34.

1K 113 23
                                    

Dziś wyjeżdżaliśmy. Podobno dom, w którym zamieszkamy jest duży, ale mama zapewnia, że ją stać i może sobie na to pozwolić, więc nic nie mówiłem. Zaczynam życie na nowo, zostawiam za sobą wszystkie problemy, jest idealnie.

Wjechaliśmy na wielki podjazd, po czym moja rodzicielka nacisnęła na pilot, a brama otworzyła się. Na podwórku było wiele drzew i wbudowany w ziemie basen. Dom był biało szary i oświetlało go wiele świateł. Nie czekałem długo i przekręcając drzwi kluczem wbiegłem do środka. Wnętrze było ogromne, nie wiem po co moja mama inwestowała w to tyle pieniędzy, bo zapewne mieszkanie było bardzo drogie, a my mieszkamy tylko w dwójkę.

- Harry, mógłbyś skoczyć do sklepu po coś do jedzenia? Nic ze sobą nie mamy, a ja w tym czasie rozpakuje walizki - poprosiła mnie wchodząc do salonu. 

- Jasne, rozejrzę się przy okazji po okolicy - stwierdziłem, że to świetny pomysł. Nikogo tutaj nie znałem, nie wiedziałem gdzie co jest i fajnie byłoby się czegoś dowiedzieć, skoro mamy tutaj zostać na dłużej. 

Po nie długim czasie znalazłem jakiś market i zacząłem szukać po pułkach jakiś produktów, które warto byłoby włożyć do koszyka. Moja matka jest weganką i wybierając coś musiałem dodatkowo czytać etykiety. Szanuje jej wybór, choć czasem jest to bardzo uciążliwe. 

Przeszedłem na dział z owocami i po kolei zacząłem pakować je do torebek, gdy nagle zauważyłem znajomego bruneta niedaleko mnie. Moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz, a wszystkie wspomnienia wróciły. Od razu udałem się dalej, mając nadzieje, że Louis mnie nie zobaczył. Nie chcę z nim gadać, chcę zapomnieć. 

Gdy stwierdziłem, że mam już wszystko, skierowałem się w stronę kasy i wykładałem zakupy na taśmę, lecz poczułem jak ktoś dźgnął mnie palcem w ramię. 

Cholera

 - Harry? - Zapytał znany mi głos. Wiedziałem kto to, ale wszystkie moje mięśnie zaprotestowały, nie chciałem się odwracać...

- Em, tak? - W końcu spojrzałem w stronę chłopaka stojącego za mną. Jest idealny, zawsze był. Włosy okrywały jego czoło, a niebieskie oczy lśniły jak ostatnim razem. Starałem okłamać sam siebie, ale, gdy go zobaczyłem wszystko było jak dawniej. Ciepło wypełniło moje serce, tak bardzo mi go brakowało.

- Przyjechałeś do mnie do szpitala? Wiesz, już mnie wypisali, ale jeśli chcesz możesz odwiedzić mnie w domu... - Zaczął mówić, lecz szybko mu przerwałem. 

- Sądzisz, że po tym jak powiedziałeś całej mojej szkole, że jestem gejem będę chciał Cię odwiedzać? - Starałem się być twardy, by nie dać po sobie poznać co naprawdę czuję. To byłoby zbyt łatwe. 

- Yyy, ale ja tego nie zrobiłem! - Oburzył się. 

Nie chciałem się kłócić, dlatego nie dokończyłem rozmowy i szybko zapłaciłem za zakupy, wychodząc ze sklepu, lecz po chwili LouLou zaczął biec za mną...

- Słuchaj, jedyną osobą, której o tym mówiłem był Liam... Przepraszam, nie powinienem był tego robić, ale już nie utrzymuje z nim kontaktu, proszę wybacz mi, chcę by było jak dawniej - po tych słowach zacząłem wierzyć w to, że wszystko jest w stanie się odbudować. Fakt, mówiłem, że już nic do niego nie czuje, że go nienawidzę, ale chyba sam siebie oszukiwałem. Nie jestem już w stanie dłużej tego kryć... Zakochałem się w nim, już przy pierwszym spotkaniu, wciąż go kocham. Chcę z nim być, chcę się nim opiekować, troszczyć się o niego, być dla niego kimś ważnym, tak jak on jest dla mnie.

- Wszystko w porządku? To znaczy... Czy on Cię zranił? - Spytałem z lekkim przerażeniem w głosie. Na samą myśl o płaczącym i okaleczającym się Louisie łzy zbierały mi się w oczach.

- Nie, nie... Nigdy nie był dla mnie aż tak ważny jak Ty... Przepraszam Cię za moje wahania. Już jestem inny, zmieniłem się, jestem zdrowy, to wszystko minęło i już nigdy nie wróci, tylko proszę, wybacz mi - zaczął mnie błagać. Patrząc na jego spojrzenie szczeniaczka nie mogłem dłużej udawać, że jestem z kamienia. 

- Nic się nie stało, to ja powinienem przeprosić, że znów Cię zostawiłem. 

- Miałeś prawo, nie dziwię Ci się, że ze mną nie wytrzymywałeś - w jednej sekundzie rozpromienił się. 

Rzuciłem zakupy na ziemię i podszedłem do niego. Byliśmy tak blisko siebie, że byłem w stanie wyczuć jego oddech. Spoglądałem na niego z góry, ponieważ brunet jest ode mnie niższy o jakieś 10 cm, to słodkie. Położyłem swoje dłonie na jego biodrach po czym powoli zacząłem jeździć nimi w górę i w dół, po jego ciele. 

- Brakowało mi Ciebie - szepnąłem mu do ucha, a następnie ugryzłem je lekko. Chłopak jęknął cicho.

Ułożyłem swoje usta na jego dolnej wardze i powolnie wepchnąłem swój język w środek jego buzi. Zaczęliśmy wywierać przyjemne tarcie, a Louis swoim językiem łaskotał moje podniebienie. Czekałem na to tak długi czas, w końcu moje marzenia stały się realne.

Pocałunek był długi, a gdy w końcu oderwaliśmy się od siebie spojrzeliśmy sobie w oczy. 

- Przeprowadziłem się tutaj - oznajmiłem. 

- Naprawdę?! - Wykrzyczał podekscytowany. 

- Tak, chcesz zobaczyć mój dom? Niedawno przyjechałem z moją mamą, nasze mieszkanie jest świetne!

- Chciałbym, ale muszę wracać, moja rodzicielka teraz ciągle mnie pilnuje i pozwoliła wyjść tylko na chwilę po sok - odparł ze smutkiem w głosie. 

- Hej, nie smuć się - starałem się go pocieszyć. - Może jutro uda Ci się wyjść na chwilkę - cmoknąłem go w czoło. - Masz mój numer, jeśli będziesz chciał, to napisz i się umówimy - przesłałem mu uśmiech. 

- Jasne, do zobaczenia - chłopak przytulił mnie na pożegnanie i odszedł. 

W tej chwili jestem najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi.  






SAD twitter || larry  ZAWIESZONEWhere stories live. Discover now