Rozdział 1

64 6 1
                                    

***
Cały dzień spędziłam na oglądaniu telewizji, cały czas myśląc o nadchodzącej imprezie. Jak zwykle od rana do wieczora miałam cały dom dla siebie. Tata praktycznie cały dzień siedział w kancelarii, gdy byłam mniejsza byłam na niego zła, że za mało poświęca czasu mi i mamie, wiecznie był zajęty, to rozprawy to jakieś papierkowe dokumenty, ale z czasem gdy wydoroślałam, zrozumiałam, że robi to wszystko dla nas, dzięki niemu mamy to co mamy. Czasami się o niego martwie, wraca do domu bardzo zmęczony, nie ma czasu dla siebie. Na szczęście za niecałe dwa tygodnie wyjeżdżają z mamą na urlop.
Moja mama prowadzi własny gabinet kosmetyczny, jest naprawdę świetna w tym co robi, jej salon jest jednym z najlepszych w całym mieście. Spędza tam mnóstwo czasu, ponieważ bardzo lubi to czym się zajmuję i przynosi jej to ogromną radość.
Z zamyślenia ocucił mnie dźwięk mojego telefonu. Uśmiechnęłam się kiedy na wyświetlaczu ujrzałam twarz mojej przyjaciółki.
-No hejka- odebrałam
-I jak kochana, gotowa na imprezę swojego życia?- zachichotała Meghan
-Ależ oczywiście królowo parkietu- zażartowałam
-Będę po Ciebie o szóstej, buziaczki- rozłaczyła się.
Rzuciłam telefon na kanapę i powędrowałam do mojego pokoju.
-Czas się szykować-powiedziałam do siebie sięgając białą sukienkę z łóżka.
Po ubraniu się, postaniowiłam wyprostować włosy i pomalować się.
Nałożyłam odrobinę pudru na twarz, pomalowałam rzęsy tuszem a usta potrakotowałam bordową pomadką.
Zbliżała się szósta więc założyłam jeszcze szybko czerwone szpilki i ruszyłam korytarzem w stronę salonu, gdzie miałam czekać na Meghan.
Po 15 minutach do mojego domu wparowała wysoka, szczupła blondynka o niebiskich oczach.
Miała na sobie błękitną rozkloszowaną sukienkę, pasująca do jej oczu. Sukienka była na tyle krótka, że widać było na lewym udzie tatuaż blondynki w kształcie trzech piórek.
Przyjaciółka zwinnym krokiem podeszła do mnie całując w policzek.
- Katie, jak Ty ślicznie wyglądasz, dzisiaj wszyscy faceci będą nasi- zaświergotała blondyna.
Wspominałam, że Meghan miała ogromne powodzenie u płci przeciwnej? Nic dziwnego była naprawdę piękna.
-Na pewno-odparłam śmiejąc się-na stówe skończy się to zgonem jak na ostatniej imprezie-dodałam poprawiając włosy.
-Odrobina alkoholu nikomu nie zaszkodzi, a akurat dzisiaj mam ochotę zalać się w trzy dupy, a właśnie wspominałam że Patrick z nami idzie?-spytała
Patrick to nasz wspólny kolega z klasy, od trzech lat do mnie startuje, ale ja go totalnie olewam, nie żeby był jakiś brzydki, wręcz przeciwnie, wysoki, dobrze zbudowany brunet, każda laska wzdycha do niego, nawet Meg, ale ja bardziej traktuje go jako przyjaciela/brata a nie chłopaka, chyba za bardzo mi na nim zależy, bałabym się że przez związek coś między nami by się popsuło. Mój drugi braciszek.
-Ciekawe czy znowu będzie odpędzał każdego faceta, który tylko będzie próbował się do mnie zbliżyć- odparłam, zamykając drzwi i chowają klucze do torebki.
-Gotowa?-spytała Meghan
-Ależ oczywiście kochana- odparłam- Idziemy
Zamówioną taksówką jechałyśmy do naszego ulubionego klubu "seven"
Patrick już nas nas czekał, ubrany w dopasowany biały top, czarne jeansy. Prezentował się naprawę smakowicie. Już widzę te wszystkie laski śliniące się na jego widok.
- Hej Patrick- przywitałyśmy się z brunetem
- Hej piękne- zawtórował
No to wchodzimy

Do końca naszych dniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz