Nathaniel
- Dziś jest wyjątkowy dzień. Wiem, że wielu z was bardzo niecierpliwie go wyczekuje każdego roku – odpiąłem górny guzik, czując jak powoli się rozpuszczam na tym strasznym upale. Stałem u boku Pani Dyrektor, czekając na swoje pięć minut przy mikrofonie. Nigdy nie lubiłem tej roboty, każdy jak najszybciej chce dostać świadectwo, ściągnąć przyduże garnitury swoich ojców , starszego rodzeństwa, bo przecież większość jeszcze nie pomyślała o swoim własnym.
Wystrojonym dziewczyną ciepły dzień nie służył, całe ich piękno spływało wraz z potem na białe sukienki, które w niektórych momentach przez to stały się pomarańczowe. Nerwowo przebierały obolałymi nogami w zbyt wysokich butach, które zapadały się na miękkiej murawie boiska.
Dumnie wyprostowany, rozluźniałem krawat, zbyt późno orientując się na kim mój wzrok spoczywa. Zazwyczaj proste włosy, stały się dziś brązowymi lokami, zgrabnie opadającymi na szczupłe ramiona dziewczyny. Wyróżniająca się z tłumu błękitna sukienka, przyciągała wzrok pewnie nie jednej osoby. Twarz miała lekko zarumienioną, ale uśmiechniętą od ucha do ucha, gdy wlepiała swoje niebieskie oczy w moją zmęczoną twarz. Odwzajemniłem uśmiech, czując mordercze spojrzenie z innej strony. Gorąc wzbierał pod moją skórą, gdy walczyłem z chęcią spojrzenia w stronę nienawistnego wzroku. Podrapałem się po mokrym karku, przebiegając ukradkiem oczami po interesującej mnie postaci. Nie ubrał się jakoś szykowniej niż zwykle, czerwona koszula rozpięta do czwartego guzika od góry i zwykłe czarne jeansy. Stał pod drzewem, obserwując każdy mój najmniejszy ruch, sprawiając, że czułem się zesztywniały. Zginałem palce u rąk, jednak miałem poczucie jakby były z drewna, a ślina nie chciała przejść przez zaciśnięte gardło.
- Nathaniel ? – szept dyrektorki od razu wyrwał mnie z objęć niewidzialnych ramion.
Spojrzałem na nią z początku niepewnie jak ustępowała mi miejsca przy mikrofonie, abym wygłosił swoją ostatnią, pokrzepiającą mowę w tym roku szkolnym.
Z trudem odchrząknąłem, zaciskając dłoń na mikrofonie.
- Dzisiejszy dzień jest z pewnością pięknym początkiem wakacji czekających nas tuż za bramą ukochanej szkoły – mówiłem spokojnie, nie koncentrując się na nikim szczególnym. Wszyscy wydali mi się teraz szarą masą, ale tak jest lepiej. Kiedy nie widzę ich twarzy, nie czuję się jakbym przemawiał to żądnego wolności tłumu – Wykorzystajmy dany nam czas najlepiej jak potrafimy. Pijmy, bawmy się, odpoczywajmy – ciągnąłem typową odprawę, którą karmi się uczniów co roku – Udanych wakacji życzę wam wszystkim, abyście wrócili zdrowi i wypoczęci – zakończyłem, pozwalając by ogarnęła mnie satysfakcja z rozlegających się z każdej strony gromkich braw.
- A więc – wtrąciła się szybko starsza kobieta – niech wszyscy udadzą się do klas by odebrać swoje świadectwa.
Nie trzeba było długo czekać na reakcję młodzieży, jak na zawołanie wszyscy skierowali się do chłodnego wnętrza szkoły. Również powlokłem się do budynku, ściągając z ramion palącą czarną marynarkę, która nagrzała się od słońca, gdyż stałem w samym centrum bez żadnej możliwości ukrycia się w cieniu.
Przed pokojem gospodarzy zauważyłem Melanii, która już podczas zbiórki zwróciła moją uwagę. Opierała się nagimi plecami o drzwi, czekając aż przyjdę. Uśmiechnęła się wesoło, machając do mnie ręką. Chciałem przyśpieszyć kroku, by nie czekała zbyt długo, gdy ktoś chwycił mnie za tył koszuli i wciągnął w głąb korytarza równoległego.
Zszokowany spojrzałem na swojego porywacza.
- Co ty wyrabiasz ? – zapytałem, odzyskując spokój.
Poprawiłem rękawy swojej zwyczajnej, białej koszuli, kiedy już mnie puścił.
Kastiel zirytowany wbijał we mnie spojrzenie, zaciskając usta w wąską kreskę.
- Muszę jeszcze parę rzeczy załatwić – mruknąłem, kiedy cisza się przedłużała.
Nie oczekując już żadnej odpowiedzi z jego strony, chciałem odejść, gdy przyciągnął mnie do siebie, brutalnie przywierając ustami do moich. Pocałunek wypełniony wieloma uczuciami, które się wykluczały, a jednak trwały razem, nie pozwalając mi na złapanie tchu. Piekące płuca domagały się coraz bardziej tlenu, gdy w końcu mnie puścił. Czerwony na twarzy, zaczerpnąłem powietrza, czując jakby ziemia miała osunąć mi się spod stóp.
- Co ty tak nagle ? – wydyszałem, opierając pulsującą głowę o jego pierś.
Zapach dezodorantu mnie otoczył, dając dość przyjemne uczucie stałości.
- Na kogo to się tak gapiłeś na zakończeniu ? – warknął w końcu.
Powoli uniosłem głowę w górę, by móc spojrzeć w jego szare oczy. Uśmiechnąłem się mimo woli, cicha parskając przez jego słowa.
Nawet jeśli kiedyś zastanawiałbym się czy jego miłość jest nieszczera, to jestem przekonany, że w taki prosty sposób zawsze odgoni moje wątpliwości.
- A któż to wie – odparłem już z poważną miną – dużo ludzi było na apelu. Wiesz, przyglądałem się wszystkim po kolei. Drobnej figurze Melanii, marudzącej koleżanką Amber, Kim śpiącej na stojąco ... a przede wszystkim na pewnego bufona, który razi mnie w oczy swoją buntowniczą postawą .
- Oho, czyżby to była mowa o mnie ? – uśmiechnął się chytrze, obejmując mnie w pasie.
- Nie żartuj – zakpiłem – o Aleksym. Tobie nie poświęciłbym nawet chwili...
Przerwałem czując ciepły oddech Kastiela na szyi.
- Teraz tak mówisz, a jednak w sobotę śpiewałeś inaczej – mruknął, odkrywając jeszcze sine miejsca po pamiętnym wieczorze.
- Nie przypominam sobie nic takiego – syknąłem w momencie, gdy jego zęby spotkały się z moją rozgrzaną skórą.
- W takim razie od dziś mogę przypominać ci codziennie – powiedział zbyt radośnie, unosząc na mnie wzrok.
Nie potrafiłem określić swoich uczuć w tej chwili, jednak czułem się na pewien sposób szczęśliwy. Nie wiem ile to może trwać, jednak już wiem, że chciałbym korzystać z tego czasu jak najdłużej. Widzieć jego durny uśmiech już zawsze. Jego nieracjonalne zachowanie, chorą zazdrość, tak strasznie szczere reakcje i słowa. Przez ten rok zmieniliśmy się oboje i myślę, że nie żałuję niczego.
- Tej miłości już tak nie okazujcie w tej szkole – doszedł nas dość zdenerwowany głos.
Przestraszony odskoczyłem od chłopaka, spoglądając nad jego ramieniem, na obojętną minę Melanii. Dziewczyna tupała wysokim obcasem, zakładając ramiona na piersi, jednak ten ruch wyglądał bardziej na cichą nadzieję, że nikt nie zauważy jak sukienka, która nie posiada ramiączek, lekko zjeżdża w dół.
- Nie jesteś do niczego potrzebna – odparł oschle czerwonowłosy, przekręcając tylko lekceważąco głowę w jej kierunku – możesz już spłynąć.
- Przyszłam tylko pożegnać się z Nathanielem, a nie żeby podglądać wasze migdalenie – westchnęła, opuszczając ramiona wzdłuż ciała.
Wyminęła przeszkodę i stanęła przede mną, uśmiechając się lekko.
Zarumieniony przyglądałem się jej niepewnie, nie do końca wiedząc co ode mnie oczekiwała.
- No cóż – zaczęła pierwsza – wiem, że raczej w związku krótko byliśmy – zaśmiała się lekko, bez humoru – ale wiedz, że dobrze się bawiłam przez ten czas – oparła roztrzęsione dłonie na moich barkach, zostawiając lekki pocałunek na moich suchych wargach – i mam nadzieję, że będziesz szczęśliwy. Udany wakacji – szepnęła jeszcze na koniec, szybko uciekając przed wybuchem Kastiela.
Chłopka kipiał ze wściekłości zaciskając dłonie w pięści.
Poczekałem aż się do mnie zbliży i gdy otworzy usta, by puścić być może wiązankę nieprzyjemnych słów. Delikatnie go pocałowałem, obejmując go ramionami za szyję.
- A jednak ze wszystkich i tak wybrałbym znów ciebie – szepnąłem mu do ucha, czując jak zadrżał słysząc moje słowa – To będzie już koniec naszej burzliwej, szkolnej historii – zaśmiałem się, puszczając go – Mimo wszystko dobrze się bawiłem.
- Mówisz, jakbyś chciał się pożegnać – odparł smutno, nie pozwalając mi odejść zbyt daleko.
- To nie tak, po prostu zdałem sobie sprawę z tego jak ten czas szybko leci – uśmiechnąłem się, dotykając wierzchem dłoni jego policzka.
- A ja i tak chcę zostać z tobą już na zawsze – mruknął, wtulając głowę w wgłębienie przy moim obojczyku.
Nawet nie wiem kiedy to się stało ... kiedy się zakochałem ? Kiedy już nie widziałem świata poza nim, a na pewno przestałem sobie wyobrażać życia bez niego ? Jest wulgarny, niecierpliwy, agresywny, a jednak potrafi być uroczy, kochany, troskliwy. Przez ten rok zauważyłem, że poza opuszczaniem lekcji i słabych stopni posiada coś jeszcze. Nigdy bym się nie spodziewał, że ktoś taki jak on może mieć zainteresowania tak zwyczajne jak herbaty. Że jego zawzięta mina skrywa coś więcej. Przez ten rok nauczyłem się, że nie wolno oceniać książki po okładce. Mimo że cierpiałem przez niego, byłem zmuszany do niewyobrażalnych rzeczy, to cieszę się, że potrafiłem dostrzec takie drobnostki, które zacząłem w nim lubić. Jego mina gdy śpi, wiele razy budziłem się przed nim, trwając w jego silnym uścisku i przyglądając się jak raz za razem uśmiecha się przez sen. Jest wtedy tak spokojny i na swój sposób piękny, że zapiera mi dech i nie mogę oderwać wzroku. Również zadziwiające jest to, że przez cały ten czas to on mi się przyglądał. Mi, osobie, która pogardzała jego typem osoby, a jednak trwał w tej nieodwzajemnionej miłości, nie wiem ile lat. Co by się stało, gdybym nigdy nie pojawił się w jego mieszkaniu. Czy byłbym wtedy w szczęśliwym związku z Melanii, czy może przeznaczenie i tak wyszukałoby dla nas inną drogę ? Nie wiem tego i nie potrzebuję tej wiedzy, ważne jest tylko to co się dzieje w tej chwili. Jego ciepło, przy moim ciele. Łaskoczący oddech na mojej szyi. Szorstkie włosy drażniące mój nos.
- Ja też – powiedziałem, szczerze ze samy sobą – To będzie najpiękniejsze zakończenie.*********
Ogłoszenia Parafialne ~
Myślę, że w ten sposób możemy zakończyć tą historię. Jednak czy to będzie koniec się jeszcze okaże, bo sam muszę przeczytać wszystkie rozdziały od początku.
Co do dalszych losów naszych bohaterów, mam tylko jedną propozycję. Chciałbym napisać ich losy już z dorosłego życia, kiedy już skończą liceum i być może studia. Ale to zależy czy znajdą się osoby, które w ogóle chciałyby czytać o nich dalej, bo zdaje sobie sprawę, że nie wszyscy muszą ich lubić, a ja sam bardzo się do nich przywiązałem.
Więc zostawiam was z tą decyzją i już ogłaszam, że całkiem nowa historia pewnie też niedługo pojawi się na moim profilu.
Dziękuję i Pozdrawiam Autor
CZYTASZ
Kastiel x Nathaniel
Random"Wiesz? Złe rzeczy dzieją się również dobrym ludziom. Im jesteś lepszym człowiekiem tym zło jest dla ciebie bardziej dotkliwe." Nie wszystko jest czarno białe, tak naprawdę można się pomylić w ocenie ludzie. Raz, dwa, a czasami nawet trzy razy. Powi...