Po kilkugodzinnym spacerze Louis Tomlinson w samotności wrócił do swojego domu. Nie lubił go, zresztą jak większości rzeczy. Do towarzystwa ludzi również go nie ciągnęło. Uważał, że do nich nie pasuje. Od podstawówki był inny niż oni. Myślał i wyglądał kompletnie inaczej. Przez to był gnębiony. Jest do teraz, jednak myśli, że przyzwyczaił się. Rodzina szatyna też go w niczym nie wspiera. Patrzą na niego wzrokiem, który mówi 'jesteś gorszy'. Podsumowując - nie ma nikogo. Wszystkie decyzje podejmuje samodzielnie. Nikogo nie potrzebuje, bo po co?
Położył się wygodnie w swoim pokoju z laptopem na kolanach i zalogował się na facebooka. Rzadko z kimś pisał. Owszem, ludzie ze szkoły pisali do niego, jednak tylko dlatego, że czegoś potrzebowali, na przykład pracy domowej. Ignorował takie wiadomości. Miał zawsze jedną z wyższych średnich w klasie, a oni chcieli wykorzystać wiedzę chłopaka. Nie należał do naiwnych, by do takiego czegoś doprowadzać. Nauczyciele nie pałali sympatią do niebieskookiego, bo na lekcjach czytał książki i był w swoim świecie. Przerwy wyglądały tak samo.
Dostał nowe powiadomienie. Od niechcenia kliknął właściwą ikonę.
Dodano cię do zamkniętej grupy our class.
Wakacje dobiegały końca. Niedługo będzie w 2 liceum. Pierwszy rok upłynął mu dość szybko. Był przytłoczony faktem, że przez kolejny rok będzie musiał widywać te same fałszywe twarze i być narażonym na ich słowa, które mimo wszystko bolały go, choć tego nie okazywał.
Kolejne powiadomienie z portalu.
Użytkownik Harry Styles wysłał ci zaproszenie do grona znajomych.
Wtedy jeszcze nie wiedział, że to właśnie Harry Styles przewróci jego życie do góry nogami.
_________
Pierwszy rozdział za nami! Byłoby mi niezmiernie miło, gdybyście zostawili gwiazdkę czy komentarz. To naprawdę motywuje i wtedy będę wiedzieć, że mam dla kogo pisać. :)
CZYTASZ
ognioodporni | larry stylinson
FanficCzasem miał dość jego nieśmiesznych żartów, a czasem marzył tylko o tym, by bez opamiętania zatopić palce w jego miękkich, brązowych lokach. Niezwykły człowiek o czarujących zielonych tęczówkach był jego ukojeniem i ucieczką od codziennych problemów...