Rozdział 3

377 34 3
                                    

- Kochani - zaczęła wyjaśniać pani Johnson - jesteście dziećmi czarodziejki. Odziedziczyliście po niej moce. Od teraz każde z was włada nad jednym z żywiołów.

- Ale czemu odkryliśmy to dopiero teraz? - przerwałem jej.

- Ethan, nie przerywaj mi - zwróciła mi uwageę. - Zaraz do tego dojdę. A więc odkryliście to dopiero teraz, ponieważ wasza matka, gdy byliście mali, odebrala wam moc, aby uchronić was przed demonami. Niestety one ją dopadły zbyt wcześnie i nie zdążyła oddać wam waszych mocy. To własnie dlatego wiecie o nich dopiero teraz.

- A jak je odróżnić od zwykłych ludzi? - Zapytał Daniel.

- Nie da się.

- Ale dlaczego nie powiedziała nam pani wcześniej o tym wszystkim? Przecież pani też jest wiedźmą! Nie mogła nam pani oddać mocy, łamiąc w jakiś sposób to zaklęcie? - Zapytała lekko zdenerwowana Selena.

- Sami musieliście to odkryć. Zresztą zaklęcie jest zbyt potężne i tylko wasza czwórka razem mogła je złamać.

- Ale mama mogła oddać nam moce wcześniej albo w ogóle ich nie zabierać. Mogliśmy jej pomóc, może wtedy by nie zginęła... - Odezwała się Alice.

- Nic nie dzieje się bez przyczyny. Każde z was otrzymało dar, który w najbliższym czasie będzie pielęgnować, ale uważajcie na te demony. One nie mają sumienia i bez wahania was zabiją, nie zważając na to, czy dopiero dostaliście moc. A wręcz przeciwnie, dopóki jesteście niedoświadczeni i nie panujecie nad mocą mają większą szansę ją zdobyć! - Kobieta po tych słowach wyszła z pokoju. Wszystko nam wyjaśniła i najbardziej przeraża mnie to, że ktoś próbuje nas zabić.

- Słuchajcie, musimy poćwiczyć nasze zdolności, inaczej możemy być bezbronni - stwierdził Daniel i poszedł do kuchni, a my ruszyliśmy za nim. Z szafki wziąłem szklankę i ustawiłem ją na blacie.

- Dobra ja zacznę. - Uniosłem dłoń przed siebie. Czułem na sobie czyjś wzrok, ale nie rodzeństwa. Odwróciłem się i zobaczyłem panią Johnson. Zestresowałem się i to bardzo, ale musiałem się skupić. - Spokojnie... Woda. Woda. Nic się nie dzieje, o co chodzi?

- Ethan, pamiętasz co się wydarzyło na basenie, gdy zrobiłes tą wielką falę? Jak się wtedy czułeś? - zapytała starsza kobieta.

- William próbował mnie zdenerwować, ale mu to nie wyszło. Byłem wtedy spokojny - mówiłem niepewnie.

- No widzisz. Już wiesz jak masz się czuć, zachowaj spokój i spróbuj jeszcze raz. - Za radą kobiety uspokoiłem się, wyciągnąłem dłoń, a wtedy z kranu wypłynęła mała wodna bańka, która zaraz potem trafiła do szklanki

- Brawo - kobieta uśmiechnęła się. - A teraz Alice, kochanie zapal mi tą świece, leżącą przy warzywach, ale pamiętaj, że musisz zachować spokój.

- Dobrze - Alice wskazała palcem na świece i skupiona wystrzeliła kilka iskierek ognia, które zrobiły kółko i trafiły w świecę.

- Daniel, twoja kolej. Spróbuj swoją mocą zgasić świecę. - Chłopak wziął głęboki oddech i wydmuchał powietrze, a wtedy ogień zgasł.

- Selena, teraz ty, skoncentruj swoją moc na tej roślinie i spraw, aby urosła. - Za radą, dziewczyna skoncentrowała swoją moc i sprawiała że roślina pieła się w górę.

- Wychodzi mi, wychodzi mi! - W tej chwili korzenie wyrosły i zbiły doniczkę, a roślina zgniła. - Nie wychodzi

- Nie przejmuj się. Nie wszystkim wszystko wychodzi od razu. Spróbuj jeszcze raz. Tylko tym razem zachowaj spokój. - Selena spróbowała jeszcze raz, ale jej nie wyszło. Potem drugi, trzeci, piąty, ósmy...

- Nie dam rady, nie umiem - powiedziała zrezygnowanie.

- Dasz radę. Musisz tylko w to uwierzyć. To ostatni kwiat w tym domu - pani Johnson podała Selenie kwiatek i dotknęła jej ramienia, patrząc prosto w oczy. - Tylko się skup.

Selena wzięła parę głębokich oddechów. Swoją dłoń skierowała na roślinę, a wtedy kwiatek zaczął rosnąć.

- Tak. Udało mi się! - wykrzyczała na cały dom.

- Wiedziałam, że ci się uda! - Kobieta z powagą zwróciła się do dziewczyny.

- Słuchajcie, skoro każdy z nas panuje już nad swoimi mocami, to może to uczcijmy najlepszą pizzą w mieście? W końcu mamy co świętować! - Zaproponował Daniel.

Zgodziliśmy się i wyszliśmy z domu do naszej ulubionej restauracji. Po drodze rozmawialiśmy o dzisiejszym dniu, lecz w połowie drogi na dachu budynku zauważyłem wysokiego, ubranego w czarny garnitur, mężczyznę o czarnych włosach. Mimo, że był daleko widziałem w jego oczach nienawiść i chęć władzy.



Hejka, hejka!
Jest kolejny rozdział. Jak wam się podoba? Jeżeli to czytasz, zostaw po sobie jakiś znak. W następnym rozdziale zacznie się cała akcja :)

Magia ŻywiołówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz