-Jesteśmy.- mówi Louis.
-Okey to idziemy.- mówi Angel.Jesteśmy przed domem. Ludzi jest naprawdę sporo. Wchodzimy frontowymi drzwiami. Przepychamy się aby dostać się do salonu. Louis od razu zauważa gospodarza i bierze za rękę Angel. Ona idzie za nim. Teraz jestem sama. Dobra trzeba ustalić plan. Szukamy kuchni może tam są jacyś cywilizowani ludzie nie pijący alkoholu. Przepycham się , aż w końcu jestem. Widzę tam Roberta. Mieszka niedaleko mnie ,więc idę się z nim przywitać.
-Hej .. Jess prawda.- mówi już trochę pod wpływem.
-Hej Robert, jak tam impreza się rozkręca?- pytam.
-Jasne. A może zagrasz z nami. -mówi i wskazuję na butelkę. Zastanawiam się. Ciągle w głowie mam słowa Angel. A co mi tam? Raz się zyję.
-Tak Robert.- odpowiadam z pewnością.
-Naprawdę? Już myślałem ,że nie chcesz. Siadaj przy Joe.
Siadam obok wysokiego szatyna. Ma błękitne oczy. Odgarnia włosy do tyłu. Przygląda mi się. Spoglądam na niego przez chwilę i czekam na rozpoczęcie gry. Czuję na sobie wzrok wszystkich graczy.
-Okay.
-Prawda czy wyzwanie Jess? -pyta Robert.
Zastanawiam się nad prawdą. I to ją wybieram.
-Prawda. -mówię.
-Ale jesteś szytywna Jess.- mówi do mnie znajomy głos ,lecz nie mam pojęcia skąd go znam. Nie odpowiadam na niego.
-Okey. Z kim chciałabyś się całować? - pyta mnie Robert..
-Yyy... A czy jak powiem ,że z nikim to będzie dobrze? -pytam..
-O matko co to ma być , ale jesteś nudna.- mówi znajomy głos.
-Nie musisz powiedzieć konkretnie z kim , Jess.- mówi znudzony Robert. Myślę na tym i wybieram..
-Joe.
-UUUUUU. -mówi grupa graczy. Nie słyszę jednak tego głosu co wcześniej.
-Dobra teraz Joe. Prawda czy wyzwanie?- pyta jakaś dziewczyna.
-Wyzwanie oczywiście.- zawołał. Już się boję co to będzie.
-Pocałuj Jess.- mówi ze śmiechem.
ŻE CO KURWA??! Wiedziałam czego mam się spodziewać.
-Nie nie nie nie..!!- odpowiadam.
-Czemu Jess?- pyta Joe.
- To tylko nie zobowiązujący pocałunek.- mówi jakaś dziewczyna.
Wiedziałam , że nie powinnam grać w tą popiepszoną grę. Teraz są tego konsekwencje. Przestraszyłam się bo nigdy wcześniej się.. Nie całowałam!! Miałam chłopaka ,ale nie dotarliśmy na taki etap. A co jeśli ja zrobię coś nie tak.
-Sorki Joe ,ale nie i to koniec gry.
Odchodzę od stolika ,słysząc buczenie za mną. Jedyne co teraz chcę to płakać w łazience. Powinnna być gdzieś na górze. Przepycham się przez tłum ludzi i docieram do schodów. Wchodzę po nich. Jestem na górze. Widzę kilkadziesiąt drzwi ,ale które są do łazienki. Przez przypadek wchodzę do jakiegoś pokoju. Zauważam jedną z koleżanek z klasy. Przylizuję się z jakimś facetem siedząc mu na kolanch. Chcąc być niezauważoną , zamykam szybko drzwi. Pytam jakieś dziewczyny ,która tam przechodziła o łazienkę. Odpowiada ze zdziwieniem ,że jest na końcu korytarza w prawo. Zaczynam prawie biec do łazienki. Otwieram drzwi ponieważ nikogo nie ma. Zamykam je i osuwam się na drzwiach. Czuję tylko łzy na moich policzkach. Wstaję z podłogi i podchodzę do lustra. Widzę jak maskara się rozpłyneła. Cała praca Angel jest na marne. Siegam po torebkę i szukam chusteczek, powoli scieram czarne plamy na twarzy. Nagle słyszę pukanie. Nie pukanie ,a walenie do drzwi.
- Hallo , chcę skorzystać z toalety.-mówi znajomy głos.
- Zajęte, za chwilę wychodzę .- odpowiadam.
-Nie mam zamiaru czekać jak ty sobie nos przypudrujesz. Wyjdź albo ja wejdę. -ponagla mnie.
Biorę torebkę. Wychodzę przed sobą spotykam wysokiego szatyna z zielono lśniącymi oczami. Ma tatuaże na ramionach. Stoję jak wryta.
-O co ci chodzi?- pyta ,a ja zauważam ,że on zauważył jak na niego się gapie.
-Tak już wychodzę.-mówię ścierając łzy z policzek. Biorę torebkę.
-Ej ty płakałaś? Chyba nie przezmnie?- pyta. On stoi i toruję mi drogę.
- Co Cię to obchodzi? Daj mi wyjść.- chłopak przesuwa się ,ale wychodząc łapię mnie za nadgarstek. Ma silne ramiona.
- Poczekaj na mnie przed wyjściem. Proszę. - pyta mnie. Jego oczy nadal lśnią.
-No okey. -ocieram dalej łzy i wychodzę. Nie wiem czemu się zgodziłam ,ale jeśli już to powiedziałam to dotrzymam słowa.
Mijają minuty. Po czym wychodzi.
- Dzięki ,że poczekałaś.- mówi.
- Co chcesz od mnie?-odpowiadam.
-Czemu płakałaś?- pyta z przejeciem nieznajomy.
- Nie mam zamiaru Ci się tłumaczyć. Napewno nie w korytarzu pełnym ludzi.- odpowiadam z wyrzutem.
-Możemy iść na dwór albo do jakiegoś pokoju.- mówi.
-Tak bo NA PEWNO pójdę z obcym chłopakiem do pokoju.- odpowiadam.
-To tutaj co? Proszę. To nie przez mnie płaczesz? Nie chciałem na ciebie krzyczeć.- powiedział po czym ogarnąć włosy. W jego oczach widziałam smutek i troskę.
- Nawet nie wiem jak masz na imię.
-Mam na imię Alex. -odpowiada i podaję mi rękę.
Że co? Alex Collins ? Chodziliśmy razem do podstawówki. Później się przeprowadził i więcej nie spotkaliśmy. Pamiętam był najprzystojnieszy z klasy. Podobał mi się. Teraz kompletnie się zmienił. Pewnie mnie nie pamięta. Nie będę nic mu mówiła bo mogę się mylić.
-Ja Jess. - odpowiadam po zastanowieniu.
- Co się stało? Jeśli nie chcesz rozmawiać to Cię rozumiem.
CZYTASZ
TO NAS ZGUBIŁO
Teen FictionMiłość. Czy ona przezwycieży wszystko? Czy uleczy poranione serca? Czy będą razem szczęśliwi? Czy oni odnaleźli to czego szukali? Ta historia opowiada o perypetiach dziewczyny, która pojawiała się przypadkiem w życiu jakiegoś chłopaka. Wszystko się...