Rozdział 28- kłamstwa dookoła

2.2K 207 21
                                    

-co to bylo?- odwrocili sie w moja strone..

-pewnie dziki! chodzmy szybko- przestraszyla sie szatynka. Jak dobrze ze sa jeszcze tacy ludzie, zasmialem sie sam do siebie...

Podejrzani idą w kierunku ruin. Powoli wyszedłem zza drzewa i zacząłem iść za nimi w bezpiecznej odległości.

-pamiętaj nie schrzań tego- powiedziała szatynka wyciągając pieniądze w kierunku mężczyzny.

-nie schrzanie, mam w razie czego to- wskazał na pistolet w kieszeni. Mam już czterech podejrzanych..ale kto tak naprawdę brał w tym wszystkim udział? Tego na razie nie wiem ale się dowiem.

[ten sam dzień godzina 16.35]

*perspektywa Charliego*

Po drodze do domu ciągle myślałem o sms'ie który dostał Leo. Pojutrze mamy iść z nimi na spotkanie, o godzinie 17. To jest niepowtarzalna okazja..ale Kate..Kate też jest jedna. Nie wiem..zobaczymy jeszcze jutro i zdecydujemy. Ciekawi mnie co by było gdyby Kate nie dostała jednej fiolki, mamy jeszcze pięć dni i pięć fiolek. Postanowiliśmy, że dziś weźmiemy zdrowie. Nie wiem co zrobię kiedy Kate zniknie, jest za ważna w naszym życiu.

-to do zobaczenia pączku!- za każdym razem nie mogę powstrzymać się od śmiechu kiedy tak słodko się wścieka.

-paa panie dołeczki i czekoladko-zawołała do nas otwierając drzwi od domu. Kiedy zawróciliśmy i mieliśmy już isć usłyszeliśmy głos Kate.

-chłopaki możemy porozmawiać?..

-jasne o co chodzi?- uśmiechnął się Leo.

-czy to prawda że jakieś fiolki są potrzebne mi do życia?- spojrzała się na nas pytająco.

-Co? jakie fiolki?- Leo próbował zaprzeczyć.

-Leo ona i tak się dowie..-powiedziałem spoglądając na bruneta. Przez chwilę zastanawiał się czy powiedzieć aż w końcu ja zacząłem opowiadać.

-Słuchaj maleńka..wiem że nie pamiętasz tego co się stało w domu..-

-właśnie że wiem! WSZYSTKO już wiem!-przerwała mi Kate ze łzami w oczach.

-przykro mi Kate

-nie! to mi jest przykro że nawet nie powiedzieliście mi o tym że moje życie jest zagrożone przez jakieś jebane fiolki!!

-księżniczko nie mów tak..-popatrzyłem na Kate z wyrzutami sumienia.

-proszę..zostawcie mnie i idźcie po tą fiolkę..po zieloną wolę już nie pamiętać więcej niż teraz..nawet tego że was poznałam..-powiedziała cała zapłakana i zamknęla drzwi.

-proszę Kate..-Leo ledwie zapłakany powiedział opierając się o drzwi.

-chodź bracie..później będzie dobrze..be hopeful- popatrzyłem z uśmiechem na niego i przyciągnąłem do siebie stukając swoją ręką w jego bark.

Docierając pod hotel dołączyła do nas Chloe.

-hej..a wy co tacy smutni- powiedziała kończąc swój sok.

-a nic..po prostu gorszy dzień- popatrzyłem pobłażliwie na niebiesko-włosą dziewczynę. Przez chwilę patrzyła się na nas podejrzliwie siorbiąc kartonik soku.

-no okej..więc chodźmy- weszliśmy do pomieszczenia w ktorym bylo ciemno. Po chwili nastalo swiatlo i ujrzelismy na srodku stolik a na nim kartke.

jestescie w stanie poswiecic sie dla niej? a moze przyjazn to tylko pretekst aby gnebic osoby przez nas znienawidzone? Jutro sie wszystkiego dowiecie. Zostaly cztery dni zycia dziewczyny. Albo wy ja stracicie albo ona straci kogos z was. Do jutra.
PS. Pamietajcie aby nic nie mowic policji bo pogorszycie sytuacje.


-co?! jakie cztery dni? zostaly piec!- wykrzyczalem rzucajac kartke na ziemie.

-widocznie ostatni dzien sie nie liczy. Albo powie nam rano co sie stalo albo na zawsze o nas zapomni..- po slowach Leo poczulem sie bezwartosciowy. Kate byla jedyna ktora potrafila wysluchac mnie i zrozumiec.. kocham ja za to jaka jest, a jesli ona zniknie, bede czul pustke.

-no to mamy przejebane..-stwierdzila Chloe chwytajac kartke.

-no co ty nie powiesz?! mamy jeszcze tylko cztery dni aby dokonywac wyboru!-spanikowany Leo podszedl do okna i wyjal zyletke.

-Leo czy Ci kompletnie odbilo?- wyrwalem mu z reki zyletke.- nie czas aby konczyc z zyciem, masz cale zycie przed soba i wykorzystaj je, mamy jeszcze cztery dni wiec wszystko moze sie zmienic ale damy rade! na zawsze razem bracia- przytulilem Leo wolajac Chloe aby podeszla. Przed wyjsciem chwycilem zielona fiolke.

-hej- zawolala niesmialo Chloe wchodzac do domu.

-jest mama w domu?- Leo zapytal Matilde.

-jest

Leo podbiegl do mamy i wysciskal ja.

-Leo jade na trzy dni na spotkanie bizmesmenowe, Ty tu rzadzisz- usmiechnela sie mama Leo po czym poszla do kuchni robiac kanapki z nutella.

*perspektywa Kate*

Siedzialam na lozku w moim pokoju patrzac na podworko za oknem. Juz przyzwyczailam sie do tego domu, do Leo, do Charliego, do Matildy, do Chloe, po prostu.. do nowego zycia. Co bym zrobila jak by to wszytko nagle zniknelo? Na pewno bardzo zle, ale nie chce na razie widziec ani Leo ani Charlsa. Wiedzieli o wszystkim i nie chcieli mi powiedziec. W pewnym stopniu czuje sie oszukana i zdradzona.

-puk puk-zawolal bezsilnie Leo.

-wejdz-poweidzalam oschle.

-mam..-

-chce aby tylko Chloe zostala ze mna

-...okej- wyszli niechetnie brunet z blondynem.

-masz leki-podala mi Chle fiolke.

-Chloe...Ty tez?- powiedzialam zaplakana. Kolejna osoba ktora mnie oklamywala.

-o co Ci chodzi Kate?

-wszystko wiem! wiem o tyxh fiolkach na zdrowie i wspomnienia..

-skad?..

-to juz niewazne! dlaczego mnie oklamywaliscie?- wypowiadajac te slowa machnelam reka tak ze ta walnela w reke Chloe. Wszystko by bylo okej gdyby nie to ze Chloe rozluznila reke i fiolka zaczela sie zsuwac z jej reki.

---------------------------------------------
polsat,polsat,polsat wiem! xD troche taki chaotyczny rozdzial.

czytasz? zostaw gwiazdke lub komentarz!

Chłopak na 28 dni |BaMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz