1

641 28 5
                                    

Słyszę twego serca bicie w moich szponach twoje życie

Po cichutku skradam się, czy już wiesz, że zabije cię?


To znowu on.

To nie jest tak, że w krzakach widzę błyszczące ślepia podążające za moimi krokami. A na chodniku nie towarzyszy mi cień prześladowcy.

On po prostu obserwuje. Sokół krąży wokół ofiary i czeka na odpowiedni moment na zaatakowanie. Oczywiście ofiarą jestem ja i to ja czekam, aż w końcu łaskawie Pan Przystojny mnie upoluje. Nie wiem kim jest i czego chce ale mimo, że często w miejscach publicznych trafiam na jego wzrok, nie panikuję. Normalnie chyba każda dziewczyna na moim miejscu pobiegła by do mamusi, wdrapała się jej na kolanka i krzyczała, że "Jakiś pan ją obserwuje". Mamusia pogłaskałaby córcie po głowie i razem pobiegłyby, przerażone, na posterunek policji.

Ale po co miałabym tak robić. Po co budzić w sobie i innych niepotrzebną panikę? Jasne, teoretycznie facet może okazać się masowym mordercą lub stalkerem. Teoretycznie... W praktyce? Przyzwyczaiłam się do obecności mężczyzny. Nie czuję się zagrożona czując na plecach jego wzrok. Wręcz przeciwnie. Nie boję się i jestem przekonana, że nic mi z jego strony nie grozi. Jednak jako człowiek, istota z natury ciekawska, chciałabym wiedzieć czego ode mnie chce. Dlaczego od t r z e c h miesięcy widziałam go częściej niż moją ciotkę, z resztkami dżemu w kącikach ust i palcami w lukrze, upychającą pudełko pączków myśląc, że nikt nie zauważy że znowu pochłonęła tuzin Cherry Donuts . A widuję ją w tej scenerii codziennie...

Dlatego podjęłam decyzję. Nie mogę tego dłużej tolerować! Nie potrzebuję anioła stróża, a mężczyzna podążający za mną po mieście nie jest czymś normalnym. Już kiedyś próbowałam z nim porozmawiać. Ale za każdym razem gdy ruszałam w jego kierunku on znikał. Wychodził tylnym wyjściem, wtapiał się w tłum, wchodził do autobusu który odjeżdżał zanim zdążyłam go dogonić...

Próbuję ocenić sytuacje. Siedzę na wygodnej turkusowej kanapie przy stoliku z białego drewna w mojej ulubionej restauracji Bookshelf. Oprócz mnie i Pana Przystojnego w pomieszczeniu jest jeszcze pani Róża z wnuczkiem i kilka dziewczyn chichrających się przy jednym z regałów na książki. To właśnie dzięki tym regałom i książkowej atmosferze bardzo lubię to miejsce. Przychodzę tu na kilka godzin i czytam przy zapachu gorącej czekolady i mielonej kawy. Często to właśnie tu uciekam na całe popołudnia. Uciekam od znajomych, ludzi, ciotki, bólu...

Jestem bliżej wyjścia więc nie wymknie mi się głównymi drzwiami ale równocześnie on jest bliżej kuchni którą szybko może dojść do wyjścia dla personelu. Wzdycham i wznoszę oczy do nieba. Czy ja naprawdę próbuję dopaść mężczyznę który mnie prześladuje? Dlaczego po prostu nie skończę z tą zabawą i nie zadzwonię na policje!? Bo...bo nie mogę znieść myśli, że nigdy więcej go nie zobaczę. Bo wydaje mi się, że go znam. Bo myślę, że on mnie rozumie jak żaden inny człowiek na tej nieprzewidywalnej planecie. Bo Pan Przystojny jest przystojny. I intrygujący. I inny...

Siedzi przy barze i bawi się kluczykami. Zerka na mnie od piętnastu minut. Teraz albo nigdy! Gdy grupka dziewczyn przechodzi między nami i tracę go z oczu podrywam się z miejsca i podbiegam do baru. Siadam na krześle za nim i z rozkoszą napawam się chwilą jego zagubienia, gdy rozgląda się po restauracji, a kluczyki w jego ręce zaczynają mocniej uderzać w blat robiąc w nim bruzdy.

-Szukasz może kogoś? - pytam słodkim głosikiem odchrząkując.

Kluczyki przestają bębnić o blat. Facet odwraca się w moją stronę, a ja widzę jak jego mięśnie napinają się jak struny. Chciałabym się roześmiać, a jednocześnie serce staje mi na kilka sekund wracając do ruchu z potężnym uderzeniem o pierś. On ma najwyżej 20 lat! I na pewno nie jest jakimś tam facetem. Ciemne czarne włosy lśnią w słońcu i okalają twarz niesfornie opadając na szyję. Oczy okolone długimi, czarnymi rzęsami, błyszczą szmaragdem. W zasadzie to jedno oko ma przepiękny zielony kolor, lewe oko natomiast ma kolor wzburzonych morskich fal oświetlonych promieniami gorącego słońca. Przebiegam po reszcie jego twarzy. Delikatne rysy z mocno zarysowaną szczęką i lekki zarost. Jest... jest piękny. Przełykam ślinę i skupiam się na zadaniu. Mam go zmusić do mówienia. Ale, jestem oszołomiona bo po raz pierwszy, ktoś wywarł na mnie tak mocne wrażenie. Mimo, że mam 18 lat nigdy nikogo nie miałam, bo najzwyczajniej w świecie do nikogo nigdy nic nie poczułam. A bez miłości nie ma związku więc... A zresztą podoba mi się życie singielki.

PomyłkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz