* -Ej Remek.
-Tak?
-Sprawdź kieszeń, która jest w środku.
-Po co?
-Miałem tam żyletkę... - gdy to powiedział chodziły mi po głowie najgorsze myśli. Nie chciałem tego sprawdzać ale nie miałem wyboru. Grzebałem w kieszeni i nic. Nie ma..
-O ku*rwa.. *
-Co jest Remek?! - krzyknął do mnie Michu.
-Nie ma. Nie ma tej cholernej żyletki! Po co ona co była! Czy ty..
-Tak.. Ale Remek idź jej poszukać. Szybko! - szybko wybiegłem z sali. Gdzie ona może być.. Jasne! Łazienka! Szybko pobiegłem do łazienki. Otworzyłem drzwi. Ujrzałem na podłodze Niki. Cała jej ręką była od krwi. Była nie przytomna. Szybko zawołałem lekarzy. Przybiegli szybko. Natychmiast zabrali ją na salę. Łzy napływały mi do oczu, bo po części to moja wina..nasza wina.. Zabraniali mi wchodzić. Poszedłem do Michu.
-I co? - zapytał mnie Michu z nadzieją w oczach.
-Mich.. Ona.. Ona to zrobiła.. Wzięła twoją żyletkę i.. - wtedy głos mi się załamał. Michu nic nie powiedział tylko zaczął płakać. Tak samo jak ja. Powiecie pewnie chłopacy płaczą? Tak. Nic w tym dziwnego. Wtedy mieliśmy gdzieś co inni sobie pomyślą, wtedy liczyła się dla nas tylko ona. Tylko jej zdrowie. Postanowiłem pójść do lekarza zapytać zapytać się co z nią.
-Przepraszam. Co z Nikolą?
-A Pan jest?
-Jej chłopakiem,a po rodziców nie zadzwonię bo nie żyją.
-Pani Nikola straciła dużo krwi. Lecz miała szczęście, że pan zareagował, bo gdyby zareagowano z 10 minut później to by nie przeżyła. Ale dzięki Panu ma jeszcze wystarczająco dużo krwi i przeżyje.
-To dobrze. A kiedy się wzbudzi?
-Powinna za godzinę.
-Dobrze, dziękuję. - poszedłem do Michała.
-I co z nią? Czy ona..
-Tak, spokojnie ona żyje. Powinna się wybudzić za godzinę.
-Uff. To dobrze. - przerwała nam pielęgniarka.
-Panie Rychlik jeśli wszystko będzie dobrze jutro wpiszemy Pana do domu. Panie Wierzgoń niestety ale musi pan wyjść, ponieważ zabieramy Pana Michała na badania. - wyszłem z sali a Mich jechał na badania. Postanowiłem pójść do Niki. Usiadłem na krześle obok i złapałem ją za rękę.
-Niki. Wiedz, że Cię Kocham. Jesteś dla mnie najważniejsza. Pewnie zrobiłaś to dlatego, bo się dowiedziałaś się co robił Multi i ja.. Uwierz, że my próbowaliśmy z tym skończyć. Ale nie dało się.
-Mogliście poprosić mnie o pomoc. - usłyszałem jej cichutki głosik. - napewno bym wam pomogła.
-Niki.. My wiemy ale nie chcieliśmy żebyś się nie potrzebnie martwiła. Przecież ty miałaś już dosyć zmartwień. Wybacz nam.
-Wybaczam ale obiecaj mi, że nie będziemy mieli przed sobą tajemnic. Obiecujesz?
-Obiecuje. Ale ty też obiecaj mi jedno.
-Tak?
-Że już więcej tego nie zrobisz. Obiecujesz?
-Obiecuje. A co jest z Michu?
-Zawieźli go na jakieś badania. Jeśli wszystko będzie ok to będzie mógł jutro wrócić do domu.
-Przepraszam was za to co zrobiłam.
-Dobra nic się takiego nie stało tylko nie rób tego więcej. - powiedziałem i ją przytuliłem.
*Następnego dnia*
PP Niki
Dzisiaj Michu i ja wychodzimy ze szpitala. Tak mój stan był na tyle dobry, że mogłam także wyjść ze szpitala. Głupio mi, że zrobiłam coś takiego. Wiedząc, że mają takie problemy ja postanowiłam zniknąć zamiast im pomóc.
*2 tyg. później.*
Właśnie jedziemy do szpitala, żeby mogli zdjąć Michu gips z ręki. Weszliśmy do szpitala. Michu wszedł do jakiejś sali, a my z Remkiem czekamy w ciszy. Tak tego potrzebowałam. Potrzebowałam ciszy. Musiałam wszystko przemyśleć. Nagle poczułam ręce Remka na swoich ramionach. Położyłam głowę na jego ramieniu. Nadal w ciszy. Tak tego jeszcze bardziej potrzebowałam. Może nie w takim miejscu ale no cóż. Jednak ciszę przerwał głos.
-W końcu! Już miałem dosyć tego gipsu. - powiedział uradowany Michał. - wyjedziemy może po drodze do MC lub KFC?
-KFC! - nagle ożywił się Remek
-Mi tam obojętnie - powiedziałam po czym udaliśmy się do samochodu. W drodze do KFC myślałam jeszcze nad tym. Przecież mogłam im pomóc, a nie jeszcze robić zmartwień. A właśnie. Przez te 2 tygodnie w ogóle nie rozmawialiśmy o tym. Już zaparkowaliśmy. Wszedliśmy do budynku i zamówiliśmy jedzenie.
*W domu Remka*
Gdy dojechaliśmy do domu udaliśmy się do salonu. Chłopacy usiedli na kanapie a ja na fotelu.
-Chłopaki, musimy pogadać.___________________
680 słow, jeśli czytacie dajcie gwiazdkę i komentarz bo czuję jakbym to pisała dla jednej osoby :(".
![](https://img.wattpad.com/cover/55639013-288-k556907.jpg)