Rozdział 1

4.1K 236 11
                                    

W prezencie od Charlie'go dostałam pięknego srebrnego golfa VII, dla mnie idealny. Dodatkowo dla mnie świetnie go podrasował i mogłam spokojnie jeździć 120 km na godzinę nie zamęczając przy tym silnika.

Do szkoły przyjechałam specjalnie szybciej, aby zapoznać się z rozkładem pomieszczeń. Po półgodzinie stanęłam przy swojej szafce, włożyłam słuchawki do uszu i puściłam muzykę. Plecak wciąż miałam na lewym ramieniu. Co chwila czułam jak korytarz zapełniał się nastolatkami, czułam podmuchy chłodnego powietrza z zewnątrz. Czułam jak wzrok ludzi przesuwa się po moim ciele.

- Cześć - podniosłam wzrok widząc przed sobą wysoką brunetkę z okularami na nosie - Jestem Angela Weber, a to mój chłopak Ben. Ty jesteś Bella, prawda?

- Tak, cześć - podałam Angeli rękę, a potem Benowi

- Zaczynasz w tym roku?

- Tak, drugą klasę.

- My też jesteśmy w drugiej - powiedziała Angela

- Co masz teraz? - spojrzałam na plan

- Angielski - odpowiedziałam

- Ja mam angielski - spojrzeliśmy w stronę właściciela głosu, był długowłosy chłopak

- Cześć, jestem Mike Newton - wyciągnął do mnie rękę, ale ja uniosłam brwi, coś mi się w nim nie podobało

- Bella Swan, na razie - powiedziałam do Angeli i Bena

Usiadłam w ławce na samym końcu. Nauczycielem okazał się miły mężczyzna po czterdziestce. Zauważył, że niektórzy wciąż żyją wakacjami i zarządził wolna lekcje.
Zamknęłam oczy i przysłuchiwałam się rozmowom w klasie, nie było nic wartego uwagi, tak więc zdrzemnęłam się.
Trzy lekcje przeleciały szybko i razem z Benem, z którym miałam matematykę.

Usiedliśmy przy stoliku, poznałam resztę paczki - Tylera Crowley'a, Erica Yorkie, Jessicę Stanley i Lauren Mallory. Szczerze mówiąc, tej drugiej miałam ochotę przywalić za jej komentarze.

Wsłuchiwałam się w rozmowę chłopaków o planowanym wyjeździe na plażę La Push, kiedy do moich nozdrzy doszedł tak dobrze znany mi zapach wampira. Wciągnęłam powietrze, Angela spojrzała na mnie dziwnie. Odwróciłam się w stronę źródła zapachu, wytrzeszczyłam oczy.

Była ich piątka - trzech chłopaków i dwie dziewczyny. Na przedzie szła wysoka blondynka, miała na sobie białą bluzkę i szary długi sweterek, niebieskie dżinsy i szare buty na koturnie. Spoglądała ona na chłopaka o imponującej posturze osiłka, miał lekko kręcone włosy. Za nimi szła para pełna kontrastów - ona była niska, miała krótkie, brązowe włosy nastroszone we wszystkich kierunkach, ubrana była w turkusową bluzkę z długim rękawem i spódniczkę w podobnym odcieniu. Jej chłopak mógł uchodzić za brata bliźniaka blondynki, wzrok przyciągała jego szczęka przepełniona bliznami wojennymi, ile wampirów zabił? Setki, tysiące? 

Ostatni zamyślony szedł miedzianowłosy chłopak, był ubrany w biały sweter i dżinsy. Nasze oczy się skrzyżowały, na jego twarzy pojawił się dziwny wyraz, odwróciłam wzrok.

 Usiedli w takim miejscu, że swobodnie mogłam ich obserwować, i podsłuchać.

Interesowało mnie to, z tego powodu, że mimo wszystko wciąż mogłam pachnieć jak wampir. Przesiąkłam tym zapachem podczas dni w Volterze.

- Co myśli? - spytała niska dziewczyna. Myśli?

- Nic, kompletna pustka. Jakby wogóle tam nie siedziała - odpowiedział miedzianowłosy chłopak, czyli on umie czytać w myślach

- Jak to nie słyszysz? - spytała ta blondynka

- Tłumaczę ci Rosalie, że nie słyszę jej, jakby miała coś z mózgiem - prawie parsknęłam śmiechem. Tak, mam coś z mózgiem - jest pokryty tarczą mentalną.

- Dziwnie pachnie, c'nie? - powiedział osiłek

- Dziwnie, daje od niej smrodem wilka - skrzywił się blondasek - W ogóle nie czuje u niej krwi

Uniosłam brwi, ale stwierdziłam, że nic ciekawego się od nich nie dowiem. Spojrzałam na Jessice z tego, co powiedziała mi Angela, była ona plotkarą.

- Ej, Jessica - odwróciła się w moją stronę - Kto to jest? - głową zwróciłam się w stronę wampirów

- Cullenowie - odpowiedziała - Adoptowane dzieci państwa Cullenów, mają po dwadzieścia parę lat, ale podobno żona doktora Carlisle nie może mieć dzieci. Rosalie i Jasper to bliźniaki, Alice, Edward i Emmett pochodzą z różnych rodzin. Tylko Edward nie jest sparowany - Jessica sugestywnie poruszyła brwiami - Dziwne to jest bo ze sobą mieszkają

Usłyszeliśmy dzwonek i wyszliśmy ze stołówki. Miałam teraz biologię, kiedy weszłam do klasy, tylko jedno miejsce było wolne - koło Edwarda. Starałam się nie przewrócić oczami i zacisnęłam usta. Usiadłam koło niego i wyciągnęłam podręczniki. Przez całą lekcje uważnie mnie obserwował, a ja musiałam się powstrzymywać przed wrednym uśmieszkiem.

Doskonale wiedziałam, że próbował zrozumieć dlaczego nie może odczytać moich myśli. Po wyjściu z klasy podszedł do mnie.

- Cześć, nie miałem okazji się przedstawić - Edward Cullen - powiedział

- Bella Swan - uścisnęłam jego rękę, nie zdziwił mnie chłód jego palców

- Skąd jesteś? - spytał, przewróciłam oczami. Teraz będzie chciał zbadać kim jestem

- Z Europy, dokładnie z Włoch - odpowiedziałam

- Inny klimat niż tu, c'nie? - powiedział, zaśmiałam się

- Wolę deszcz od wiecznego słońca - uśmiechnęłam się do niego, gdyby był człowiekiem, jego serce by przyśpieszyło. Doszliśmy już do mojego samochodu. Otworzyłam drzwi i wrzuciłam plecak na przednie siedzenie, spojrzałam na niego.

- To cześć - powiedziałam i weszłam do samochodu, po czym odpaliłam silnik i odjechałam sprzed szkoły.

Kiedy wróciłam do domu przygotowałam obiad dla Charlie'go i dla siebie. Zdecydowałam, że teraz będzie mi wygodniej jeść zwykłe, ludzkie jedzenie. Zjadłam swoją porcję i wyglądając za okno, postanowiłam wyjść na przechadzkę po lesie. Wędrowałam pół godziny, kiedy znalazłam śliczną polankę, na jej skraju rósł wielki rozłożysty dąb. Wspięłam się na jedną z gałęzi i obserwowałam z niej górę Olympic majaczącą na horyzoncie. Nagle usłyszałam zwierzę w oddali i to nie byle jakie, ale wilkołaka, którego dobrze znałam.

Zeskoczyłam na dół, widząc Jacoba-wilka zaśmiałam się, bo na mój widok wbił pazury w ziemię, aż zarzuciło go do przodu. Spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem, zniknął za zaroślami, by po chwili wyjść do mnie w ludzkiej postaci, oczywiście z nagim torsem.

- Cześć Bells! - powiedział i zbliżył się do mnie, ale nagle zmarszczył nos - Uh, cuchniesz Cullen'ami

- Siedzę z jednym w ławce, z Edwardem

- Ha, ten rudy! - zaśmiał się Jake, walnęłam go w ramię z pięści, ale też zaczęłam się śmiać

- Nie wyzywamy! - pogroziłam mu palcem

- Spokojnie - pokazał mi język - Cullen'owie to całkiem spoko wampiry, przynajmniej nie żrą ludzi

Spojrzałam na niego z uśmiechem.

- Jak z Olivią? - spytałam, zarumienił się. Spojrzałam w jego oczy i wybuchnęłam śmiechem, spojrzał na mnie z mordem w oczach, ale ze śmiechu rozbolał mnie brzuch.

- Przystopuj! - warknął

- I jak udało się? - spytałam z wrednym uśmieszkiem

- Nie rozmawiam z Tobą - powiedział z zażenowaniem i zamierzał odejść

- Cholerny wilk się boi opowiedzieć o swoim pier... - słowa utknęły mi w gardle, kiedy zobaczyłam kto przygląda nam się zza drzew


 Stać się człowiekiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz