Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 8:30. Wyszłam z łóżka sennie wlokąc się do toalety. Wzięłam szybki prysznic, zrobiłam delikatny makijaż, w sumie jak zwykle, nic nowego. Udałam się wzdłuż korytarzem do pokoju, w którym spał Jacke. Drzwi były otwarte więc lekko wyjrzałam zza framugi. Jacke spał na plecach z ręką pod głową i lekko otwartymi ustami. Teraz wyglądał jak małe dziecko, bezbronny i słodki.
Słodki? Nie Nie Nie
-Nie ładnie tak podglądać- jego śmiech dotarł do mnie a ja zesztywniałam i w tej samej chwili moja twarz przypominała buraka.
-Ja..yy..tylko..-wybełkotałam zakłopotana niezręczną sytuacją.
-Chciałaś zobaczyć mnie w samych bokserskach- dokończył za mnie a moja twarz płonęła ogniem.
-Nie ma co oglądać- rzuciłam szybko, próbując ukryć zawatydzenie.
-A chcesz się przekonać, że jednak jest co?- zaśmiał się.
-Innym razem, nie wzięłam teraz lupy- odgryzłam się i wyszłam z jego tymczasowego pokoju.
Kiedy zdecydowałam się zrobić śniadanie do kuchni wszedł Jacke z poważną miną.
-Patrick nie będzie zły, że tu jestem? Jakoś za bardzo nie paja do mnie sympatią.
-On jest po prostu zazdrosny.. Więc mogę mieć do Ciebie prośbę?
-Zawsze.
-Więc..ehm.. Mógłbyś jakoś zniknąć stąd do wieczora, w sensie no wiesz.
-Wyganiasz mnie?- zrobił minę porzuconego szczeniaczka, a moje serce rozbiło się na kawałeczki.
-Nie!-krzyknęłam- Wiesz jaki Patrick bywa wybuchowy. Gdyby się dowiedział, że tu śpisz to nie wiem co by się stało. Możesz tutaj spać, chodzi tylko o popołudnie i wieczór kiedy on ma przyjść.
-Jasne, przecież żartuje. Zjem tosty i już mnie tu nie ma.
Moje serce ścisnelo mi się, czułam się źle z tym jak oszukuje Patricka. Powinnam mu o tym wszystkim powiedzieć o pocałunkach również. Czułam się podle.
Po wyjściu Jacka z domu zadzwoniłam do Patricka. Odebrał po jednym sygnale.
-Hej kochanie- przywitał się zachrypniętym głosem, spał, obudziłam go.
-Spałeś?
-I tak miałem zaraz wstać, żeby zabrać na spacer moja najlepszą dziewczynę na świecie.
-O której będziesz?
-30 minut.
-Ok, kocham Cię.
-Ja Ciebie też.
Rozłączyłam się i poszłam do pokoju się ubrać. Otworzyłam szafe zastanawiając się w co się ubrać, zdecydowałam się na krótkie czarne spodenki i bluzkę na naramkach. Na dworze było strasznie gorąco. Chwilę po ubraniu białych trampek mój telefon zawibrował, a na wyświetlaczu pojawiło się: "Jedna nowa wiadomość"
Carmen.
-Hej. Możemy się dzisiaj spotkać? Może jakieś piwo?
Nie byłam pewna czy chce się z nią spotkać, może się z nią pogodziłam, ale dalej nie miałam do niej zaufania, a co jak Meghan ma rację i ruda coś knuje? Po chwili odpisałam krótkie:
-Okey. 20 park.
Zgodziłam się choć nie wiem czy to do końca był dobry wybór.
Zablokowałam telefon i spowrotem schowałam go do kieszonki w spodniach.
-Katie?- usłyszałam z dołu głos Patricka- Gdzie jesteś?
-Tutaj już idę- zbiegłam pędem po schodach wprost w objęcia Patricka.
-Hej- pocałowałam go, a on lada chwila odwzajemnił pocałunek.
-Tęskniłaś?- zapytał podnosząc mnie do góry.
Objełam go nogami w pasie i odpowiedziałam:
-Nawet nie wiesz jak bardzo.
-To dobrze, ja też. Aaa właśnie chciałbym Cię gdzieś zabrać, choć- odstawił mnie na ziemię i lekko pociągnął w stronę drzwi.
-Gdzie mnie zabierasz?- zapytałam zaskoczona i lekko podekscytowana
-Oj zobaczysz, spodoba Ci się-objął moją dłoń swoją i ruszyliśmy prowadzeni przez chłopaka w tajemnicze miejsce.