"Witaj w krainie wiecznej przyjemności,
Wystarczy otrzeć się o zło
A zło już tak nie złości."
Ktoś mi kiedyś powiedział, że człowiek jest najsilniejszą istotą na Ziemi. Że dzięki ludzkiemu uporowi i chęci przetrwania, wywalczył sobie swoje miejsce na ziemi. Pokonał przeciwności i odnalazł cel. Stał się królem własnego losu.Jednak patrząc na jej delikatną, pogrążoną we śnie twarz, wydaje mi się, że to jednak wrażliwość pozwoliła na przetrwanie ludzkiego gatunku.
Kieruje wzrok z nieprzytomnej dziewczyny na wytatuowanego człowieka czekającego na mnie przed autem. Otwieram drzwi i podchodzę do niego cały czas trzymając ręce w kieszeniach jeansów. Nauczyłem się, że tym trikiem zmniejszam prawdopodobieństwo, że człowiek wyciągnie dłoń by się przywitać. Kiwam głową i otwieram tylne drzwi jeepa.
-Dzięki, że się zgodziłeś. Ratujesz jej życie. Jest tutaj.
Mężczyzna podchodzi do auta.
-Ładna - mruczy pod nosem - Co jej się stało? -Patrzy na mnie z nadzieją w czarnych oczach. Zawsze to samo. Wywracam oczami i nieznacznie się uśmiecham.
-Max zasady się nie zmieniły...
-Tak wiem. -Przerywa mi - Robić nie pytać.Patrzę na chłopaka i mimowolnie zaciskam ręce w pięści. W takich chwilach najbardziej żałuję ludzi takich jak Max. Żyją ze świadomością, że na świecie nic nie jest tak jak myślą, że jest, ale jednocześnie nikt nie tłumaczy im jak tak na prawdę jest. Z jednej strony to nie ich wina, że świat jest taki popieprzony ale z drugiej... Ludzie nie robią nic żeby zrozumieć. A czy można skoczyć nie wiedząc czy bezpiecznie wylądujemy? Życie w niewiedzy wydaje im się prostsze. Ale tak naprawdę egzystencja w wyznaczonych granicach nie ma sensu.
Kręce głową i przywołuję się do rzeczywistości. Nie powinienem żałować ludzi. To pierwszy krok do upadku.Max podnosi nieruchomą Cal z siedzeń i bierze ją na ręce. Zamykam auto i kierujemy się do mieszkania. Rozglądam się jeszcze po ulicy ale całe szczęście, jest pusta. W tak małej miejscowości nie trudno wskoczyć na pierwszą stronę, tutejszych plotkarek.
Otwieram mieszkanie i wyłączam alarm.
-Gdzie ją położyć? - Max dyszy z wysiłku, a żyły na jego rękach mocno nabrzmiały.
Przechodzę przez salon wykładany marmurowymi płytkami, z kolumnami oraz obrazami Picassa na ścianach i kieruje się w stronie sypialni. To chyba jedyne normalne pomieszczenie w tej zimnej willi.
Max kładzie dziewczynę na łóżku i pociera ręce.
-Jeeezu ale ona ciężka... Jak tak dalej pójdzie to przysłużysz się do pojawienia się u mnie mięśni.Wywracam oczami, wymieniam z nim jeszcze kilka nic nie znaczących słów, gdy w końcu wychodzi.
A ja zostaje sam na sam z moją wciąż nieprzytomną pomyłką.*
Siadam na krańcu łóżka i pozwalam sobie na studiowanie jej twarzy. Długie brązowe fale spływają z ramion na poduszkę, gęste rzęsy rzucają cień na blade policzki. Różowe usta uchylają się gdy wydobywa się z nich niezrozumiałe słowo wypowiedziane przez sen.
Jest piękna.
Nawet jak mamrocze przez sen...Dwa uderzenia serca później patrzą na mnie pełne strachu, brązowe oczy. Dziewczyna podrywa się do pionu i ucieka w najdalszy kraniec łóżka.
-Gdzie ja jestem!?- Zdezorientowanie i gniew walczą w jej oczach. Nerwowo rozgląda się po pokoju ściskając w dłoniach aksamitną pościel.
Pochylam się ku niej ale ona momentalnie odskakuje. Unoszę ręce w pokojowym geście. Czekam, aż sama poukłada sobie wszystko w głowie.-Wszystko w pożądku Calypso. Jesteś bezpieczna. Znajdujesz się w moim domu. - Pocieram kark i marzę, by ta rozmowa już dobiegła końca. Nigdy nie byłem fanem trudnych rozmów i pocieszania załamanych ludzi - Znalazłem cię nieprzytomną w zaułku i przywiozłem tutaj. Pamiętasz? Wiesz co się stało?
Zagubienie stopniowo zanika. Teraz jej twarz wyraża przede wszystkim ciekawość.
Uratowałeś mi życie - szepcze - Dziękuję.
- Ale - jąka się, a na jej twarz powraca niepokój - Co to było? Tam... T-ta ciemność? I głos... Widziałeś ich? -Rozgląda się po pokoju - Ile czasu byłam nieprzytomna? Chyba powinnam wracać, ciotka...
Zerka na mnie.Patrzę w czekoladowe oczy zasypujące mnie milionem pytań na sekundę. Patrzę na słoną łzę która spływa po zarumienionych policzkach.
I mówię jedyną rzecz o której nawet nie powinienem myśleć.-Myślę, że przyszedł czas na wyjaśnienie.
Jestem samobójcą.