Kastiel
- Ej Nat – mruknąłem, nadal leżąc na wygodnych poduszkach.
Chłopak rzucił mi ospałe spojrzenie z fotela, wyciągając przed siebie nogi.
- Podejdź – ponagliłem go dłonią, zmuszając do nie chcianego ruchu.
Powoli ześlizgnął się ze skórzanej tapicerki, by nachylić się nade mną.
Wyciągnąłem dłoń delikatnie głaszcząc jego policzek.
- Lubię oglądać jak się rumienisz – powiedziałem nisko, palcem muskając jego dolnej wargi – uwielbiam jak się uśmiechasz – zjechałem niżej, na jego klatkę piersiową – a wręcz kocham jak krzyczysz moje imię.
W pokoju panował półmrok, który rozjaśniały tylko świeczki o zapachu cynamonu. Uniosłem się na łokciach, przyciągając go za kołnierzyk ciemnej koszuli, do pocałunku. Nie stawiał oporu, pozwolił się kierować, dzięki czemu w moment znalazł się pode mną.
Błądziłem dłońmi po jego rozpalonym ciele, nie mogąc nacieszyć się jego bliskością. Szybkim ruchem pozbyłem go koszulki, przywierając mocniej do jego ust. Kolanem rozchyliłem jego uda, zawdzięczając tym cichy dźwięk protestu, który od razu został stłumiony. Pocałunek się przeciągał przechodząc z delikatności w brutalną namiętność. Nat zacisnął dłonie na mojej bokserce, starając się chociaż na moment uwolnić. W końcu spełniłem jego prośbę, spoglądając na jego czerwoną twarz i ciężko unoszącą się klatkę piersiową. Pozwoliłem mu cieszyć się dopływem tlenu, zajmując się teraz jego szczupłą szyją. Całowałem ją delikatnie, przygryzając w pewnych momentach, ostatecznie zostawiając drobne,czerwone ślady. Zjeżdżałem niżej tworząc mokry szlak językiem. Serce chłopaka biło jak szalone, jednak rytmem nie dorównywało mojemu.
Pieściłem sutki blondyna, czując się dopingowany przez ciche westchnięcia z jego strony. Wplótł dłonie w moje włosy, które już w artystycznym nieładzie, sterczały na każdą możliwą stronę. Musnąłem skórę tuż nad paskiem, przyprawiając go o dreszcze. Skulił lekko kolana bliżej siebie, tym samym odpychając mnie na niewielką odległość. Przerwałem pieszczoty, zawisając tuż nad nim i patrząc prosto w oczy.
- Nie chcesz? – zapytałem, trącając nosem jego nos.
Nathaniel zagryzł dolną wargę, odwracając głowę na bok.
- Nie powiedziałem tego – mruknął ledwo słyszalnie, a uszy zapłonęły mu po tych słowach.
Uśmiechnąłem się, czując jak bardzo rośnie mi ochota by się z nim podroczyć.
- A co chciałbyś, żebym zrobił ? – wyszeptałem do jego ucha, przygryzając delikatnie płatek.
Blondyn niespokojnie poruszył nogami, zerkając na mnie ukradkiem.
- Co sprawia ci przyjemność? – dopytywałem, opierając czoło na skroni ipróbując nacieszyć się słodkim zapachem wanilii, zamknąłem oczy.
Milczał chwilę, ostatecznie zbierając w sobie trochę odwagi.
- W-wszystko – powiedział drżącym głosem, chowając twarz za zielonymi poduszkami.
- Wszystko ? – powtórzyłem za nim, z lekko wrednym uśmieszkiem na twarzy – A co konkretniej ?
Nie dawałem za wygraną, odbierając mu kryjówkę przed moim wzrokiem. Odrzuciłem poduszkę na drugi koniec pokoju, zmuszając go do spojrzenia na mnie. Zamglone oczy błądziły po mojej twarzy, kusząc mnie do działania. Czując nowy przypływ pożądania, rozchyliłem jego wargi, muskając je kciukiem. Wolną ręką odrzuciłem zawadzający brązowy pasek, rozpinając niepotrzebny rozporek. Podniosłem się na moment, tylko po to by rozebrać go z szarych jeansów.
- To nie fair – mruknął, gdy wracałem do poprzedniej pozycji – Ty nadal jesteś ubrany ...
Uniósł się do pozycji siedzącej, popychając mnie delikatnie w tył. Uniosłem zaciekawiony brew, czując jak drżącymi dłońmi próbuje pozbyć mnie odzienia.Oparłem się na łokciach, przyglądając się szczupłej sylwetce chłopaka. Ślady moich zębów, znaczyły prawie całe ciało, nie żebym nie robił tego specjalnie.
Blondyn zawahał się przy gumce moich szarych dresów. Wziął delikatny wdech, jednak zanim cokolwiek zrobił, pochwyciłem jego dłoń, składając na niej lekkiego całusa .
- Nie rozumiem dlaczego się zmuszasz – westchnąłem, utrzymując kontakt wzrokowy.
- W-wcale nie zmuszam – wymamrotał, dopinając swego.
Zaskoczony tym jak szybko podjął decyzję, leżałem już w samych czerwonych bokserkach, mając swoją panienkę nad sobą. Nie ukrywając zdziwienia,pogłaskałem go po biodrze, gdy usiadł na moim przyrodzeniu. Chciałem rzucić jakiś kąśliwy tekst, jednak nie miałem okazji, gdyż chłopak niepewnie przyłożył swoje usta do moich. Otworzyłem szeroko oczy, czując się naprawdę dziwnie. Nat chyba jeszcze nigdy nie zainicjował pocałunku ... no jeśli można to tak nazwać.
Uśmiechnąłem się lekko, widząc jego zaciśnięte oczy i nerwowo zaciskające się dłonie.
Wplotłem rękę w jego włosy, drugą rozluźniając zaciśnięte knykcie. Przycisnąłem jego twarz do swojej, pogłębiając niezdarny pocałunek.
Przejmując inicjatywę, ścisnął moją dłoń, przemieszczając się ustami. Lekko drażnił moją męskość ciągłym kręceniem bioder, doprowadzając mnie powoli do granicy. Pozwoliłem mu jeszcze chwilę „pobawić się", czując jak zostawia mi niewielką pamiątkę na szyi.
Uszczypnąłem go w uda, śmiejąc się cicho, gdy podskoczył napierając na mnie mocniej.
Przejechałem palcami po linii kręgosłupa, sprawiając, że wygiął się niczym kot, aby zjechać jeszcze niżej. Nieporadne całusy lądowały wszędzie, gdziekolwiek sięgnął wzrokiem, ostatecznie zatrzymując się na znanej granicy. Załaskotał mnie od wewnętrznej strony ud, uchylając czerwony materiał i pozwalając by naprężona „zabawka" ukazała się jego oczom. Rumieniąc się na ten swój uroczy sposób, chwycił go, niepewnie przejeżdżając po nim dłonią. Ucałował czubek, sprawiając, że dość przyjemne ciepło ogarnęło mnie od wewnątrz. Nie było to zasługą jego techniki, a raczej dość urokliwej próby zaspokojenia mnie.
Tracąc resztki samokontroli, pchnąłem go do pozycji wyjściowej, nie pozwalając na dalszą zabawę moim przyrodzeniem. Zaskoczony, próbował uciec przede mną, obracając się na brzuch, jednak uwięziłem go pomiędzy moimi ramionami, napierając na czarne bokserki chłopaka.
- Nie skończyłem – wyjęczał przestraszony, wiercąc się, gdy pozbywałem się ostatniego, zawadzającego materiału.
- Wilgotny jesteś – mruknąłem, czując jak z łatwością mogę włożyć dwa palce.
- Nie mów takich rzeczy – wyjęczał, spinając się.
Kręcił głową, łaskocząc mnie swoimi włosami w nos. Zaśmiałem się, przerywając czynność i opadając na niego, przez co został wciśnięty mocniej w kanapę.
- Lubisz gdy jestem nieprzyzwoity – stwierdziłem, głaszcząc jego kark – chociaż sam jesteś większym zboczeńcem.
- Niepraw.. – zaczął, próbując się podnieść.
Szybkim ruchem, przewróciłem go na plecy, łącząc nasze usta jeszcze raz w namiętny pocałunek. Rozchyliłem biodra, nie mogąc czekać już dłużej, dopiąłem swego. Członek gładko wszedł, zanurzając się aż po samą nasadę. Chłopak jęknął w moje usta, zarzucając ramiona wokół mojej szyi, aby przyciągnąć mnie mocniej. Poruszał się w rytm moich ruchów, podniecając mnie niemiłosiernie. Czułem jak powiększam się jeszcze bardziej, ku zaskoczeniu blondyna. Oderwał się ode mnie,próbując złapać wdech, który ciągle mu odbierałem. Pociągnąłem go do pozycji siedzącej, unosząc dłońmi jego biodra w górę. Zawstydzony chwycił ostatnią poduszkę, która się ostała, przyciskając ją do mojej twarzy.
- Dlaczego to robisz ? – zapytałem zirytowany, gdy za wszelką cenę starał się ukryć przed moim wzrokiem.
- T-to jest żenujące – powiedział, pomiędzy jękami, które mimo woli wydostawały się na zewnątrz.
- Ale ja lubię oglądać twoją twarz – mruknąłem, chwytając go za dłonie, by nie mógł już nic zrobić – Twój prawdziwy wyraz – uśmiechnąłem się, zlizując samotną łzę, która spłynęła po policzku Natha.
Pokręcił głową, spuszczając wzrok. Westchnąłem, na chwilę przerywając ruchy, by przyłożyć rękę chłopaka do swojej klatki piersiowej.
Zaskoczony spojrzał na mnie nie rozumiejąc za bardzo co się dzieje. Przyjrzał się swojej dłoni, głaszcząc delikatnie miejsce, gdzie znajdowało się moje serce.
- I co czujesz ? – zapytałem.
- Szybko bije – szepnął, uśmiechając się w ten swój uroczy sposób.
- A wiesz dlaczego ?
Uniósł na mnie wzrok, niepewnie przenosząc dłoń na moją twarz. Nie powiedział już nic, po prostu uśmiechając się jak małe dziecko.
Czując lekki gorąc na swojej twarzy, gdy dotykał mojego policzka, pchnąłem go mocniej, chcąc by przestał wprawiać mnie w zakłopotanie. Z głośnym jęknięciem, wbił paznokcie w moje plecy. Poruszałem się szybko, pieszcząc przyrodzenie chłopaka.
- Kas-tiel– wyjęczał, brudząc moją dłoń.
Dokończyłem zabawę kilkoma mocnymi ruchami, w końcu zaznając upragnionego spełnienia.
Zmęczony opadłem na chłopaka, który ciężko dysząc, wpatrywał się w dopalające się świece.
- A tak w ogóle, skąd ty je masz ? – zapytał, zaburzając mój dobry humor.
- A czy to ważne ? – wymruczałem, starając się zająć go pocałunkiem.
Spojrzał na mnie uparcie, przykładając dłoń do ust, by powstrzymać mnie przed działaniem . Lekko wkurzony przewróciłem oczami, opierając się o łokieć tuż przy jego twarzy.
- Debra była rano ...
- Aha – przerwał mi, spychając z siebie – Przyszła w przyjacielskich odwiedzinach ? – prychnął, powoli naciągając na siebie ubrania.
- Mam gdzieś po co przyszłą – powiedziałem, na nowo przyciągając go do siebie –Jak dla mnie liczysz się tylko ty – wymruczałem mu do ucha, wkładając dłonie pod jego koszulkę- I nic poza tobą.
CZYTASZ
Kastiel x Nathaniel
Random"Wiesz? Złe rzeczy dzieją się również dobrym ludziom. Im jesteś lepszym człowiekiem tym zło jest dla ciebie bardziej dotkliwe." Nie wszystko jest czarno białe, tak naprawdę można się pomylić w ocenie ludzie. Raz, dwa, a czasami nawet trzy razy. Powi...