Part 9; "Oh, i'm sorr..Lauren?"

5.1K 273 1
                                    

Przez cały tydzień spędzałam z Camilą każdą możliwą chwilę. Aktualnie była sobota i postanowiliśmy spotkać się u niej aby obejrzeć film. Kiedy zawiadomiłam ją, że będę niedługo, poprosiła mnie, żebym kupiła jakieś jedzenie, gdyż sama zapomniała. Skoczyłam do marketu i kupiłam jakieś słodycze, popcorn i lody. Gdy się po paczkę żelek, ktoś niespodziewanie wtargnął na mnie, przez co upadłam na ziemię. Lekko się krzywiąc z bólu spojrzałam na winowajcę.

- Tak bardzie Ciebie przep...Lauren? - zapytał chłopak.

Przyjrzałam się dokładniej twarzy bruneta. Brad.  A dokładnie Bradley Simpson. Mój były. Byliśmy razem 7 miesięcy zanim wyjechał do innego miasta. Z biegiem czasu wydoroślał, już nie miał tego dziecięcego zarysu twarzy, jednak oczy pozostały takie same jak dawniej. Sięgnęłam po jego wystającą dłoń i wstałam. Otrzepałam spodnie i uniosłam na niego wzrok.

- Cóż witaj. - powiedziałam z uśmiechem.

- Ale wypiękniałaś. Yh, znaczy ten, em.. - zaczął się lekko denerwować.

- Dziękuję. - odpowiedziałam śmiejąc się pod nosem co po chwili poskutkowało uśmiechem na ustach chłopaka.

- Jak tam życie? Rodzina, przyjaciele? Masz kogoś? - zaczął zadawać miliony pytań zanim mu przerwałam.

- Życie jak życie, jest dobrze. Rodzina trzyma się świetnie, przyjaciele również. A co do tego czy kogoś mam odpowiedź brzmi nie. - odpowiedziałam, lecz poczułam, że nie do końca czułam się dobrze ze swoją odpowiedzią. Wiem, że jest coś między mną a Camilą, jednak nie jestem pewna czym jesteśmy. Chciałabym, żeby to było coś więcej, jednak mam wrażenie, że tylko ja tego chcę. 

- Och. - szepnął. Spojrzał po chwili za zegarek na ręce i lekko zdezorientowany spojrzał w moją stronę.

- Muszę lecieć, tutaj jest mój numer telefonu. Zadzwoń jak znajdziesz chwilę. Chętnie dokończę z Tobą tą rozmowę. - powiedział speszony.

- Um, jasne. No to na razie? - uśmiechnął się.

- Na razie. - odpowiedział po czym odszedł.

Schowałam karteczkę do kieszeni spodni i udałam się z zakupami do kasy. Schowałam wszystko do siatki i ruszyłam do auta. Pięć minut później byłam już pod domostwem rodziny Cabello. Wysiadłam i zamknęłam dobrze drzwi zanim udałam się do drzwi. Zapukałam lekko w framugę drzwi , które sekundę później się otworzyły.

- Cześć Camz. - powiedziałam wysyłając ku dziewczynie szeroki uśmiech.

- Cześć Lauren. Wchodź. - otworzyła mi drzwi na oścież, dzięki czemu mogłam wejść. Zdjęłam kurtkę i odwieszając ją na wieszak ściągnęłam swoje buty. Udałam się za dziewczyną do jej pokoju i położyłam siatkę zakupów na łóżko. Brązowooka wyjęła wszystko co się w niej znalazło. Odłożyła reklamówkę na szafkę a słodycze zostawiła na łóżku. Kiedy wybraliśmy film, zgasiłam światło i położyłam się obok brunetki. Podczas oglądania towarzyszył nam śmiech, płacz, strach. Wszystko na raz. Kiedy film się skończył spojrzeliśmy na siebie i zaczęliśmy się śmiać z własnych min. Wstałam z łóżka i udałam się do łazienki. Przemyłam twarz zimną wodą przez co moje policzki zaczęły wracać do naturalnego koloru. Spojrzałam w lustrze na swoje ciało i uśmiechnęłam się do swojego odbicia. Wytarłam ręce o ręczniczek i wyszłam. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to zamglony wzrok dziewczyny. Spojrzałam na rzecz, którą trzyma w ręce i oniemiałam.

- Lauren, możesz mi powiedzieć co to jest? - zapytała.

- Um, nic ważnego. - odpowiedziałam unikając jej wzroku.

- Nic ważnego powiadasz? To nic się nie stanie jak zadzwonię na ten numer? - powiedziała ze wzrastającą frustracją w oczach.

- Dobra, dobra. Spotkałam w sklepie mojego był.. znajomego i chwilę rozmawialiśmy. Na koniec dał mi swój numer telefonu i to tyle. Cała historia. - odpowiedziałam zgodnie po części z prawdą.

- Bzdura. Widzę, że kłamiesz. Kiedy to robisz zawsze unikasz mojego wzroku. - po jej wypowiedzi spojrzałam w jej oczy gdzie widniało rozczarowanie.

- Nie kłamię. - zaczęłam się bronić na marne.

- Same kłamstwa. Powiedz mi szczerze. Kim on jest dla Ciebie? Może potajemnie się z nim spotykasz co? A ja jestem Ci tylko potrzebna do uzupełnienia twojego czasu gdy "on" jest zajęty czymś innym. Powiedz kto to do cholery jest! - zaczęła powoli krzyczeć przez co mój puls podskoczył.

- Przestań się drzeć, przecież nic się nie stało. Głupie jednorazowe spotkanie. Za dużo myślisz. Jesteś po prostu zazdrosna, bo byłam z kimś innym niż z Tobą?! Proszę Ciebie Camila, zastanów się co ty mówisz, bo to robi się powoli chore.

Przez jakiś czas w pokoju panowała cisza. Można było wyczuć złą atmosferę miedzy nami. Zaczęłam kierować się do dziewczyny kiedy zatrzymała mnie ręką.

- Wiesz co? Masz rację, wszystko wyolbrzymiam. Może jestem zmęczona. Nie chcę być niegrzeczna ale mogłabyś już odejść? Muszę przemyśleć niektóre sprawy. - powiedziała ze zmęczeniem w głosie.

- Camz, ja.. - odpuściłam kiedy dziewczyna zaczęła unikać mojego spojrzenia.

- W porządku. - westchnęłam pod nosem i wyszłam z jej pokoju. Kiedy byłam na schodach mogłam usłyszeć hałas uderzającego przedmiotu na podłogę. Wróciłam szybko do góry i zapukałam w drzwi.

- Camila co ty wyprawiasz? Otwórz te cholerne drzwi albo je wywarze! - zaczęłam krzyczeć słysząc głuchą ciszę po drugiej stronie.

Drzwi się otworzyły a z nich wyszła wściekła jak osa dziewczyna, która wycelowała na mnie swój palec.

- Ty.. Wyjdź. Mówiłam, żebyś zostawiła mnie w spokoju. - powiedziała z goryczą w głosie ciągnąc mnie za nadgarstek do drzwi.

- Co ty dziewczyno wyprawiasz? - zaczęłam zadawać pytania nie stawiając jej oporu.

- To co powinnam, a teraz na razie. - powiedziała, zamykając mi drzwi przed nosem.

- Co się z nią dzieje? - pomyślałam. Zaczęłam kierować się do samochodu mając przed oczami ciągle sytuacje sprzed paru minut.

Camila POV

- Kuźwa mać. - krzyknęłam strącając pierwszą napotkaną rzecz z biurka.

Usiadłam na łóżku i schowałam swoją twarz w dłoniach. Jak to możliwe, żeby przez głupią zazdrość tak się zachowywać? Wiem, że nie jestem w porządku w stosunku do Lauren, ale nie mogłam się opanować. Kiedy ujrzałam jak z jej kieszeni wypadła karteczka od razu ją podniosłam. Ujrzałam na niej numer. Moja krew w żyłach zaczęła się gotować. Byłam wściekła. Bałam się, cholernie się bałam i nadal boję, że ktoś mi ją odbierze, a na to nie pozwolę. Bez niej moje życie będzie takie jak dawniej. Ponure, smętne. To dzięki niej każdego ranka mam uśmiech na twarzy i mogę dać rękę uciąć, że ona ma tak samo. Ale co z tego, skoro ona nie odwzajemnia uczucia w ten sposób co ja? Możliwe, że jest jedynie zauroczona moją osobą. Lecz, nie mogę się poddać. Udowodnię jej, że to ja jestem tym kimś, z kim powinna być. Tym kto da jej szczęście i miłość. I nie odejdzie, kiedy coś pójdzie nie tak. Udowodnię jej jak cholernie mocno jestem w niej zakochana od dnia, kiedy pierwszy raz ją ujrzałam.



Notka:

Tutaj coś z perspektywy Camili, żeby przybliżyć Was troszkę do jej odczuć.

Jeszcze dzisiaj pojawi się rozdział.

Do następnego.
                                  Love yaa. xx




Bitterness || CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz