Po wyjściu ze szkoły Michael od razu skierował swe kroki w inną stronę niż wszyscy inni, wiedząc, że Calum ma właśnie trening. Jego mama zaproponowała mu rano, by brunet przyszedł do nich na obiad, ponieważ chciałaby w końcu poznać chłopaka, który skradł jej synowi serce. Od razu się zgodził, nawet ciesząc się że jego rodzina w końcu będzie mogła zobaczyć jak cudowny on był.
Przeszedł obok trybun i zaraz po tym jak pomachał chłopakowi, który prawie od razu go dostrzegł, oparł się przedramionami o niewysoki płot odgradzający boisko od miejsc siedzących.
Stał tam jeszcze kilka minut, czekając na przerwę w grze, by mógł przekazać Hoodowi informację o obiedzie. Śledził ruchy młodszego chłopaka nie mogąc powstrzymać uśmiechu dumy, widząc jak tamten świetnie sobie radzi. W końcu zabrzmiał głośny gwizdek trenera, oznajmiając chłopakom, że mogą zejść z boiska. Hood podbiegł do ławki dla graczy, szybko napił się wody i zaczął truchtać w stronę Michaela. Podczas tego złapał jedną ręką krawędź swojej koszulki i podciągnął ją do góry, by wytrzeć sobie twarz z potu, wywołanego męczącym treningiem. Robiąc to odsłonił cały swój mokry, błyszczący i umięśniony tors wystawiając go na pożądliwy wzrok starszego chłopaka. Po chwili opuścił ją z powrotem i z uśmiechem dotarł do celu.
- Dzień dobry - przywitał się, po czym z czułością potargał niebieskie włosy swojego chłopaka. Jego oddech wciąż był ciężki i nierówny po odbytym wysiłku.
- Hej - odpowiedział zielonooki, a następnie objął tamtego za szyję i złożył na jego ustach krótkiego buziaka. Calum automatycznie okrążył go ramionami w pasie, na tyle na ile pozwalał im stojący między nimi płot. - Moja mama powiedziała, że chcieliby cię z tatą poznać, więc przychodzisz dzisiaj do nas.
- Co? - spytał głupio Calum, w jednej chwili ze szczęśliwego zmieniając się w zaskoczonego i przerażonego.
- No tak - Michael zmieszał się lekko, po czym spytał: - Jest jakiś problem?
- N-nie, ale.. - urwał, nie wiedząc co powiedzieć.
- To o co chodzi? - dopytywał, czując się lekko zawiedzionym. Dlaczego Calum nie chciał poznać jego rodziców? Może nie czuł żeby ich związek był już na takim poziomie, a Michael się narzuca?
- To nie tak, że nie chcę! - wyjaśnił szybko widząc minę Clifforda. - Ja po prostu.. Ugh, co jeśli powiem coś nie tak? Albo zrobię coś nie tak i...
Ale Michael już nie zwracając na słowa bruneta przywrócił na twarz szeroki uśmiech i ponownie pochylił się do przodu, przyciskając wargi do tych jego. Calum zacieśnił swój uścisk wokół niebieskowłosego, w myślach przeklinając ten głupi płot. Po krótkiej chwili oderwali się od siebie.
- Nie bój się, pokochają cię - zapewnił, po czym przytulił się do niego na pożegnanie. - Tak jak ja to zrobiłem - odsunął się i uśmiechnął widząc iskierki szczęścia w oczach chłopaka.
- Dzięki Mikey, ja ciebie też kocham - odpowiedział, jednak zielonooki nie ugasił całkowicie jego obaw.
- Obiad jest na siedemnastą. Ja będę u ciebie o szesnastej i cię przygotujemy, okej?
- Okej.
***
- Cholera - przeklął cicho Calum, próbując zapiąć koszulę, ale jego ręce z nim nie współgrały, okropnie się trzęsąc.
Tymczasem Michael leżał na jego łóżku i cierpliwie czekał, aż tamten się ubierze. Po chwili jednak, widząc problem chłopaka, wstał z łóżka i podszedł do niego.
- Spokojnie - chwycił delikatnie rozedrgane dłonie bruneta i odsunął je od nieszczęsnych guzików.
Chłopak poddał się mu i odchylił głowę do tyłu wypuszczając głęboki wydech. Było mu strasznie gorąco, jego dłonie pociły się i nie mógł się skupić na niczym innym jak tym jak wypadnie przed rodzicami niebieskowłosego. Denerwował się. Bardzo.
CZYTASZ
one shots | 5SOS
Fiksi PenggemarZbiór krótkich "opowiadań" o członkach zespołu 5 Seconds Of Summer, zapraszam :-)