Kolejne dni we Włoszech zlewały mi się w jedno. Przez pierwsze parę dni leżałam na swoim łóżku patrząc się na punkt na suficie. Nawet nie odezwałam się słowem, dopiero po czterech dniach ogarnęłam się na tyle, by powiedzieć reszcie, że wróciłam.
Po dwóch tygodniach wróciłam do straży i zaczęłam pomagać w egzekucjach w terenie. Wszystko było inaczej, nie uczestniczyłam już w ucztach w głównej sali. Na posiłki wyprawiałam się do lasów, i tam najczęściej spędzałam czas. Odchodząc z Forks zraniłam nie tylko Cullenów, ale też samą siebie, bo się do nich przywiązałam i na jakiś sposób pokochałam.
Z ugaszonym pragnieniem usiadłam pod młodym świerkiem i wsłuchałam się w łagodny dźwięk żyjącego lasu. Nagle usłyszałam trzask gałązki, odwróciłam się szybko i przyjęłam obronną pozycję. Odetchnęłam z ulgą na widok Demetri'ego, opuściłam ramiona i wróciłam do poprzedniej pozycji całkowicie ignorując wampira.
- Nie odzywasz się do mnie w ogóle - oskarżył mnie
Spojrzałam na przyjaciela, miał zmartwioną minę, przewróciłam oczami.
- Hej, co się tam stało?
Usiadł koło mnie i przytulił do swojej piersi, głaskał mnie uspokajająco po plecach, kiedy opowiadałam mu całą historię, którą przeżyłam w ciągu roku. Uważnie posłuchał, a potem po prostu czekał aż przestanę płakać. Złapał wtedy moją twarz w dłonie i spojrzał w moje oczy.
- Jesteś jedyną osobą, która może nie wierzyć w miłość, a jednocześnie dać się tak mocno zakochać - powiedział, posłał mi współczujący uśmiech i cmoknął w usta - Jeśli cierpisz tak bardzo jak widzę, poproś Chelsea, żeby osłabiła waszą więź
- Nie! - krzyknęłam - Sama sobie to zrobiłam, a żadne wasze wampirskie sztuczki mi nie pomogą.
Demetri uniósł brwi
- Nasze sztuczki? Z tego co wiem, też masz swoje wampirskie sztuczki
- Masz rację - powiedziałam, wtulając się w jego ramię - Przepraszam, jestem wkurzona i jakoś muszę tę złość wyładowywać.
- Zabij paru ludzi, to zawsze rozładowuje emocje.
- Nie zabiję już nigdy żadnego człowieka, nie chcę być potworem
- Potworem? Taka jest nasza natura, nie ma innego wyjścia.
- Nie, Dem. Taka jest wasza natura, a nie moja. Ja jestem w połowie człowiekiem i chyba powinnam w końcu zostać nim naprawdę.
- Ej, Bells - złapał mnie za rękę - Przepraszam, nie chciałem Cię obrazić
Spojrzałam na Demetri'ego, szczerzył się do mnie w ten wyjątkowy sposób zarezerwowany tylko dla mnie, dla swojej przyjaciółki.
- Musisz po prostu odreagować - kontynuował - Wrócisz do życia przed twoim wyjazdem i wszystko będzie okej. Obiecuję
Widziałam w jego oczach, jak bardzo się o mnie troszczył, był moim przyjacielem, odkąd zaczęłam biegać po korytarzach Volterry. Od urodzenia był przy mnie, choć z początku z rozkazu Aro, potem strasznie się polubiliśmy. Przez pewien okres nawet byliśmy parą, a teraz byliśmy parą dobrych przyjaciół z przywilejami. Żadnych uczuć, żadnych emocji, a w tamtej chwili, kiedy całowałam go w usta, a on włożył ręce pod moją bluzkę, było mi to strasznie potrzebne.
***
Odwiesiłam płaszcz straży do szafy i spojrzałam na kalendarz, minęło pół roku od zabicia Jamesa. Wyszłam z pokoju w krótkim rękawku i długiej spódnicy do ziemi w kolorze oceanu, a na nogi założyłam sandałki. Umówiłam się z Jane na zakupy, wampirzyca już na mnie czekała i razem wsiadłyśmy do mojego wiśniowego porsche, a potem pojechałyśmy do Rzymu.
CZYTASZ
Stać się człowiekiem
FanfictionIsabella Volturi - przywódczyni Straży Przybocznej, córka Marka i Didyme Volturi. Kiedy wyjeżdża do Forks, żeby poznać świat, wydarzenia zaczynają się kształtować same. Prawda coraz szybciej wychodzi na jaw. Kto tak naprawdę jest dobry, a kto zły?