-Ale jak to wyjeżdżasz? -Pytam drżącym głosem.
W słuchawce słyszę urywany szloch przyjaciółki.
- Mama jest w ciąży. - Informacja ta niezbyt mnie dziwi. Rodzice Alice baaardzo się kochają i nawet nie starają się hamować. Z tego musiało wyjść następne dziecko. Dziwi mnie tylko, że stało się to dopiero teraz. - Musi zrezygnować z pracy więc tata przyjął k o r z y s t n ą propozycję w Hiszpanii. - HISZPANIA! Słyszę hałas przewracanego krzesła.
-Alice nie kop krzesła. To nie jego wina. - próbuje poprawić jej humor ale sama jestem w szoku.
-Cz-czy dasz radę do mnie przyjść? - pytam z nadzieją że państwo Cast nie zamierzają wywieść córki o świcie za granicę, nie pozwalając jej pożegnać znajomych.
-Zrobię wszystko co w mojej mocy. - Chwila ciszy przerywanej spazmami szlochu - Wyjeżdżamy dziś po południu. Och Calypso nienawidzę ich. Tak bardzo ich nienawidzę.Wiem, że przyjaciółką kierują emocje i naprawdę tak nie myśli. Oddałaby życie za rodzinę.
Nigdy jej o tym nie mówiłam ale cholernie jej tego zazdrościłam. Jej rodzina była duża, wszyscy spotykali się na obiadach i przeróżnych przyjęciach. Było tam tak wiele m i ł o ś c i.Podczas gdy ja, miałam tylko ciotkę i wujka który mnie nie znosił po tym jak przykryłam go w salonie z dziwką w stroju pielęgniarki. Nie powiedziałam nic ciotce tylko dlatego, by uniknąć zranienia jej. A na Robercie, kochanym wujku, srogo się zemściłam. Przez bity tydzień, do kawy i jedzenia wsypywałam mu środki na potencję. Biedaczek miał problemy z ogarnięciem swojego ogiera przez kilka dni. W pracy kumple podobno do dziś wspominają konferencje które prowadził Robert podczas tamtych dni...
Jeśli chodzi o resztę rodziny, byli rozsypani po wszystkich kontynentach. I nie było mowy o rodzinnych obiadkach.
Alice była moją siostrą. A teraz tracę też ją.
-Alice to nie koniec świata, będziemy do siebie pisać. A jak skończysz 18 lat wrócisz i zamieszkasz u mnie. Musimy wytrzymać tylko ten jeden rok.
-Jeden rok. -Powtarza po mnie Alice.
-A potem wrócisz i znowu będziemy razem.
-Jeden rok - powtarza jak mantrę. Wzdycha. -Dziękuję Cal. Jesteś moją nadzieją.
-A ty moją. -Płaczemy razem gdy słyszę w słuchawce krzyk mamy Alice.
-Alice! Spakowałaś lampkę nocną!? I weź tego kaktusa od babci!
-Muszę kończyć. Wpadnę po południu.
-Paa.Wzdycham i padam na poduszkę. Mimo, że Alice wyrwała mnie ze snu, jestem kompletnie rozbudzona.
Nie mogę uwierzyć, że wyjeżdżają tak nagle. I to teraz, gdy tak bardzo jej potrzebuję. Chciałam powiedzieć jej o Aaronie i ...o wszystkim. Jeśli nie uwolnię się od tego, zwariuję.A może już zwariowałam.
Bo jeśli wszyscy twoi bliscy opuszczają cię, czy można pozostać przy zdrowych zmysłach. Gdy jesteś samotny, kto ma trzymać twą duszę w ramionach?