Rozdział 7

2.6K 171 10
                                    

Wpięłam ostatnią wsuwkę do moich brązowych włosów i byłam gotowa. Spojrzałam w lustro na swoje odbicie i uśmiechnęłam się. Suknia leżała idealnie i dzięki niej otaczała mnie aura tajemniczości. Włosy splotłam w zwykłego dobieranego warkocza i dla dopełnienia włożyłam czerwoną dalię nad lewe ucho. Usta pomalowałam na czerwono, a na stopy wsunęłam czarne szpilki. Dopełnieniem stroju była czarna maska z cekinami na twarzy.

Drzwi się otworzyły i stanął w nich Demetri, w odświętnym smokingu wyglądał bardzo pociągająco. Mierzył mnie chwilę spojrzeniem od góry do dołu.

- Wszyscy samcy twoi! - skomentował, wybuchłam śmiechem i podeszłam do niego, poprawiłam mu muszkę

- Jeśli moi wszyscy samcy, to twoje wszystkie samice - poklepał mnie po ramieniu i złapał za rękę

- Chętnie zedrę z Ciebie tą suknię po balu - zachichotałam i cmoknęłam go w usta

Muzyka klasyczna rozchodziła się po wszystkich kątach zamku. Dochodziły nas głosy przedstawiania każdej pary przez Michela - nadzorującego imprezę. Przekraczając drzwi sali balowej zobaczyłam salę wypełnioną ludźmi, a właściwie wampirami.

Demetri podał mi ramię i wplotłam swoje ramię w jego. Podeszliśmy do Michela, spojrzał na mnie i Demetri'ego.

- Księżniczka Volterry, członkini Straży Przybocznej, córka Marka Volturi - Isabella Volturi z partnerem Demetri'm Volturi, członkiem Straży Przybocznej i głównym Łowcą

Zeszliśmy z godnością z podwyższenia na dół i skierowaliśmy się do mojego ojca i jego braci. Wampiry rozstępowały się przed nami. Kątem oka zauważyłam przyglądającemu się mi Edwardowi Cullenowi. Ciekawe, czy był tylko on, czy przyjechała cała rodzinka.

Stanęliśmy koło Marka, ojciec spojrzał na mnie i uśmiechnął się z dumą. Przewróciłam oczami, Aro wystąpił przed nas i uniósł dłonie.

- Witajcie na kolejnym balu z okazji ustanowienia praw w naszym świecie. Dzięki temu od dziesiątek lat panuje spokój w naszym świecie. Tegoroczny bal otworzy taniec mojej siostrzenicy Isabelli i Demetri'ego.

Demetri złapał mnie pod ramię prowadząc na parkiet. Zaczęła grać muzyka i zaczęliśmy się poruszać się w jej rytm. Pod koniec melodii już wszystkie pary wirowały na parkiecie. W drzwiach sali balowej zobaczyłam najmniej spodziewaną osobę. Pociągnęłam Demetri'ego za rękę i podeszłam do półwampira.

- Cześć, Nahuel - powiedziałam i przytuliłam Indianina

- Nie spodziewałem się Ciebie tutaj - powiedział Demetri, również się witając

- Bo nie byłem zaproszony - powiedział, nerwowo zerkał w stronę podwyższenia - Czy możemy porozmawiać na osobności? - zwrócił się do mnie

- Teraz? Musze zostać tutaj, nie wypada mi wyjść

Nahuel westchnął i spojrzał na podwyższenie, jego wzrok skrzyżował się z wzrokiem Marka.

- Spotkajmy się za trzy dni pod wieżą zegarową, okej? Będę czekał o 12

Indianin czym prędzej wziął nogi zapas i wyszedł z sali. Zwróciłam się do Demetri'ego, spoglądał na mnie jak na ósmy cud świata. Uniosłam brwi, a on uśmiechnął się filuternie.

- Mówiłem Ci już dziś, że jesteś najpiękniejszą kobieta na tym balu

- Z dwieście razy - zaśmiałam się i przybliżyłam swoje usta do jego - Tam gdzie zawsze?

Zdążył jeszcze przytaknąć, zanim go pocałowałam i wyszliśmy dyskretnie z sali.

...

- Demetri! - jęknęłam, widząc swoje siano we włosach

- No co? - zachichotał - Typowa fryzura po seksie

- Jest bal! Miałeś trzymać łapy z daleka od włosów - warknęłam pokazując kły

- Spokojnie, masz ten swój pieprzony dar. Zrób coś z nim - skupiłam umysł i po chwili moje włosy były proste. Szybko zaplotłam nowego warkocza, a dalia wróciła na swoje miejsce. Wyszliśmy z naszej skrytki i skręciliśmy ku sali balowej. Ku mojemu przerażeniu przed samym wejściem stał Edward Cullen. Czy mówiłam już, że jest pieprzonym stalkerem?

- Panno Volturi, panie Volturi - skłonił się nam

- Panie Cullen, co za miła niespodzianka - powiedział Demetri, gdyby spojrzenie mogło zabijać byłby martwy - Nie spodziewałem się, że Cullenowie się tu zjawią

- Ja też nie, nie wiedziałem, że macie nową towarzyszkę w gwardi

- Bo nie jestem nowa jestem córką Marka Volturi - powiedziałam wciąż mordujac Demetriego wzrokiem

- Właściwie myślałem, że Cullenowie niezbyt lubią nasz ród

- To wyjątków wizyta - powiedział Edward spoglądając na mnie podejrzliwie - Potrzebujemy pomocy, a z tego co słyszałem to ty jesteś przywodczynia gwardii

- W istocie - odpowiedziałam spogladajac na byłego chłopaka - Jaki macie problem?

- Jedna wampirzyca stworzyła armię nowonarodzonych. Mówi, że zabilismy jej ukochanego kilka miesięcy temu na Florydzie. To pomyłka, chcieliśmy to wyjaśnić. Jej partner zabił kobietę, z która planowałem ułożyć sobie życie i zwiał.

- Z człowiekiem ułożyć sobie życie - powiedziałam z przekasem - Nie pozwalamy na takie rzeczy

- Zmieniłbym ją! Mielibyście pełną tego gwarancję

- Spokojnie! - zatrzymałam jego wybuch - Kiedy i gdzie?

- Trzy dni w lesie niedaleko naszego domu

- Świetnie - odwrocilam się do Demetriego, pon jego postawie widziałam, że przestawił się z trybu mojego przyjaciela na mojego podwładnego - Zbierz ludzi i przebierzcie się, wyruszamy za 15 minut - znowu zwróciłam się do Cullena kiedy znikną - Przybedziemy w ciągu 6 godzin, wracaj do rodziny
Edward skinął głową i zniknął na końcu korytarza.
Zamknęłam oczy i poszłam się przebrać i zejść do sali prowadzącej do wyjścia.

 Stać się człowiekiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz