* Wciąż nie mogę uwierzyć w to, że Michu nie żyje. Ciągle budzę się z najdzieją, że go zobaczę. Gdyby nie Remek też by mnie tu nie było. Ale żyłam dla niego. Tylko dla niego, bo nikogo oprócz niego nie miałam. Postanowiłam wracać. Szłam przez ulicę. Nagle z prawej strony zobaczyłam dwa oslepiające światła. "Teraz się spotkamy Michu" pomyślałam, bo i tak nie miałam szansy uciec. Nagle poczułem pchnięcie.. *
Upadłam na ziemię. Czyli jednak żyje.. Ale zaraz. Ktoś mnie popchnął czyli.. Odwróciłam się. To co tam zobaczyłam wstrząsło mną. Tam leżał on. Był cały we krwi. Nie mogłam uwierzyć, że.. Że to on. Mam nadzieje, że przeżyje! Nie dam rady jeśli on umrze. Pobiegłam do Remka. Leżał tam. Ktoś zadzwonił po pogotowie. Ja cały czas nie mogłam uwierzyć. Złapałam go za rękę. Zaczęłam jeszcze mocniej płakać. Remek.. Obiecał, że nigdy mnie nie zostawi.. Lecz to moja wina. Mogłam jakoś uważać albo.. Gdyby jego tam nie było to i tym lepiej dla mnie. Nie musiałbym tak cierpieć. "Dlaczego?!" przyjechało pogotowie. Zabrali Remka do karetki. Pytałam się czy mogę jechać z nimi. Na początku byli nie chętni ale się zgodzili.
Siedzę w szpitalu już chyba z 8 godzin. Ciągle go operują. Zadzwoniłam do Wiki siostry Remka. Powiedziała, że nie uda jej się dotrzeć dziś ale jutro napewno będzie. Martwiłam się o niego. Tylko on mi został. On to moja jedyna rodzina. Bo rodzice, brat, Michu odeszli. "Proszę Remek zostań!" nagle z sali wyszedł lekarz.
-Panie Doktorze i co z nim?
-Niestety ale nie udało się go uratować. - po tych słowach świat się zawalił. Poszłam do Remka. Złapałam go za rękę i dałam delikatny ostatni pocałunek. "Kocham Cię Remi"- szepnęłam ze łzami w oczach i pobiegłam do domu. Płakałam chyba z godzinę. Zdałam sobie sprawę z tego, że to mi nie pomoże. Czułam ciągle czyjąś obecność. Jego obecność. Ale myślałam, że mam jakieś zwidy. Postanowiłam przejrzeć zdjęcia.
Narrator
Oni ciągle stali obok niej. Byli ciągle z nią lecz ona tego nie wiedziała. Siedziała na podłodze, oglądając fotografie
w mieszkaniu, w którym kiedyś
mieszkała z chłopakiem.
Wracały emocje i wspomnienia.
Przychodziło niebo i odpływała ziemia...Pytała "Co mam zrobić, co pomoże mi?
Ja nie mogę dłużej w takiej samotności żyć...
Mija tyle dni, wokół puste ściany.
Dlaczego musiał odejść ktoś tak kochany. ?"Jego duch stał obok, patrzył na jej łzy.
Dotykał policzka, lecz nie czuła nic...'Wróciłem do Ciebie, stoję tu, jak dawniej!
Chciałbym Cię przytulić - kocham Ciebie Skarbie!
Śmierć zabrała mnie, lecz moja dusza pozostała.
Obiecałem Ci, że nigdy nie zostaniesz sama!
A to uczucie było zawsze silniejsze od śmierci...
Nikt nie rozerwie tej więzi!"Spotkajmy się, znów, po drugiej stronie...
Nie mogę znieść myśli, że to już koniec...Ona wzięła Jego zdjęcie w dłonie.
Całowała je - on stał koło niej.
Wolnym gestem odwróciła je
i zaczęła po nim pisać ocierając łzę:'Wiem, że to miało być inaczej.
Wiem, że niczego nie naprawię płaczem...
Tak bardzo pragnę, z Tobą być.
Kiedy nie ma Ciebie, ja już nie mam nic..."Wyciągnęła nagle kilkanaście tabletek.
Chciał ją powstrzymać, lecz był tylko echem.
Krzyczał, lecz jego krzyk był nierealny.
Próbował złapać ją, lecz był, bezradny.
Jej delikatne ciało osuwało się na ziemię,
jej oczy gasły, a on tulił ją do siebie.
Zrobiła to, by być z ukochanym,
by spotkać go w nieznanym..***
Oto koniec pierwszej części! Mam nadzieje, że się spodobało. 2 cześć jak to mówi JD niebawem ^^ I dziękuję tym, którzy cały czas byli. <3 cześć 2 rusza jutro (poniedziałek) lub we wtorek!