Cześć! Oto i nowy rozdział. Dziękuję wam Kochani za 2 tysiące wyświetleń. Jesteście niesamowici! Na tę chwilę mogę wam powiedzieć, że mam już ułożoną całą akcję opowiadania. Nie wiem ile jeszcze będzie rozdziałów. Zobaczę jak uda mi się to rozpisać. Kocham was! Przestaje przynudzać i zapraszam na nowy rozdział.
***
Czułam się zagubiona znając wszystkie kłamstwa wpajane mi przez Volturi. Nie wzywali mnie do siebie, mogłam dzięki temu opuszczać zamek i wędrować po okolicznych terenach.
Pustka, która często mi w życiu towarzyszyła teraz zniknęła. Jakby po odkrytej prawdzie wszystkie moje zagubione kawałki duszy wróciły na swoje miejsce.
Osoba, którą uważałam za matkę była martwa moja prawdziwa matka też się ukrywała. Mój ojciec przebywał ze mną w Forks przez kilka miesięcy, ale nie mógł powiedzieć, co naprawdę nas łączy, bo wszystko by szlak trafił.
Odebrano mi cały czas, który mogłam spędzić szczęśliwa przy boku taty i mamy. Mogłabym mieć rodzeństwo, dzięki umiejętności Charlie'ego. Całe życie się łudziłam, że Volturi są tymi dobrymi, że dzięki nam na świecie panuje spokój i chronimy wampiry przed niektórymi przedstawicielami ich gatunku.
Jednocześnie Aro, Marek i Kajusz za moimi plecami planowali wykorzystać mnie do zabicia wszystkich dhampirów. Od lat zdawałam sobie sprawę, że jestem dość potężną osobą. Nigdy jednak nie pragnęłam władzy. Fakt, lubiłam przewodzić Strażą, ale to było wszystko. Chciałam spokoju, byłam taka jak Charlie, byłam taka sama.Wcale nie! Byłam morderczynią, a on tylko chciał mieć coś ze mną wspólnego. Starał się być moim ojcem choć przez te kilka miesięcy w Forks. Zawiodłam go z chwilą, kiedy go poprosiłam o zmienienie Jamesa w człowieka, zawiodłam go, kiedy kolejny raz pożywiłam się na uczcie Volturich. Chwyciłam ciężki złoty medalion, który spoczywał na moich piersiach. Znak mojego pochodzenia - litera V z dwoma czerwonymi rubinami u góry i na dole. Przejechałam po nim palcami, to nie było moje! Powinnam być Bellą Swan, a nie Isabellą Volturi. Powinnam pobiec do Forks i powiedzieć Charliemu przepraszam. Powinnam powiedzieć mu, że jego ukochana wciąż żyje i jest gdzieś na tym świecie. Powinnam tyle rzeczy, których nie mogę teraz zrobić, bo się zdradzę.
Mam czas na obmyślenie planu, póki Volturi nie znajdą wampira, który będzie w stanie mnie kontrolować. Wtedy zginął wszyscy i zapewne będzie gorzej niż kiedykolwiek. Nahuel zawsze mówił prawdę i jeśli moich pobratymców było setki, a nawet tysiące taka zbrodnia nie ujdzie im na sucho. Wampiry się zbuntują, będą chciały zemsty. Nie zrobią tego bez organizacji walki, bez przeszkolenia. Mam w sobie dość siły, żeby zabić Volturi.
To właśnie przez nich spędziłam pięć lat swojego życia w Domu Towarzyskim, to przez Volturi nie żyje wampirzyca, którą uważałam za matkę i którą darzyłam szczerą miłością. To przez Volturi mój ojciec musiał mnie opuścić pod groźbą zabicia mnie. Musiałam działać cicho i delikatnie, likwidować po cichu i spokojnie. Mogłam każdemu zamrozić nogi, ale przez moc Jenix'a, który władał ogniem, będę miała spore kłopoty. Jenix był niebezpieczny nawet dla mojej mentalnej tarczy i świetnego wyszkolenia. To on był pierwszym celem, który musiałam obrać.
Spojrzałam na słońce, Jenix musiał teraz polować. Znałam jego zwyczaje, miał podobne do moich. Ruszyłam w stronę Rzymu do jednego z moich ulubionych Domów Towarzyskich. Zmieniłam swoje rysy twarzy upadabniając się do jednej z ładniejszych kobiet, które zobaczyłam w mieście.
Weszłam przez drzwi i od razu skierowałam się do pokojów "pracy". Szukałam charakterystycznego zapachu wampira, dopiero po przejściu na wyższe piętra go odnalazłam. Przedstawienie musi trwać.
Na usta przybrałam swój firmowy uwodzicielski uśmiech i położyłam rękę na jego klatce piersiowej.Jenixowi trzeba było przyznać, że był niezwykle przystojny. Wyglądał na czterdzieści parę lat, a widać po nim było, że gdy był człowiekiem wiek jedynie dodawał mu urody. Był wysoki i miał urode mulata - kręcone włosy i szerokie usta. Popchnęłam go lekko przez drzwi do niedalekiego pokoju.
Kiedy drzwi się zamknęły użyłam swojego daru. Zorientował się o co chodzi, musiałam działać szybko. Odbiłam się od podłogi i zawisnęłam na jego piersi ramionami oplatając jego kark. Próbował mnie z siebie oderwać, szarpał się, podczas jednego z takich ruchów udało mi się oderwać mu głowę. Łatwo poszło, Jenix był szkolony na obrońcę, a nie na wojownika.
Z łóżka ściągnęłam kołdrę i zabrałam poszwę, wrzuciłam tam ciało wampira i wyskoczyłam przez okno lądując na dachu przeciwległego budynku. Poprawiłam worek na plecach i zaczęłam skakać między dachami rzymskich budynków w stronę niezamieszkanych terenów. Musiałam ukraść z jednego ze sklepów zapałki, bo wcześniej całkiem o nich zapomniałam.
Będąc już wystarczająco daleko od siedzib ludzkich podpaliłam kołdrę i usiadłam niedaleko ogniska. Podkuliłam nogi i oparłam na nich twarz, patrzyłam w płomienie. Oto zaczynał się nowy czas, czas po którym żaden Volturi nie wyjdzie żywy.
![](https://img.wattpad.com/cover/57268021-288-k989120.jpg)
CZYTASZ
Stać się człowiekiem
FanficIsabella Volturi - przywódczyni Straży Przybocznej, córka Marka i Didyme Volturi. Kiedy wyjeżdża do Forks, żeby poznać świat, wydarzenia zaczynają się kształtować same. Prawda coraz szybciej wychodzi na jaw. Kto tak naprawdę jest dobry, a kto zły?