04

681 51 3
                                    

Nadeszła sobota i wszystkich uczniów ogarnęło podniecenie na myśl o pierwszym w tym roku szkolnym wyjściu do pobliskiej magicznej wioski - Hogsmeade. Od rana nie słyszało się o niczym innym, jak tylko propozycjach wspólnego spędzenia tego dnia, odwiedzenia Miodowego Królestwa czy Trzech Mioteł.
Rose wraz z Alshą i Albusem czekali w długiej kolejce, na której początku woźny Filch sprawdzał pozwolenia rodziców na wyjście dzieci poza teren szkoły. Martinez wyciągała głowę w górę, chcąc oszacować, jak długo jeszcze przyjdzie im stać w rządku, Albus opierał się niedbale o ścianę z założonymi na piersiach rękami i z przymkniętymi powiekami, a Rose rozglądała się dookoła w poszukiwaniu swojego brata. Zawsze w czwórkę wychodzili do Hogsmeade.

- Gdzie Hugo? - zapytała, kiedy kolejka przesunęła się kilka osób do przodu. - Chyba nie zapomniał o dzisiejszym wyjściu.
- Nie martw się, nie zapomniał. Nie idzie z nami - powiedział Albus, podchodząc do kuzynki i stając obok niej. Rose i Alsha spojrzały na siebie, a później na niego, wzrokiem żądając wyjaśnień.
- Zaprosił dziewczynę. - Czarnowłosy wzruszył ramionami i wywrócił oczami, jakby mówił coś oczywistego, banalnego jak dwa plus dwa.
- No nie gadaj! - zawołała Alsha, podbiegając do niego i uczepiając się jego przedramienia. Szeroko otworzyła oczy i spojrzała na przyjaciółkę, która tylko delikatnie otworzyła usta.
- To on ma dziewczynę? - spytała Ruda, idąc za grupą w stronę wyjścia.
- Kto to? Jak ma na imię? Z którego domu? Ile ma lat? - pytała niespokojnie Martinez, trzymając pod ramię przyjaciela i idąc z nim za Rose.
Alsha była dość niespokojna i wybuchowa, ale kiedy trzeba było umiała świetnie pocieszać. Młoda Martinez była wzorem przyjaciółki. Potter wywrócił oczami patrząc na ,skaczące ogniki w jej oczach i uśmiechnął się.

~ * ~
Nieco wcześniej...

Na dziedzińcu było bardzo dużo uczniów. Wszędzie panował harmider, pewne dwie osoby siedziały oddalone w ciszy. Jeden z nich- rudy -patrzył ciągle w jeden punkt , nie słuchając kuzyna. Tym punktem okazała się być dziewczyna- puchonka o niebieskich jak niebo oczach i o włosach tak czarnych jak noc. Jej śmiech był słyszalny w każdym zakątku dziedzińca. Dziewczyna nazywa się
Inez Gonzales. Jest najpiękniejszą puchonką, według Hugona, na piątym roku. Kiedyś była bardzo popularna, jednak wszystko się zmieniło kiedy zaczęła ją obchodzić przyroda i jej ochrona. Bardzo się w to wciągnęła i potrafiła o tym mówić godzinami. Dla jej paczki było to nie fajne i od tak przestała być '' tą Inez Gonzales , za to stała się " Dziwaczką Gonzales" Chodzą plotki, że dziewczyne zaczarował prof. Longbottom. Podobno puchonka go zauroczyła i podał jej jakieś zioła.
Młody Weasley uśmiechnął się niepewnie gdy zauważył, że dziewczyna się na niego patrzy.
Wyciągnął rękę z spodni i lekko pomachał ukazując jeszcze więcej białych zębów.
Dziewczyna zrobiła ten sam gest.
Kuzyn popatrzył się na niego, odrywając się od książki.

- Zaproś ją- powiedział Albus , przywracając kartkę książki na drugą stronę.

Hugon zmarszczył brwi i poprawił włosy, które opadały mu falami na czoło. Nie wiedział jak zagadać. Dziewczyny nie latały za nim jak za kuzynami, którzy byli bardzo przystojny. Hugon był przeciętny. Żadna dziewczyna ,a co dopiero kilka, nie latała za nim. Żadna nie prosiła się o jedno spojrzenie. Rudy nie chodził za dziewczynami. Jakoś nie przykuwały jego uwagi. Rodzice myśleli , że jest inny, a raczej ojciec , który dobitnie chciał mu wytłumaczyć ,że ludzie mają różne upodobania. Na samą myśl Hugo uśmiechnął się pod nosem.

- Hugo! Czy ty mnie słuchasz? - krzyknął Potter, widząc, że kuzyn jest myślami gdzieś indziej.

Dopiero teraz rudy zauważył ,że Albus cały czas mu mówił o podrywie i o innych rzeczach. Wstał i poszedł. Tak po prostu. Bał się , ale nie pierwszy raz robi z siebie idiotę.

- Raz się żyje- powiedział pod nosem Hugon.

Szedł bardzo wolno w stronę puchonki. Można powiedzieć, że się wlókł jak ślimak.

~*~

Hugo stał obok Inez zgarbiony niczym dzwonnik z Notre Dame. Dłonie schowane miał w kieszeniach spodni i nie wiedział, co bardziej go irytuje: ta powolność kolejki czy też przesadna radość trzecioklasistów, którzy do magicznej wioski wybierali się pierwszy raz.
Patrzył groźnie na dzieci, które podekscytowane wykrzykiwały nazwy sklepów, które odwiedzą najpierw. W dodatku czuł się nieswojo. Pierwszy raz nie szedł do Hogsmeade z przyjaciółmi. Pierwszy raz szedł z dziewczyną. I to nie byle jaką tylko z Inez Gonzales, uważaną w szkole za piękność i najładniejszą puchonke z piątego roku.
Nie wiedział czego może się spodziewać...
Nie wiedział nawet gdzie powinni iść najpierw! Niczego nie zaplanował. Mógł wcześniej wszystko dokładnie przeanalizować... przecież nie zaprasza się dziewczyny na randkę nie wiedząc, gdzie ma się iść!

Nie... chwila.
Wróć! Randkę?

To nie randka...


**********

Hej!
Mam duże zaległości. Przepraszam,że mnie nie było. Ptzez pewien czas będę trochę zaniedbywac to fanf.

Rose ruda Gryfonka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz