięły się pode mną i kolejna porcja krwi wylądowała na mojej dłoni.
- Nat - uklękła przede mną- może zabiorę cię do szpitala?
- Nie ma co tak dramatyzować - zaśmiałem się cicho - przecież to nie pierwszy raz. Nie mogę pójść do szpitala i cię tu zostawić.
- Nat proszę - przytuliła mnie, na nowo się rozklejając.
- Idź już lepiej do swojego pokoju, bo jeszcze nas usłyszy - pogłaskałem ją po plecach i odepchnąłem lekko.
- Jeszcze raz przepraszam, ja...nie wiedziała, że to...
- Dobranoc Amber - posłałem jej ostatni uśmiech i zamknąłem drzwi.
Ból przechodził, ale głowa dalej wydawała się zbyt ciężka. Ociężale opadłem na błękitną pościel próbując chociaż na chwilę się zdrzemnąć. Poczułem ulgę gdy na nowo otoczyła mnie przyjemna ciemność.

Kastiel

Lysander spał jak zabity już od kilku godzin, a ja siedziałem na parapecie wypuszczając dym na tle rozgwieżdżonego nieba. Wpatrywałem się w księżyc próbując zrozumiec wszystko co się dzisiaj wydarzyło. Tam Lysa nie muszę brać pod uwagę, bo to wszystko stało się przez przypadek. Nie jest to pierwszy raz. Natomiast Nathaniel zachowuje się jakby nie chciał mnie znać ... myślałem, że wszystko będzie dobrze kiedy wyznałem mu co czuję. Jednak teraz wiem, że nie mogę go zmusić by mnie pokochał. Nieważne jak bardzo mnie to boli, po prostu już czas by dać sobie spokój.
- Nie wolno się poddawać - mruknął przez sen chłopak.
Zaskoczony spojrzałem na niego, jak przewraca się na drugi bok, chowając się głębiej pod kołdrą.
Uśmiechnąłem się smutno. On zawsze wie co powiedzieć, nawet kiedy nie jest w temacie i śpi. Parsknąłem wyrzucając niedopałek przez okno. Dzisiaj jest pierwszy dzień reszty mojego życia. Nie mogę od tak zrezygnować z niego. To będzie ostatni raz. Jeśli powie mi jasno i wyraźnie, że nie chce mnie znać, wtedy odpuszczę i już nigdy więcej się do niego nie zbliżę.

Nathaniel

Nie czuje się zbyt dobrze, ale zostać w domu nie mam zamiaru. Zataczając się ruszyłem do szkoły. Droga przede mną dwoiła się, czasami troiła... to nie jest dobry znak. Zatrzymałem się przy ławce w parku, by powdychać świeżego powietrza.
- Jest źle - jęknąłem, wy kaszlując kolejną porcję krwi na dłoń.
Siedziałem tak chwilę, aż usłyszałem wesołe wołanie Melanii. Zaskoczony szybko wytarłem dłoń w zmaltretowaną chusteczkę i wstałem by ją przytulić. Rzuciła mi się w objęcia muskając delikatnie moje usta.
- Czekałeś na mnie ?
- T-tak - wyjąkałem - pomyślałem, że moglibyśmy pójść dzisiaj razem.
To było oczywiście kłamstwo, ale trzeba wiedzieć jak sobie radzić w takich sytuacjach.
Kątek oka zauważyłem jednego z „przyjaciół" mojego ojca. Nie muszą się nawet wysilać, nic na mnie nie znajdą. Wydaje mi się, że Kastiel zrozumiał aluzję... Jednak czułem się dziwnie zaniepokojony.

- Proszę porozmawiaj ze mną - dobiegł mnie głos zza pleców.

Cały zdrętwiałem, to będzie koniec jeśli teraz mnie z nim zobaczą.

- Nie wyraziłem się ostatnio wystarczająco jasno? Na to wygląda, że naprawdę jesteś tępy - każde kolejne słowa powodowały, że chciało mi się płakać. Dlaczego muszę to robić? - Po prostu zostaw mnie w spokoju.

Pociągnąłem Melanii za dłoń zostawiając czerwonowłosego w tyle.

"Proszę... proszę zrozum aluzję" - siłą woli powstrzymywałem łzy.

Mimo wszystko obejrzałem się za siebie, stał tam wpatrując się w nas. Wydawał się taki ... samotny. Nie! Nie mogę teraz się poddać. Już prawie jestem u celu... muszę być silny.


Kastiel x NathanielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz