Rozdział 12

50 8 0
                                    

Byłam już gotowa do wyjścia. Założyłam rozkloszowaną spódnice i czarną koszulę. Zrobiłam warkocz, make up.

- Gotowa? - pyta mnie Alex, stojąc na progu pokoju.

- Jasne, tylko biorę torebkę i telefon.

Jesteśmy już na imprezie, przepychamy się prze ludzi. Widzimy Angel oraz Louisa i idziemy w ich stronę.

- Hejka gołąbeczki.- zawołała An.

- Hej, jak tam, impreza się rozkręca?

- Jasne.- odpowiada Louis.

Z Angel rozmawiamy o ubraniu. Za to Louis i Alex rozmawiają o samochodach czy czymś tam innym.

-To my idziemy po drinki do kuchni, coś wam przynieść?- pytam.

-Nie spoko. Idę się z kolegami przywitać.- mówi Alex.

-Mi też nic.- odpowiada Louis.

Wchodzimy do kuchni. Bardzo mało osób tam przybywało. 

-Dobra to na co masz ochotę?- pyta mnie Angel.

- Nie wiem, nigdy nie piłam drinków.- odpowiadam.

-To ja coś wymyślę.

Wzięła szejker i wrzucała do nich przemyślane składniki. Wymieszała i wlała do szklanki. 

-Proszę dla pani mojito.- podała mi i zrobiła porcje dla siebie.

-A więc za zdrowie, naszych chłopaków.- powiedziałam po czym wzniosłyśmy swoje szklanki i stuknęłyśmy się nimi.

Nagle w salonie zrobiło się głośniej.

-Co tam się dzieje? Nic nie widzę.- powiedziałam.

-Idziemy tam i to już widzę Alexa on się z kimś biję!!!- krzyknęła.

-Co???

Co tam się działo?? Przedarłam się i zobaczyłam zakrwawionego Alexa oraz jego kolegę. Alexa odciągał Louis, a tam tego przytrzymywali inni. Podbiegłam do Alexa.

-Co się stało ???- mówiłam prawie krzycząc.

- Jedziemy do domu.- powiedział Louis.

Pojechaliśmy do mojego domu. Przez całą drogę przytrzymywałam lód i ręcznik do twarzy Alexa. On trzymał swoje poranione kłykcie. 

Wychodzimy  Louisem trzymając Alexa. Za nami idzie zmartwiona Angel.

- Dzięki, naprawdę...- powiedziałam do Louisa i Angel.

- Nie ma za co. My wracamy do domu.

- Dacie radę dotrzeć do domu?- zapytałam.

- Nie martw się. Pa.- powiedziała spokojnie Angel. Wyszli pocichu. Ja weszłam do pokoju gdzie ułożyliśmy Alexa.

- Alex tam się stało?- powiedziałam spokojnie.

- To wszystko przez tego dupka Jake'a.

- Mów..

- Powiedział coś o tobie. Nie chcesz tego usłyszeć. Rzuciłem się na niego. Jak mógł.. tak powiedzieć o moim skarbeńku.
Louis odciągną mnie od niego. Pewnie by już nie żył. Nie jest wart mojej siły. Nie jest kurwa wart mojego czasu. A ja nie zasługuję na Ciebie. Jesteś moim szczęściem.

Gdy to mówił zaczęłam płakać. Przytuliłam się do niego.

Oparzyłam rany i położyłam go u siebie w pokoju. Sama spałam w salonie. O 6 usłyszałam jak moja mama wchodzi do domu.

- Co tu robisz? -pyta mama.

- Alex śpi u mnie w pokoju. Źle się czuję więc nie mogłam powiedzieć by wyszedł.

- Okay to ja idę spać.

- Dobranoc mamo.-szepnełam.

TO NAS ZGUBIŁOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz