Rozdział 6

29 2 0
                                    

-Hej córuś- przywitała się ze mną mama posyłając lekki uśmiech.

-Hej, gdzie tata?

-Musiał jechać do kancelarii jakaś pilna sprawa-wzruszyła ramionami.

-Jak zawsze-dodałam ponuro.

-To prawda, że jesteś z Patrcikiem?- zapytała nagle.

Skąd ona to mogła wiedzieć, przecież nic jej nie mowiłam. Czyżby u nas w domu były zamontowane ukryte kamery?

-Skąd wiesz?- zapytałam głaszcząc po włosach bawiącego się braciszka.

-Rozmawiałam wczoraj z panią Esme, wspominała o tym, że odkąd jesteście razem Patrick jest znacznie weselszy. Byłam w szoku gdy to usłyszłam, wiedziałam że się przyjaźnicie, ale nie sądziłam, że kiedykolwiek będziecie razem.

-Ja też tak kiedyś myślałam, ale poczułam, że czuje coś więcej do Patricka niż tylko przyjaźn, zresztą Patrick też. Postanowiliśmy spróbować. Bardzo go kocham.

-Kochanie-odłożyła torebkę na stół po czym łapiąc mnie za rękę dodała- Jeżeli mam być z Tobą szczera, to już dawno zauważyłam, że Patrick się w Tobie zakochał, kiedy tylko tu przychodził widziałam w jego oczach iskierki kiedy na Ciebie patrzył. To dobry chłopak, tata i ja bardzo go lubimy i bardzo, ale to bardzo się cieszę, że jesteście razem.

-Ja też się bardzo cieszę.. Mamo?

-Tak?- zapytała z troską w głosie.

-Może dzisiaj Patrick u nas nocować? To znaczy u mnie?

-Tak, o której ma przyjść? Zrobię coś na kolację.

-O 8, dzięki mamuś, kocham Cię.

-Ja Ciebie też słońce.

Resztę dnia spędziłam z mamą. Zawsze miałam z nią dobry kontakt, ale od pewnego czasu stał się on jeszcze lepszy. Być może jest to zasługa tego, że wyszłam już z okresu buntu. Zawsze traktowałam ją bardziej jak siostrę niż mamę. Zresztą to samo z tatą.

-Jest już 19 dlaczego tato jeszcze nie wrócił?- zapytałam robiąc sałatkę na dzisiejszą kolacje.

-Nie wiem-odparła wycierając ręce w ręcznik- Zadzwonię i zapytam.

-I?- zapytałam gdy mama odłożyła telefon na blat.

-Poczta głosowa- Widocznie wyłączył telefon, żeby nikt mu nie przeszkadzał w trakcie pracy, sama wiesz ile dziennie ludzi do niego dzwoni.

-No w sumie racja.

Choć słowa mamy lekko mnie uspokoiły wciąż się martwiłam.
A co jak się coś stało?

*Dzwonek do drzwi*

-Otworzę- krzyknęłam biegnąc do drzwi.

-Hej- przywitałam się w drzwiach z brunetem, miał w rękach dwa bukiety kwiatów.

Słodziak.

-Hej piękna-pocałował mnie w usta po czym wręczył mi bukiet różowych róż.

-Dziękuję bardzo- podziękowałam mu i złożyłam na jego ustach pocałunek.

-Dzień dobry Pani Swan. To dla pani-przywitał się z moją mamą, dając jej bukiet róż.

-Oh jak miło, dziękuję Patrcik. Usiądzie już do stołu pójdę tylko wyłączyć zapiekankę i już do was się dołączam.

-Aa Katie zanieś jeszcze kwaty do wazonu proszę.

Tak jak prosiła mama nalałam wodę do dwóch wazonów, włożyłam w nie róże i postawiłam na stole.

Do końca naszych dniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz