14.

167 28 3
                                    

Nastał poranek. Harry obudził się dzisiaj w świetnym humorze, ponieważ miał świadomość, że już jutro opuści szpital i będzie mógł chodzić z Louisem do szkoły. Cóż, nie powinien, bo lekarz wiele razy przypominał mu, że po wyjściu ze szpitala powinien dalej kurować się w domu. Ale po co to komu? Mieszkał sam, nikt nie był w stanie go pilnować, a samopoczucie i zdrowie szatyna było dla niego ważniejsze niż swoje własne. Będzie brać odpowiednie leki przepisane przez lekarza i wszystko będzie w porządku, bo przecież jest silnym chłopakiem, prawda? 

Wczoraj niebieskooki był w odwiedzinach u bruneta do momentu, kiedy pielęgniarka poinformowała, że czas odwiedzin dobiegł końca, czyli do późnego wieczora. Dużo rozmawiali, co jakiś czas niby przypadkowo dotykali delikatnie swoich rąk, śmiali się. Z każdą kolejną godziną spędzoną przy owym chłopaku Loczek czuł, że zakochuje się w nim coraz bardziej. Nie był zadowolony z tego faktu, bo Louis na pewno nie odwzajemni jego uczuć. To, że on sam uświadomił sobie przez te wszystkie dni, że jest gejem nie znaczy, że Tomlinson też jest. Przecież zdecydowana większość chłopaków w jego wieku woli dziewczyny. Lubią popatrzeć na długie nogi czy zgrabny tyłek. Ale halo, przecież niebieskooki na pewno nie należy do większości, bo on jest wyjątkowy. Pod każdym względem. Według Harry'ego miłość nie wybiera oczami. Szatyn był przystojnym chłopakiem, jednak gdy wymieniali ze sobą pierwsze wiadomości tekstowe, brunet nie mógł zobaczyć go ze względu na specyficzne zdjęcie profilowe, na którym niewiele było widać, bo zaledwie kawałek twarzy, ale nadal pozostawało bardzo ładne. Zaintrygowała go wtedy skrytość Louisa, ta nieśmiałość, niewinność... Z każdym kolejnym dniem zainteresowanie Louisem nasilało się, aż w końcu... zakochał się. Tak, właśnie tak było. Musiał w końcu w pełni to sobie uświadomić. Harry Styles był zakochany w Louisie Tomlinsonie. Szatyna oprócz pięknej duszy cechowała uroda na zewnątrz. Był drobnej budowy co jeszcze bardziej podkreślało jego niewinność, piękne, ciemnobłękitne tęczówki oraz urzekający, nieśmiały uśmiech. Był bardzo przystojny.

Ciekawe jak teraz czuł się chłopak. Zegarek wskazywał godzinę 7:40, więc pewnie był w drodze do szkoły razem z Zaynem. Postanowił napisać SMS.

Ja: Hej Louis, miłego dnia! Pamiętaj, trzymaj się blisko nauczycieli na przerwach, możesz nawet do mnie zadzwonić, tak, to dobry pomysł. Dzwoń do mnie po każdej lekcji, dobrze? Oboje nie będziemy się nudzić. 

Louis: Dobrze, zadzwonię. Odpoczywaj Harry. 

Brunet odetchnął z ulgą. Teraz przynajmniej w jakimś stopniu będzie mógł kontrolować, co dzieje się na przerwie. 

Teraz musiał zatroszczyć się o kupno samochodu. Pieniędzy miał pod dostatkiem, ale nigdy nie wywyższał się z tego powodu. Mieszka w niewielkim, ale schludnym mieszkaniu w bloku. Jeździł pięknym, czarnym samochodem terenowym, ale tylko dlatego, że interesował się motoryzacją a jazda w ów pojeździe sprawiała mu przyjemność. Teraz, gdy jest ono zniszczone zamierza już jutro wybrać się do salonu i kupić podobne auto.

Natomiast Louis przywieziony przez Malika do szkoły zamiast skupić się na pierwszej lekcji jaką była historia rozmyślał. Wczoraj bardzo miło spędził wieczór w szpitalu w towarzystwie Harry'ego, lecz potem w domu poniósł spore konsekwencje za spóźnienie. Nie. To zdecydowanie nie było to, o czym chciał myśleć. Wolał rozmyślać o przecudownym dźwięku, jakim był śmiech chłopaka, jego fryzura, która dodawała mu uroku, jego dołeczki w policzkach, które uwydatniały się za każdym razem, gdy pełne malinowe usta bruneta wykrzywiały się w szczerym uśmiechu, jego zarysowane kości policzkowe. Był taki idealny. Ale przecież Louis nie był homoseksualny, zdecydowanie nie! Harry też na pewno nie był i na pewno nie odwzajemniałby jego uczuć. 

Jego myśli przerwał dzwonek sygnalizujący przerwę. Zmierzał teraz w kierunku miejsca, gdzie zawsze w samotności je spędzał. Wybrał właściwy numer i mógł usłyszeć dźwięk oczekującego połączenia. Już po dwóch sekundach w słuchawce rozległ się dźwięczny głos Loczka. 

-Louis! Jak minęła pierwsza lekcja? Dokuczali ci?

-Nie, jak na razie jest dobrze. A ty jak się czujesz? Już jutro wychodzisz, tak bardzo się cieszę! - jednak wypowiedział te słowa za wcześnie. 

Zauważył podbiegającą do niego grupkę osób, które regularnie go dręczyły. 

Ostatnie, co Harry był w stanie usłyszeć to coraz głośniejsze krzyki chuliganów i cichy głos Louisa - "Harry, pomóż mi..."

_____________

No i jest rozdział! Ukazane są w nim uczucia obu chłopców, jak widzimy Harry uświadomił sobie już dosadnie, że jest zakochany w Louisie. Czy Louis w nim też? Jak myślicie? Piszcie mi wszystko w komentarzach:* 



ognioodporni | larry stylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz