Rozdział

30 3 0
                                    

Po rozmowie z Meghan rzuciłam telefon na kanapę i poszłam do toalety wziąść prysznic. Meg była tak samo zdziwiona zachowaniem Carmen jak ja. Oczywiście uważała "że ta podła suka coś knuje".
Pożyjemy zobaczymy.
Gdy wyszłam z łazienki ubrałam krótkie spodenki i bluze a już dość długie włosy związała w koński ogon.

*Dzownek do drzwi*

-Kurwa kto to może być-mruknęłam pod nosem.

-Hej-w drzwiach przywitał się ze mną Jacke, czego chciał o tej godzinie? Było grubo po 23.

-Hej, coś się stało?-zapytałam lekko zdziwiona wypuszczając blondyna przez drzwi.

-W sumie nic się nie stało, zostawiłem u Ciebie bluze.

Serio? Przyszedł o tej godzinie bo zapomniał bluzy? Pewnie to był tylko prektekst, ale i tak się cieszyłam z jego niespodziewanej wizyty.

-Proszę-podałam mu bordową bluzę.

-Dzięki.

-Siadaj, przecież obydwoje wiemy, że nie przyszedłeś tu po bluzę-rzuciłam z uśmiechem.

-Kurczę, rozgryzłaś mnie-zaśmiał się Jacke szturchając mnie lekko w ramię.

-Co robimy?

-Obojętnie, w sumie to.. wiem, że to głupie, ale.. nie mam gdzie się podziać. Kumpel, z którym mieszkam zapomniał mi zostawić kluczy i wyjechał do dziewczyny na dwa dni a Mark jest na szkoleniu...

-Możesz tutaj zostać-przerwałam mu. Nie mogłam go zostawić na pastwe losu, przecież mamy aż trzy wolne pokoje. Co mi szkodzi?

-Naprawdę?

-Tak. Moich rodziców nie ma, zresztą ich nigdy nie ma.. a mam wolny pokój.

-Dzięki jesteś cudowna.

Zaprowadziłam go do pokoju gościnnego.

-Zgaduje, że nie masz w czym spać?

-Mam bokserki-odpowiedział z zabawnym wyrazem twarzy.

Czułam jak się czerwienie.

-Może chcesz jakąś koszulke czy coś? Mój tata ma pare nowych.

-Nie, poradzę sobie bez.

-Okey, idę spać, jeśli czegoś byś potrzebował jestem w pokoju obok. Dobranoc.

-Jeszcze raz dziękuje, dobranoc skarbie.

Spojrzałam na niego ze zdziwieniem i lekkim zakłopotaniem po czym wyszłam z pokoju.
Rozebrałam się i położyłam spać, po niecałych 10minutach usłyszałam pukanie do drzwi od mojego pokoju.

-Tak?

-Mogę?-zapytał blondyn wystawiając lekko głowę zza drzwi.

-Tak, o co chodzi?

-Z tą koszulką dalej aktualne?

-Haha tak, zaraz Ci ją przyniose.. tylko się ubiore-Dopiero teraz zorientowałam się że mam na sobie tylko bieliznę, którą cały czas przykrywałam kołdrą. Blondyn chyba też to zauważył bo uśmiechnął się i wyszedł z pokoju. Zarzuciłam na siebie bluzę i spodenki i poszłam po koszulkę.

-Proszę-podałam mu biały top.

-Dzięki-odebrał ją i mnie pocałował. Najpierw delikatnie a potem namiętnie.

-Przestań- krzyknęłam na niego. Jacke się odsunął składając ramiona.

-Wiesz, że nie mogę..

-Ale chcesz?- zapytał ale ja już zdążyłam wyjść z jego pokoju. Położyłam się wygodnie z łóżku nie mogąc jeszcze długo zasnąć.



Do końca naszych dniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz