Part 35; "Forgive"

2.3K 153 10
                                    

Dzisiaj Nowy Rok, więc życzę udanego sylwestra i samych szczęśliwych dni w 2016. Mam nadzieję, że każdy wróci z uśmiechem na ustach cały i zdrowy. Miłego czytania i widzimy się za rok! ♥


Lauren POV

Kiedy się przebudziłam, przetarłam oczy wierzchem dłoni spoglądając na zegarek.

- Ósma..- mruknęłam pod nosem próbując się podnieść, lecz uniemożliwiły mi ręce ciasno oplatające moją talię.

Spojrzałam na bok widząc brunetkę, która trzymała się mnie bardzo blisko, jakby bała się, że ucieknę. Jej głowa spoczywała na moim brzuchu, a nasze nogi były poprzeplatane. Nie chcąc jej budzić pozostałam w tej samej pozycji ręką jeżdżąc po jej jedwabnych włosach. Odgarnęłam niektóre kosmyki z jej czoła, ukazując jej nieskazitelną twarz. Była piękna, bardziej niż piękna, niesamowita, doskonała, nie tylko na zewnątrz ale i w środku.

Gdy jej oczy zaczęły powoli się otwierać, zaprzestałam bawić się jej włosami, wywołując na jej ustach niezadowolenie.

- Nie przestawaj. - powiedziała porannym zachrypniętym głosem.

Spojrzałam na nią przypominając sobie wczorajszy wieczór. Bez słowa wydostałam się z jej uścisku schodząc następnie z łóżka i kierując się do łazienki.

- Zrobiłam coś nie tak? Gdzie idziesz? - panika była wyczuwalna w jej głosie.

- Do łazienki. - odpowiedziałam bez żadnych emocji.

Weszłam do środka i podeszłam do umywalki. Odkręciłam kran i nabierając wody do rąk, ochlapałam swoją twarz. Następnie wytarłam skórę ręcznikiem spoglądając następnie w swoje odbicie.  Widok jej i blondyna odbijał mi się w głowie za każdym razem, gdy zamykałam oczy. Odepchnęłam się umywalki i odrywając wzrok od lustra, wyszłam z łazienki, obok której stał nie kto inny a Camila.

Gdy chciałam ją ominąć i odejść, jej ręka oplotła mój nadgarstek zatrzymując mnie. Spojrzałam w jej tęczówki, w których widoczne było zdenerwowanie. Zakończyłam nasz kontakt fizyczny wyrywając delikatnie rękę z jej uścisku. Podeszłam do łóżka i kładąc się na nim, zaczęłam przypatrywać się sufitowi. Zamknęłam oczy, następnie je otwierając, gdy materac obok mnie lekko się ugiął pod wpływem ciężarku. Brunetka usiadła na mnie okrakiem schylając się na wysokość moich oczu. Kiedy chciałam się podnieść, jej dłonie ponownie oplotły moje nadgarstki, kładąc je za moją głową, przez co nie mogłam uciec. Oczywiście miałam szansę na wydostanie się, jednak moja ciekawość wygrała, chcąc się dowiedzieć, co ma brązowooka do powiedzenia.

Jej twarz zniżyła się do zgięcia mojej szyi, gdzie zaczęła składać mokre pocałunki, przez które moje ciało wariowało. Tracąc kontrolę, poddałam się jej dominacji. Jej ręce zjechały niżej na mój kark. Jej klatka piersiowa dotykała mojej, przez co nie było między nami żadnej wolnej przestrzeni. Jej władza niesamowicie mnie podniecała. Otworzyłam oczy spoglądając w jej tęczówki, czując jak robię się mokra przez jej pożądliwy wzrok. Połączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku, odnajdując czucie w ciele. Po chwili to ja znajdowałam się na górze. Moje ręce krążyły po jej płaskim brzuchu, który uginał się pod moim dotykiem. Z jej ust zaczęły wylatywać gardłowe jęki, które pobudziły moją satysfakcję. Gdy jej dłonie zaczęły bawić się moim rozporkiem, odsunęłam się od niej spoglądając na jej rozpalone ciało.

- To na później skarbie, teraz czeka nas rozmowa. - pocałowałam ją w nos zanim zeszłam z łóżka, zostawiając ją w tej samej pozycji. Podeszłam do okna i siadając na parapecie, przeniosłam swój wzrok na jej oczy.

- Słucham. Dlaczego to zrobiłaś? - ton mojego głosu był niezwykle poważny.

- Ja.. nie wiem czemu to zrobiłam. Po prostu, gdy tańczyliśmy, musiałam udać się do łazienki, więc zostawiłam go na parkiecie. Chwilę później przyparł mnie do ściany i mimo moich protestów zaczął mnie całować. Wiesz jak działa na mnie alkohol.. Wtedy to nie byłam ja.. A on to idealnie wykorzystał. Nigdy nie zrobiłabym Ci tego z własnej woli. Władały mną procenty, wszystko było jak we mgle, a ja po prostu oddałam się temu stanowi. Musisz mi uwierzyć Lauren, nigdy, pod żadnym pozorem nie ośmieliłabym się zdradzić Ciebie z własnej woli, nie mogłabym znieść swojego widoku, teraz nawet nie mogę. Alkohol, to moja słaba strona i doskonale o tym wiesz. Zawsze pod jego wpływem robię coś głupiego i choć bym bóg wie jak chciała powstrzymać to, to nie potrafię. Jestem za słaba. - jej głos zaczął się załamywać, jednak nie pozwoliła wylecieć łzom na wierzch pokazując swoją słabość w tamtym momencie.

Wstałam z parapetu i zbliżając się do niej powolnym krokiem, wzięłam ją w swoje ramiona. Pozwoliłam jej się wtulić we mnie. Pocałowałam ją w czoło dając poczucie bezpieczeństwa, którego w tamtym momencie tak bardzo potrzebowała. Wiedziałam, że nie robiła tego świadomie. A to gnój jeden. Żeby tak wykorzystać brunetkę?! Niech ja go tylko znajdę.. 

Moje przemyślenia przerwał jej delikatny głos koło ucha.

- O czym myślisz?

- O niczym ważnym. Nie przejmuj się. - mruknęła całując ją w policzek.

Położyłam się plecami na łóżku, dzięki czemu dziewczyna mogła położyć się na mnie. Oplotłam jej talię rękoma jeżdżąc palcami po skórze jej pleców. Jej głowa spoczęła na moich piersiach, a jej dłonie po obu stronach mojego ciała. Mając ją w ramionach, wsłuchałam się w jej bicie serca i oddając się zmęczeniu, zapadłam w sen.

-

O godzinie dwunastej, wstałyśmy z łóżka i całkowicie ubrane udaliśmy się do recepcji. Zjedliśmy śniadanie w jednym z pobliskich lokali kierując się następnie do szpitala. Wchodząc do budynku, skierowaliśmy się do windy, która doprowadziła nas na odpowiednie piętro. Ze splecionymi palcami weszliśmy do sali Taylor, która na nasz widok, uśmiechnęła się. Wzięłam krzesełko i usadawiając się blisko jej łóżka, złapałam ją za dłoń. Chwilę później zaczęliśmy rozmawiać na luźne tematy, póki nie przerwał nam lekarz. Zabrał dziewczynę na badania pozostawiając mnie i brązowooką same. Stan brunetki nieco się polepszył, więc jest szansa, że znowu będzie dobrze. Informacja ta niezmiernie mnie ucieszyła, przez co byłam z dnia na dzień bardziej szczęśliwa. Passę szczęścia jednak zatrzymał fakt, że już za kilka dni Camila musi wrócić do domu.

O godzinie dziewiętnastej wyszliśmy z szpitala żegnając się z moją siostrą. Złapałam brunetkę po raz kolejny dzisiaj za rękę i z uśmiechami wyszliśmy na dwór. Kiedy przechadzaliśmy się po parku, mój wzrok oplótł znajomego blondyna. Gdy się przybliżaj, coraz bardziej widać było jego poobijaną twarz. Zatrzymał się przed nami i spoglądając na brunetkę, odezwał się jakby mnie tam nie było.

- Witaj piękna. - mruknął flirciarskim głosem.

- Jak ci.. - już do niego podchodziłam z ściśniętą pięścią kiedy zatrzymała mnie delikatna dłoń dziewczyny.

- Ja to załatwię Lauren. - powiedziała spokojnym tonem, uderzając następnie blondyna pomiędzy nogami, przez co upadł na kolana wykrzywiając twarz w bólu.

- Mam nadzieję, że zrozumiałeś moje przesłanie. A teraz możesz odejść, chyba, że chcesz mieć coś jeszcze zbite. - warknęła zaskakując mnie swoim ostrym tonem.

Chłopak podniósł się po chwili ze skrzywdzonym wzrokiem i lekko kulejąc z ręką w kroczu odszedł. Zaśmiałam się pod nosem schylając się w jej stronę łącząc nasze usta w pocałunku. 

Kiedy zabrakło nam powietrza, odsunęłam się od niej łapiąc jej małą dłoń do mojej większej. Splotłam nasze palce i z uśmiechem na ustach udaliśmy się z powrotem do hotelu, gdzie zakończyłyśmy dzień wtulając się w siebie i odpływając w długi, wyczekiwany przez nas sen.




Bitterness || CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz