57.

357 40 39
                                    

Przeczytajcie notkę pod rozdziałem x

Od dwóch godzin siedzieliśmy z Harrym na kanapie w salonie, oglądając jakieś nudne TV show. Co jakiś czas brunet składał na moim czole mokre pocałunki, gładząc przy tym moje knykcie swoją dłonią. Jego mama wypełniała papierkową robotę na górze, dzięki czemu mieliśmy trochę prywatności.

- Tak sobie pomyślałem... - Zaczął niepewnie. - Kiedyś, jak już będziemy mieszkać razem, wraz ze stadem kotów, może zaadoptowaliśmy dziecko? - Dokończył, a ja momentalnie zbladłem. Czułem jak całe moje ciało się napina pod wpływem jego propozycji. Co miałem powiedzieć? Przecież jeśli przyznam się do zdrady, z jego planów nici, nic nie będzie tak jak chciałby żeby było.

- Emm... To znaczy po co wybiegać tak daleko w przyszłość? - Błądziłem oczami po każdym zakątku salonu byleby nie napotkać się z jego wzrokiem.

- To nie musi być tak daleko. Popatrz na to z tej strony - niedługo skończymy szkole, może zarobimy trochę pieniędzy, będziemy mogli coś wynająć. Może nie coś dużego, ale będzie to nasz mały wspólny kąt - objął swoimi dłońmi moją twarz, tak, że nie miałem możliwości nie spojrzenia na niego. - Nie chciałbyś takiego małego stworka, biegającego po naszym wspólnym domu? Nazwalibyśmy ją Dracy, byłaby uroczą, małą brunetką, z niebieskimi oczkami, po jednym z jej tatusiów.

- Sądzę, że kot jak narazie, by mi wystarczył - odparłem lekko zakłopotany. Ta rozmowa zmierzała w coraz dziwniejszych kierunku. Czemu w ogóle poruszył ten temat? Cholera mamy dopiero parenaście lat, nie zdążyliśmy się w pełni nacieszyć młodością, a on chce już nas wysłać do pieluch i całonocnych ryków.

- Nie chcesz mieć dzieci? - posmutniał na moje słowa.

- Nie teraz, poza tym jesteśmy gejami, a nie typową parą składającą się z mężczyzny i kobiety, więc wątpię, by pozwoliliby nam mieć dziecko - starałem się wybrnąć z tej sytuacji, lecz miałem naprawdę marne szanse.

- Zawsze można spróbować, wystarczy mieć siłe i determinacje w walce o to czego się pragnie. Pamiętasz jak miałeś depresje? Starałem Ci się pomóc jak tylko mogłem, ponieważ moim celem było znów moc zobaczyć Cię szczęśliwego - uśmiechnął się ukazując przesłodkie dołeczki, a mnie coraz bardziej zaczęło zżerać poczucie winy.

- Lecz potem odszedłeś...

- Nie dałeś mi innego wyboru Louis, sam dobrze wiesz jak było - przyciągnął mnie bliżej do siebie całując lekko w czubek nosa. - Nawet nie wiesz jak cholernie mi głupio za to, że w trudniejszych chwilach zawsze Cię opuszczałem, nie mogłem przy Tobie być, ale teraz jestem i nigdzie się stąd nie wybieram. Chcę być przy Tobie już na zawsze. Do tej pory pamiętam dzień, w którym pierwszy raz do Ciebie napisałem i godzinami czekałem aż odpiszesz, nawet nie wiesz jak wtedy się bałem... Tak bardzo Cię kocham.

Starając się uniknąć odpowiedzi po prostu złączyłem nasze usta do pocałunku. Nie mogę dawać mu fałszywej nadziei, a przecież to robię przez ten cały czas. Mam wrażenie, że zaczynam się nim bawić. Oszukuje samego siebie łudząc się, że wszystko jakoś się ułoży, ale po tym co zrobiłem już nic nie będzie takie samo.

~~~
Miałam dodać już dawno, lecz teraz wszystko zmieniłam i napisałam od nowa, bo poprzednia wersja była masakryczna.

Mam do was pytanie :

Louis został brutalnie zgwałcony i gdy w końcu udaje mu się przywrócić jego życie na właściwy tor,  koszmar powraca ze zdwojoną siłą.

YES or NAH?
Proszę odpiszcie to ważne🙏🏻

SAD twitter || larry  ZAWIESZONEWhere stories live. Discover now