Epilog + podziękowania

2.8K 148 26
                                    

Forks, rok po zabiciu Volturi

W jej sercu i głowie wreszcie zagościł spokój, którego tak jej brakowało. Westchnęła głęboko wprowadzając do ciała świeże, mroźne, górskie powietrze. Udało się jej, prawie każdy cel osiągnęła. Połączyła ze sobą swoją matkę i ojca, uwolniła lud dhampirów spod strachu i niepokoju ze strony Volturich zakopując ich prochy głęboko w ziemi. 

Spoglądała na księżyc świecący nad górą Olympic, wolno opadał na górujący stok. Gdyby wyostrzyła zmysły mogłaby usłyszeć każdy oddech mieszkańca Forks, każde przekręcenie ciała na materacu i każdego owada w trawie. Nie robiła tego jednak. Jeśli czegoś się nauczyła w swojej własnej domowej wojnie to prywatność. Prywatność, której została pozbawiona lata temu i  którą sama wielokrotnie odebrała. Siedziała na szczycie drzewa dopóki położenie słońca nie zmieniło się na takie, które zwiastowało godzinę ósmą. 

Jej zeskok zostawił pod iglakiem niewielkie wgłębienie, przeszła niecałe dziesięć metrów i weszła do swojego domu. Jej rodzice - Charlie i Helena siedzieli na kanapie i jak co noc oglądali jakiś film. Oparła się o framugę i wpatrywała się w nich. Znów byli rodziną zaledwie roku, a oni zachowywali się jak nastolatkowie. Byli tak w sobie zakochani, że ją to bolało. Pamiętała swoje chwile szczęścia spędzone z Edwardem. One nie były prawdziwe, były przesiąknięte jej kłamstwami i tajemnicami, zakryte woalem ciemności, która była wewnątrz niej. Ta ciemność ją wołała, podszeptywała jej najgorsze scenariusze i wariacje przyszłości.

Szybko weszła na górę i zabrała swój plecak, jej samochód wciąż stał na podjeździe przed domem. Zaczynała znowu szkołę, ale teraz miało być inaczej. Nie musiała już kłamać, nie musiała grać, mogła być najlepsza wersją samej siebie. Przebrała się szybko w bluzę z Wolverinem, ciemne dresy, a na nogi włożyła trampki. Uśmiechnięta zeszła na dół, rodzice pokiwali jej i pojechała do liceum.

Jej mama miała lada dzień urodzić jej brata albo siostrą. Przez ostatnie cztery miesiące nie mogła wyjść z domu. Według prawa jednak ludzie nie mogli wiedzieć zarówno o wampirach, dhampirach i całej nadprzyrodzonej społeczności. Tuż po porodzie Bella zabierze brata lub siostrę do Włoch, tam dziecko wychowa się wśród innych dhampirów i wróci do Forks dopiero za dziesięć lat. Mała nie będzie sama, znała bardzo dobrze Dowodzącą Piątkę. Robili wszystko, aby te maluchy wychować w rodzinnej atmosferze. Rodzina oczywiście miała pełny dostęp do zamku, mogli przyjeżdżać kiedy tylko by chcieli.

Zatrzymała się na parkingu i wysiadła z samochodu. Na głowę włożyła słuchawki i włączyła piosenkę "Immortals" Fall Out Boy. W tym samym momencie zauważyła też Cullenów, spojrzeli na nią niepewnie. Jej uczynki doszły do uszu wszystkich. Wampiry podeszły do niej i stanęli tak, że zapewnili sobie prywatność.

- Możesz choć raz przestać się wymądrzać i robić za wszechwiedzącą Bello? - spytał Edward patrząc na dhampirkę smutnym wzrokiem. Uśmiechnęła się i wyjęła słuchawki z uszu. Zaplotła ręce na piersi, jakby chciała się obronić przed atakiem i spojrzała wyzywająco na całą rodzinkę. Spojrzeli na nią dziwnym wzrokiem widząc jej rękawiczki.

- Chyba należą się nam jakieś wyjaśnienia, prawda? - spytała Alice. Pomimo tego, że chochlik był jedną z bliższych jej postaci, to w tym momencie życia nie czuła absolutnie nic do jej osoby. 

- Myślę, że Edward przedstawił moją historię dość dobrze. Uprowadzona, więziona, omamiona, torturująca, zabijająca, rządna zemsty i w końcu wolna. Zrobiłam to, czego chciałam i jestem wolna. Przepraszam za to, że waszego jednego członka rodziny wplątałam w tą całą farsę. Już nigdy nie będziecie musieli oglądać mojej twarzy oprócz szkolnych korytarzy.

- Czyżby? Sądząc po twoim tonie wciąż jesteś taka sama jak wcześniej - skomentowała złośliwie Rosalie. 

Dla Belli to już było dość i w jej oczach znów zapanowała lodowy błękit, dłonie zaczęły się jej trząść.

 Stać się człowiekiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz