lie [lashton] 3/3

686 60 7
                                    

W końcu po tych kilku dniach mama zmusiła mnie bym poszedł do szkoły. Próbowała dowiedzieć się dlaczego jestem taki smutny i małomówny, ale nie chciałem jej o tym opowiadać. Nie chciałem o tym rozmawiać z nikim. Calum i Michael również próbowali się do mnie dodzwonić ale po jednym dniu po prostu wyłączyłem telefon. Potrzebowałem pobyć sam. Kiedyś pomagał mi Ashton, ale teraz to już nie było możliwe, więc musiałem przez to przebrnąć samodzielnie.

Kiedy dotarłem do szkoły podeszła do mnie Kate.

- Hej, Luke - uśmiechnęła się i oparła o szafkę obok mojej.

- Uh, cześć - odpowiedziałem niechętnie, nie odwzajemniając jej uśmiechu. Nie chciałem być niemiły, ale nie miałem teraz ochoty na żadne rozmowy. Chciałem w spokoju i samotnie przetrwać ten dzień.

- Co u ciebie? - spytała, na co w duchu przewróciłem oczami.

To było takie sztuczne. Jeśli czegoś ode mnie chce to niech przejdzie do sedna, a jeśli nie to niech zostawi mnie w spokoju.

- Potrzebujesz czegoś? Tak jakby się śpieszę - odparłem, patrząc na nią wyczekująco, na co tamta lekko się zmieszała.

- Oh, ja tylko chciałam zapytać czy nie miałbyś..

W tamtym momencie przestałem słuchać tego co do mnie mówiła, ponieważ kątem oka zauważyłem Ashtona wchodzącego do budynku. Moje serce spięło się boleśnie kiedy jego wzrok również powędrował w moją stronę. Kiedy zauważył Kate stojącą obok, jego szczęka się zacisnęła, a w spojrzeniu mogłem zobaczyć minimalną złość. Skierował swoje kroki w naszą stronę, a ja modliłem się o to, by po prostu nas wyminął. Tak się niestety nie stało.

- Czego od niego chcesz? - warknął kiedy zatrzymał się przed nami i obrzucił dziewczynę groźnym spojrzeniem.

- Cóż, przed chwilą umówiłam się z Lukiem - odpowiedziała z małym uśmieszkiem, na co ja podniosłem zdziwiony brwi.

- Co?

- Cóż, on chyba jeszcze o tym nie wie - odpowiedział jej wrednie, po czym przeniósł swoje spojrzenie na mnie, a rysy jego twarzy natychmiast złagodniały. - Luke, możemy w końcu porozmawiać? Proszę - posłał mi błagające spojrzenie, na co moje serce od razu zmiękło.

- On nie chce z tobą rozmawiać - wysyczała Kate w stronę Ashtona, czym cholernie mnie zdenerwowała.

Nikt nie będzie się tak przy mnie odnosił do Asha.

- Nie wiesz czego chcę, a czego nie, więc może z łaski swojej zostaw nas w spokoju i przestań się wtrącać - warknąłem w jej stronę, na co ta zrobiła obrażoną minę i w końcu sobie poszła.

- Porozmawiamy? - spytał, ale to, że przed chwilą naskoczyłem na Kate wcale nie oznaczało, że zmieniłem zdanie.

- Śpieszę się na lekcje - chciałem odejść, ale powstrzymała mnie jego dłoń, zaciskająca się na moim nadgarstku.

- Mam tego dosyć. Porozmawiasz ze mną po dobroci lub nie - mówiąc to zaczął ciągnąć mnie do wyjścia ze szkoły.

Pomimo moich oporów udało mu się zaciągnąć mnie na tył szkoły, gdzie w końcu mnie puścił i spojrzał na mnie zdeterminowanym wzrokiem.

- Luke, proszę cię, powiedz mi co się stało - próbował złapać mnie za dłoń, ale szybko się cofnąłem.

- Poważnie pytasz mnie co się stało? - posłałem mu niedowierzające spojrzenie, po czym kontynuowałem. - Może to, że jednak nie jesteś taki dyskretny, jak ci się wydawało? Kate was widziała. Widziała ciebie i tego typa, więc możesz już sobie odpuścić. Wiesz co, w życiu nie spodziewałem się, że okażesz się takim..

- Chwila, co? - przerwał mi, posyłając w moją stronę zdezorientowane spojrzenie. - Jak to Kate mnie widziała? Z kim?

Patrząc mu w oczy, jedyne co dało się tam zobaczyć było ogromne zdezorientowanie i niezrozumienie. Ani krzty kłamstwa. Teraz zacząłem poważnie zastanawiać się nad tym, czy to, że uwierzyłem tej dziewczynie nie było błędem. Ogromnym błędem.

- Kate przyszła do mnie kilka dni temu i powiedziała, że widziała ciebie i jakiegoś chłopaka razem - spuściłem wzrok na swoje buty, czując lekkie pieczenie pod powiekami. - Że się całowaliście.

- Mój Boże, Lukey - skomentował zszokowanym głosem, po czym podszedł do mnie i ułożył swoje dłonie na moich policzkach, zmuszając mnie do spojrzenia sobie w oczy. - Kochanie, nigdy w życiu nie zrobiłbym ci czegoś takiego, słyszysz? Nigdy w życiu nie skrzywdziłbym cię celowo. Za dużo do ciebie czuję, za dużo dla mnie znaczysz. Nie wiem jak mógłeś pomyśleć, że byłbym zdolny do czegoś takiego, myślałem, że sobie ufamy - smutek ogarnął jego twarz, a ja widząc i słysząc to wszystko nie mogłem zrobić nic innego jak mu uwierzyć.

- J-ja tak strasznie cię przepraszam, Ashton. Jestem takim idiotą, przepraszam, że nie poszedłem od razu tego z tobą wyjaśnić - mój głos załamał się już na samym początku, a oczy szkliły się od łez.

Było mi tak cholernie głupio, ale jednocześnie czułem ogromną ulgę.

- Może i jesteś idiotą, ale za to moim, więc mogę ci to wybaczyć - zaśmiał się lekko i przybliżył do mnie, pocierając swoim nosem o mój, na co cicho zachichotałem. - Teraz obiecaj mi, że po takim czymś, zawsze będziesz przychodził do mnie, dobrze?

- Obiecuję - wyszeptałem i oplotłem go rękoma za szyję, po tym jak on przeniósł swoje dłonie na moją talię. - Ash?

- Tak?

- Myślę, że cię kocham - mruknąłem, po czym połączyłem nasze usta w delikatnym pocałunku.

Czułem się wspaniale. Stojąc tam w objęciach Ashtona i całując Ashtona, czułem jakby do szczęścia nie brakowało mi niczego więcej.

- Ja jestem pewien, że cię kocham - opowiedział, po tym jak odsunęliśmy się od siebie, a na mojej twarzy automatycznie zagościł ogromny uśmiech.

Wtuliłem się w niego mocno i wtedy wiedziałem już na pewno, że nie trzeba mi więcej do szczęścia.

one shots | 5SOSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz