Part 20; "Devil"

3.5K 195 7
                                    

Wyszłam od brunetki o dziesiątej w nocy. Spędziłyśmy razem dobrze czas oglądając filmy, grając w gry, które nie miały najmniejszego sensu, jednak, wszystko to znaczyło dla mnie naprawdę dużo, bo liczyło się jedynie to, że byłam z moją przyjaciółką. Bo tak mogłam ją nazwać i kochałam ją za wszystkie małe rzeczy, które robi, bo to one pokazują mi z dnia na dzień jak bardzo jest ona wyjątkowa.

Przechodziłam przez pasy, kiedy zauważyłam szyld klubu "Cinq Direct". Był to francuski lokal znajdujący się na obrzeżach miasta. Po krótkim namyśleniu weszłam do niego wtapiając się w tłum spoconych ciał. Zapach dymu papierosowego można było wyczuć wszędzie, lecz nie przejmowałam się tym. Przyszłam tu jedynie zapomnieć. Zapomnieć o niej. Przez cały wieczór miałam w głowie jej oczy, głos łamiący moje serce, oraz jej sylwetkę. Dzień jej pogrzebu ciągle przysłaniał mój zdrowy rozsądek. Kiedy pozbyłam się jej, na jej miejsce weszła brązowooka. Ta, która perfidnie złamała moje serce po raz kolejny, ta co kłamała, że mnie kocha, i ta.. której nie mogę pozbyć się ze swojego pieprzonego życia...

Usiadłam na krześle obrotowym przy barku prosząc o butelkę czystej wódki. Kiedy dostałam moją zdobycz, odkręciłam butelkę i przelałam ciecz do szklanki. Wzięłam głęboki wdech i szepnęłam sobie pod nosem, za nim wzięłam długie łyka.

- Na zdrówko Suzie, na zdrówko Camila. - czułam jak moje gardło pali. Po chwili na moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Żyły zaczęły się rozszerzać a moje oczy zwężać. Czułam się jak w amoku, ale podobało mi się to..cholernie mi się to podobało.

Barman patrzył na mnie współczującym wzrokiem jednak miałam to gdzieś. Kiedy opróżniłam połowę butelki, czułam się jak na skrzydłach. Czułam się wolna. Dopijając ostatnie krople, udałam się na parkiet, gdzie zaczepiła się mnie jakaś brunetka. Nie widziałam jej twarzy, lecz jedynie jej świecące oczy. Przeniosłam swoje ręce na jej pośladki lekko je ściskając. Jej usta były coraz bliżej moich, kiedy nareszcie je połączyłam. Jej pocałunki były jak narkotyk. Wiedziałam, że będę tego rano żałować, jednak nie przejmowałam się tym. Żyłam chwilą, jednak chyba zbyt pochopnie. Kiedy zabrakło nam powietrza odsunęłam się od niej i łapiąc ją za rękę poszłam z nią do mojego domu, który znajdował się nie daleko. Rodziców w domu nie było, więc mogłam bez skrępowania przyprowadzić do niego brunetkę, która lekko się kołysząc tak jak ja przeniosła swoje dłonie na moją szyję. Złożyła na niej mokry pocałunek, który pobudził moje zmysły. Złapałam ją od dołu trzymając mocno, aby nie spadła. Ona natomiast oplotła moją talię swoimi nogami. Składając na jej rozgrzanych ustach przerywane pocałunki, zaczęłam wchodzić po schodach. Będąc już w pokoju położyłam jej delikatne ciało na łóżku tak aby było jej wygodnie. Teraz mogłam przyjrzeć jej się dokładnie. Brązowe długie włosy, brązowe czekoladowe oczy, zgrabny nos, pełne wargi.. Kogoś mi przypomina... Nie przejmując się tym więcej, odstawiłam tą myśl na bok pogłębiając pocałunek. Przeniosłam swoje zimne palce na jej brzuch, na którym zaczęła robić się gęsia skórka od mojego dotyku. Zdjęłam z niej bluzkę pozostawiając w czarnym koronkowym staniku. Kiedy składałam pocałunki na jej piersiach, ona zaczęła rozpinać moją koszulę. Ułatwiając jej sprawę, odpięłam ostatnie guziki zostając tak jak dziewczyna pode mną w samym biustonoszu. Próbowałam zdjąć z niej jej obcisłe spodnie, które za nic w świecie nie chciały ze mną współpracować. Palce dziewczyny chwyciły za dolną partię ubrania pozbywając się go, dzięki czemu mogłam zobaczyć jej czarne figi. Złożyłam na jej brzuchu pocałunek schodząc coraz niżej. Wiedziałam, że to co robię jest złe, jednak..zostawiłam to na jutro.


Czułam jakby moja głowa miała zaraz wybuchnąć. Chwyciłam telefon leżący na szafce i spojrzałam na godzinę. 

- Dziewiąta.. świetnie. - złapałam się za skronie próbując wstać. Głowa dziewczyny leżała na moim brzuchu, a jej ręce ciasno oplatały moją talię. Zdjęłam jej dłonie z mojego ciała nie budząc jej. Nie widziałam jej twarzy, przez włosy, które zakryły całą jej buzię. Udałam się do łazienki gdzie umyłam zęby i przemyłam twarz. Wzięłam z pokoju czyste ciuchy i przebrałam się w łazience. Ubrana wróciłam do pomieszczenia gdzie brunetka już się wybudziła. Szok jaki oplótł mnie był nie do zniesienia. Przede mną siedziała z szeroko otwartymi oczami tak jak ja...ona.

- Co ty tu.. - powiedziałyśmy w tym samym momencie.

Spojrzałam na jej oczy, które zamknęła. Położyła się na plecy szepcąc coś pod nosem. Nie wiedziałam co robić, co powiedzieć. To nie miało tak wyjść. Wróciłam do łazienki i oparłam się o krawędź zlewu. Uniosłam wzrok na swoje odbicie. Chyba opętał mnie wczoraj diabeł. Jak ja mogłam skończyć z nią w łóżku?! Jakim cudem akurat z nią? To jakieś żarty czy coś? Gram w jakimś kiepskim kabarecie? Przetarłam swoją twarz dłonią wychodząc z pomieszczenia. Usiadłam na skrawku łóżka widząc jak dziewczyna się ubiera. Zamknęłam swoje oczy i westchnęłam pod nosem.

- To nie tak miało wyglądać..- mruknęłam zdenerwowana.

- Też tak uważam, jednak nie cofniesz tego. - odpowiedziała spokojnie, co wywołało we mnie szok.

- Może jeszcze mi powiesz, że tego nie żałujesz? - zapytałam czując jak moje policzki robią się czerwone ze złości.

- Nie żałuję. Słuchaj, nasza relacja wygląda tak a nie inaczej... Jedna noc niczego nie zmieni, więc nie musisz się martwić. - powiedziała z powagą w głosie. Widziałam w jej oczach, że kłamie.

- Jak mam się nie martwić jak wylądowałam z Tobą w łóżku?! - zaczęłam krzyczeć.

- Uspokój się ! Nie cofniesz tego rozumiesz?! Musisz z tym jakoś żyć, bo ja nie zamierzam nic z tym robić! Żyj jakby to się nigdy nie wydarzyło! - odpowiedziała równie głośno.

- Ty nigdy nic nie robisz, to twój największy problem... - warknęłam zła.

- Ach tak? Chcesz się przekonać? Za chwilę mogę Ci udowodnić jak się mylisz. - spojrzała na mnie swoimi ciemnymi brązowymi oczami, których był czysty gniew. Machnęłam na nią ręką stając do niej plecami. Kiedy wychodziłam z pokoju, jej dłoń oplotła mój nadgarstek. Czułam jak uderzam o ścianę. Jej usta znalazły się na moich. Chciałam ją odepchnąć, lecz nie miałam jak. Jej łapczywe pocałunki robiły mi rollercoaster w głowie. Pogłębiłam pocałunek dołączając mój język. Po raz kolejny zaczęliśmy obdarowywać siebie pieszczotą. Przeniosłam swoje wolne już ręce na jej szyję. Opuszkami palców dotykałam jej włosków na karku. Poczułam jak uśmiecha się przez pocałunek. Położyłam ją na łóżku, nie przerywając naszego kontaktu fizycznego, kładąc się delikatnie na niej, tak aby jej nie przygnieść. W głowie od razu pojawiła mi się Rosie z parku. Na moich ustach pojawił się uśmiech, przypominając sobie ten dzień. Kiedy zaczynało braknąć nam powietrza, odsunęłam się od niej chuchając ciepłym powietrzem na jej malinowe wargi. Podniosłam wzrok na jej magiczne oczy, które jasno świeciły. Czekałam, aż jakieś słowa wylecą z jej ust, jednak nie doczekałam się tego. Brunetka lekko się podniosła łącząc nasze usta w pocałunku. Przegryzłam jej wargę wywołując u niej jęk. Jej język oplótł mój, tworząc jeszcze raz nasz wspólny taniec. Poczułam jak brązowooka odsuwa się ode mnie spoglądając w moje oczy.

- Kocham Cię Lauren. - szepnęła cicho do mojego ucha wtulając się w moją szyję.

Leżałam jak ten ciołek mając w ramionach dziewczynę wartą grzechu. Wiedziałam, że jeżeli jej odpowiem, zniszczę mur, który zbudowałam wokół siebie. Zbyt bardzo się bałam, aby złamać to ,nad czym tak ciężko pracowałam.

- Wybacz mi. - powiedziałam zachrypniętym głosem, odsuwając się od jej ciała. Wstałam na nogi i wyszłam z pomieszczenia. Usiadłam na stołku przy wysepce słysząc jedynie trzask drzwi. Schowałam swoją twarz w dłoniach pozwalając sobie po raz kolejny na płacz, który zmienił się w gorzki szloch. Zrzuciłam stojący wazon z blatu rozbijając go na drobny mak. Widząc co zrobiłam, ze złości walnęłam mocno w ścianę, przez co moje kostki z każdą sekundą robiły się coraz bardziej sine. Wyciągnęłam ze szklanej szafki whisky taty i odkręcając korek wzięłam długiego łyka gorzkiej cieczy. Moje gardło paliło po raz kolejny. Odłożyłam butelkę z powrotem i wyszłam z domu. Udałam się do domu brunetki, która widząc mnie w jakim jestem stanie ,otworzyła szeroko ramiona pozwalając mi się w nią wtulić.

- Ari, nie wiem co robić.. Nie wiem. - szlochałam w jej ramię pozwalając łzą spadać samotnie po policzkach. Poczułam jak jej dłoń troskliwie głaska mnie po plecach.

- Będzie dobrze skarbie. Będzie dobrze. - szeptała mi cicho do ucha mówiąc w kółko te same słowa, w które po dłuższej chwili uwierzyłam. 





Bitterness || CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz