Po skończeniu próby Ashton od razu wstał od perkusji i szybko wyszedł z pomieszczenia, by znów zamknąć się w swoim pokoju i nie wychodzić z niego przez następne kilka godzin, jak to miał w swoim zwyczaju od dwóch tygodni. Chłopcy spojrzeli po sobie bez słowa.
Nie mieli bladego pojęcia co się ostatnio działo z ich przyjacielem. Ciągle chodził przybity i smutny. Nie uśmiechał się już tak często, jeśli w ogóle to robił. To on zawsze był najzabawniejszym i najweselszym z ich czwórki, a nagle z dnia na dzień, zamknął się na nich wszystkich. Powiedzieć, że byli zmartwieni to za mało. Cholernie się o niego bali.
- Spróbuję z nim porozmawiać - wymamrotał Calum i ruszył w stronę pokoju blondyna.
On z nich wszystkich najgorzej to przeżywał. Tak bardzo tęsknił za starym Ashtonem. Jego serce pękało za każdym razem, kiedy widział go w tym stanie. Nie chciał patrzeć jak jego najlepszy przyjaciel cierpi. Kochał go bardzo mocno. Może nawet trochę zbyt mocno. Darzył go uczuciem innym od reszty chłopaków i to go trochę przerażało.
Calum doszedł pod dębowe drzwi od pokoju Irwina i zapukał w nie cicho.
- Ash? - zawołał niezbyt głośno, kiedy nikt mu nie otworzył. - Ash, to ja Calum - znów zapukał, a serce Ashtona zabiło kilka razy mocniej.
- Odejdź, Cal.. Chcę być sam - odpowiedział, łamiącym się głosem.
Tym razem to Caluma serce przyspieszyło bicie. Ashton płakał.
- Ashy, błagam cię, martwię.. martwimy się o ciebie - oczy bruneta zaszły łzami. - P-porozmawiaj ze mną - zająknął się czując ogromną gulę w gardle. Powstrzymał płacz, co blondyn od razu zauważył po tonie jego głosu.
Nie, nie, nie. Wystarczy, że on jeden cierpiał, nie chciał, żeby przez niego robili to również jego przyjaciele. Zwłaszcza Calum.
Powoli podszedł do drzwi i przekręcił klucz w zamku, po czym odwrócił się do nich tyłem. Nie chciał, żeby brunet oglądał go w takim stanie. Usłyszał ciche otwieranie drewnianej powłoki, a następnie ponowne jej zamknięcie. Calum wszedł do środka. W jego oczach wciąż świeciły łzy, gdy położył dłoń na ramieniu przyjaciela i odwrócił go w swoją stronę. Ashton od razu spuścił wzrok, natomiast brązowooki wytrzeszczył na niego oczy.
Wyglądał okropnie. Cała mokra twarz, czerwone i opuchnięte od płaczu piękne oczy. Serce ścisnęło się w jego piersi. Natychmiast, prawie, że rzucił się na niego, przyciągając go do mocnego uścisku. Oplótł jego szyję ramionami i przytulił do siebie rozstrzęsionego chłopaka, na co tamten wtulił się w niego, mocno obejmując go w pasie.
- Mój Boże, Ashton - wyszeptał, zszokowany w jego włosy.
Ashton wybuchł głośnym i niekontrolowanym szlochem, obejmując go jeszcze mocniej, o ile to było w ogóle możliwe. Calum nie mógł tego znieść, przez co z jego oka również wypłynęła pojedyncza łza.
- Shh, spokojnie, Ashy, jestem tutaj - wyszeptał uspokajająco, zaczynając gładzić go po głowie i plecach. - Wypłacz się - polecił, wciąż trzymając go tak mocno, jakby już nigdy nie miał wypuścić.
- T-tak bardzo cię p-przepraszam, C-cal - załkał w koszulkę bruneta, mocząc ją doszczętnie. Chłopak zmarszczył brwi.
- Nie masz za co mnie przepraszać, okej? To ja powinienem przeprosić ciebie - zapewnił, wplątując palce w jego włosy i lekko je przeczesując. Wiedział, że to go uspokajało.
- Z-za co? - odsunął od niego głowę, patrząc na niego załzawionymi oczami.
Wyglądał tak niewinnie. Calum posłał mu smutne spojrzenie.
- Za to, że nie potrafiłem ci pomóc - wyjaśnił, nie puszczając go ani na moment.
- T-to nie twoja w-wina, ja po prostu.. - Ashton spuścił wzrok. Nie umiał tego powiedzieć.
- Usiądźmy, dobrze? - zaproponował delikatnie Calum. Ashton kiwnął głową i wyswobodził się na chwilę z jego uścisku, by przejść na łóżko.
Jednak, gdy tylko się na nie wdrapali i oparli o drewnianą ramę, Calum znów go do siebie przyciągnął, na co Ashton z powrotem wtulił się w jego tors.
- Ashton, wytłumacz mi to, proszę - poprosił, ale tamten nie był gotów, by wyznać mu prawdę. Bał się.
- Nie chcę, żebyś cierpiał - powiedział, odsuwając go od siebie na małą odległość, by spojrzeć mu w oczy. - Pozwól mi sobie pomóc.
- Cal, to.. to nie jest takie proste, ja..
- N-nie ufasz mi już? - wyszeptał, spuszczając pełne bólu spojrzenie na swoje dłonie.
- Co? Oczywiście, że ci ufam - natychmiast zaprzeczył, złączając razem ich dłonie, na co Calum podniósł wzrok. - Dobrze, ja.. Powiem ci o co chodzi. T-tylko nie śmiej się, okej?
- Nigdy - zapewnił, posyłając mu lekki uśmiech.
- Okej, no więc ja.. - wziął głęboki oddech, po czym wyszeptał cicho. - Zakochałem się w kimś.
- Oh - to jedyne co zdołał powiedzieć Calum w tamtej chwili.
Czuł, jakby jego serce pękło na pół. Od zawsze wiedział o tym, że blondyn nigdy nie odwzajemni jego uczuć, ale kiedy usłyszał to na własne uszy, zabolało dwa razy bardziej. Siedzieli chwilę w ciszy, póki brunet jej nie przerwał.
- W-więc, w czym problem? - zapytał, wpatrując się w jakiś martwy punkt przed sobą.
- On.. nigdy nie poczuje do mnie tego samego.
- Dlaczego tak sądzisz? - zmarszczył brwi, ale po chwili zdał sobie sprawę z czegoś ważnego. - Chwila.. on?
- T-tak, ja.. - przesunął się tak, by siedzieć bardziej naprzeciw brązowookiego. - Ja mówię.. m-mówię o tobie, Calum.
Kiedy tylko te słowa wyszły z jego ust chłopak dosłownie zamarł. Jego serce prawie stanęło, na moment zapomniał jak się oddycha. Nie mógł w to uwierzyć, nie wiedział kompletnie co zrobić. Tak długo czekał na ten dzień, a kiedy ten w końcu nadszedł, jedyne co potrafił to wpatrywać się w Ashtona z szeroko otwartymi oczami.
- Z-zapomnij - mruknął blondyn, po czym chciał wstać łóżka, co momentalnie otrzeźwiło bruneta.
- Czekaj! - zawołał, łapiąc go za ramiona i przyciągając z powrotem do siebie. Niebieskooki spojrzał na niego smutnym, pytającym spojrzeniem. - Ash, ja.. Przepraszam, że tak zareagowałem, po prostu.. Nie mogę w to uwierzyć, tak długo na to czekałem, nie sądziłem, że mógłbyś poczuć do mnie coś więcej - na jego twarz zaczął wkradać się coraz większy uśmiech.
- C-co chcesz przez to powiedzieć? - spytał niepewnie, a w jego oczach pojawiła się ogromna nadzieja.
Calum nie odpowiedział. Zamiast tego przeniósł swój wzrok z jego oczu na usta i zaczął powoli, niepewnie się do niego przybliżać. Ashton przełknął ślinę, wpatrując się w pełne, kuszące usta bruneta, które były coraz bliżej. W końcu nadeszła chwilą, na którą oboje czekali. Ich usta zetknęły się ze sobą w delikatnym pocałunku, przez co oboje poczuli się jakby świat przestał dla nich istnieć. W brzuchu zarówno Ashtona, jak i Caluma wybuchło stado motyli. Brązowooki ułożył dłonie na talii drugiego, po czym przyciągnął go do siebie jeszcze bardziej, na co tamten objął go rękoma za szyję. Muskali delikatnie swoje wargi, jakby bojąc się zrobić to mocniej. Bali się, że to wszystko okaże się tylko zwykłym snem.
W końcu odsunęli się od siebie, opierając o siebie swoje czoła.- Ja też, Ashy - wyszeptał cichutko Cal, nie chcąc psuć tej chwili.
Oczy blondynka zaświeciły się ze szczęścia, po czym wtulił się mocno w jego klatkę piersiową. Calum od razu zareagował kładąc się i ciągnąc go za sobą, mocno obejmując. Pocałował go ostatni raz w czoło, po czym oboje zasnęli szczęśliwi w swoich ramionach.
CZYTASZ
one shots | 5SOS
FanfictionZbiór krótkich "opowiadań" o członkach zespołu 5 Seconds Of Summer, zapraszam :-)