Rozdział 11

7.4K 342 19
                                    

Perspektywa Mii

Wstałam rano,przyszykowałam ubrania,poszłam do łazienki,wykonałam poranne czynności.Tak wyglądał mój poranek.Pominę jaką pobudkę zafundowałam Danielowi...Wracając,właśnie siedzę z moim PRAWDZIWYM przyjacielem i jem śniadanie.Jemy je w całkowitej ciszy,która zaczyna być powoli uciążliwa.Nie mogąc już jej znieść postanawiam zacząć konwersacje.Tak wiem jaka polszczyzna mi się włączyła.

-Jakie mamy dziś lekcje?-zapytałam

-Matme,anglika,przyre,biole i w-f dwie godziny-powiedział wyliczając na palcach

-Wszystko ok?- tym pytaniu można było wyczuć troskę

-Tak ,wszystko ok-powiedział uśmiechając się blado

-Dobra idziemy bo się spóźnimy-oznajmiłam wstając od stolika

-Co ty się taka punktualna zrobiłaś?-zapytał śmiejąc się pod nosem

-Kobieta zmienną jest-wzruszyłam ramionami,a ten podniósł ręce w geście obronnym.

Gdy byliśmy już ubrani wyruszyliśmy do szkoły.Wow!Pierwszy raz w życiu powiedziałam szkoła a nie budynek piekieł..Ta pogoda chyba źle na mnie działa..Całą drogę śmialiśmy się jak opętani.Dlaczego?Ciągnęłam go za dłoń,bo nie chciał iść.W końcu jakaś starsza pani powiedziała do nas "Ta miłość coraz bardziej tym młodym odbija w tych głowach pustych".My chcąc jak najszybciej od niej uciec,pobiegliśmy kawałek.Chciałam opanować śmiech,ale niestety albo stety się nie udało.Chcąc nie chcąc doszliśmy do tego budynku piekieł,albo nie budynku niebios.Dlaczego?Bo piekło jest dla nich za dobre.Od razu skierowaliśmy się do sali matematycznej,gdzie mamy lekcje z tym starym zrzędą.Usiedliśmy z Danem w jednej ławce i gadaliśmy.Po chwili wszedł pan Srill ,ale my nadal sobie gadaliśmy.Przed nami siedział chłopak co ma okres na głowie i azjata,natomiast loczek był na drugim końcu sali.Śmiem przypuszczać,że chce być jak najdalej ode mnie.Bardzo mi to schlebia,nie powiem.

-A więc dziś zaczniemy się uczyć o..-i na tym się wyłączyłam.

Zaczęło mi się nudzić ,więc sprawdziłam torbę czy nie mam czegoś ciekawego w niej.Znalazłam!Znalazłam granat dymny!Pobawimy się trochę...Wyciągnęłam zawleczkę i podrzuciłam pod ławkę czerwonowłosego.Czekałam sobie spokojnie kiedy wybuchnie,aż uśmieszek chciał wpełznąć na moją twarz ,ale mu się niestety nie udało.Miało to już wybuch...BUM!!No i na to czekałam.Nauczyciel się obrócił i spojrzał na tęczowca ,no bo spod jego ławki leciał dym..

-CLIFFORD!!-był cały czerwony ze złości,na to tylko czekałam.Przy okazji wiem jak ma na nazwisko.Ethan go obczai.

-MARSZ DO DYREKTORA!!!-drze się,a tzw.Clifford(jak wielki czerwony pies). Chłopak ze spuszczoną głową wychodzi z klasy

-A my na zewnątrz -mówi już trochę spokojniej.

Szybko pakujemy książki i wychodzimy na dworze.Srill poszedł do dyrcia ,żeby zapytać co zrobić.Pff..Nawet nie potrafi jednej rzeczy porządnie zrobić.Po kilku minutach powiedział,że reszte lekcji mamy odwołanych.Dla mnie lepiej.Wróciliśmy z Danielem do"domu". Widziałam,że ktoś z gangu czarnej żmiji nas śledzi.Wyciągnęłam nóż tak ,żeby nikt nie zauważył.Zerknęłam przez ramię czy nadal siedzi w krzakach.Siedział tam.Szybko prawie niezauważalnie rzuciłam w jego stronę.Usłyszałam ciche jęki i przekleństwa.Uśmiechnęłam się triumfalnie.Po chwili doszliśmy do wcześniej wymienianego budynku.Ledwo weszłam do pokoju a mój telefon zadzwonił.Wyciągnęłam go z tylnej kieszeni spodni i spojrzałam na wyświetlacz.Nathan.

-Czego?-zapytałam niezbyt miło

-Wow wow wow.Co tak ostro siostro?-zapytał

-Nic.Gadaj po co dzwonisz.

Zaginiona siostra | M.COpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz