Tak jak każdego poranka siedziałem sobie w kuchni i piłem kawę. Wczoraj pani Johnson nie chciała nam nic powiedzieć o głosie, który słyszeliśmy. Po powrocie do domu zamknęła się w swoim pokoju i nie wyszła z niego, aż do teraz.
- Siemka, chłopaku - krzyknął Daniel.
- Cześć -odparłem od niechcenia.
- Co z tobą? - zapytał z troską.
- Myślę o tym, co się wczoraj stało.
- Weź przestań i nie zadręczaj się tym.
- Może masz rację, ale... - Moją wypowiedź przerwał mi dzwonek do drzwi.
- Ja otworzę - krzyknęła Selena.
- Dzień dobry panienko - przed drzwiami stał niski ciemnowłosy mężczyzna ubrany w brązowy garnitur, a w dłoniach trzymał wielki bukiet czerwonych róż.
- Kto to? - Zapytała Alice, schodząc po schodach.
- Przyszedł pan Hilton.
- Miło mi jest was znów zobaczyć - uśmiechnięty wręczył Selenie bukiet róż.
- Może powiemy mu, że babcia nie żyje już od siedmiu lat? - Szepnąłem do Alice na co ona tylko przecząco kręciła głową.
Nagle bukiet zaczął się palić, więc bez chwili namysłu pobiegłem po wiadro, w którym była mała dziura i korzystając z okazji użyłem swojej mocy i przez dziurę w wiaderku zgasiłem ogień.
- O rany, było blisko - odetchnąłem z ulgą.
- Tak - potwierdził mężczyzna. - Nie minęło dziesięć sekund, a ty je zgasiłeś.
- Tak, jestem szybki.
- Nieprawda! Wiadro było dziurawe, a ty użyłeś swojej mocy, żeby zgasić płomień - patrzyliśmy na siebie z niedowierzaniem.
- Nie wiem o czym pan mówi.
- Wiesz i to bardzo dobrze. Szesnaście lat temu zawarłem z waszą matką pakt o waszym bezpieczeństwie.
- Jaki pakt?
- Wy oddacie mi swoje moce, a ja wam nic nie zrobię
- Nie wiem o czym pan mówi - wciąż brnąłem w swoje.
- A więc odbiorę ją siłą - mężczyzna skierował na nas swoją dłoń, która chwilę później zaczeła się nagrzewać i płonąć.
- Uciekajcie - pobiegliśmy po schodach na strych i zaczęliśmy przewracać strony w księdze.
- Nie unikniecie przeznaczenia!
- Nic tu nie ma - panikowałem. - Nie ma go tu!
- Zaraz mówił, że rozmawiał z naszą mamą więc cofniemy się w czasie i nie dopuścimy do tego spotkania - opowiedziała nam swój pomysł Selena.
W czwórkę wypowiedzieliśmy magiczne zaklęcie, a sekundę później pojawiły się białe iskierki, które okrążyły nas, a potem zniknęły.
- Coś się stało? - zapytała Alice. - Nic nie poczułam.
- Ja też nie.
Ostrożnie otworzyliśmy drzwi i zaczęliśmy schodzić po schodach rozglądając się uważnie.
- Samantha, kochanie, mów spokojnie - usłyszałem głośny melodyjny głos.
- Babcia - szepnęła Selena. - Rozmawia z mamą.
Na twarzy wkradł mi się szeroki uśmiech. Miło było usłyszeć głos babci, ale jeszcze lepiej czułem się z tym, że ją widzę. Babcia była wysoką kobietą, o krótko ściętych włosach koloru brązowego, zielonych oczy i z paroma zmarszczkami.
CZYTASZ
Magia Żywiołów
FantasyEthan, Daniel, Alice i Selena to zwyczajni nastolatkowie. Do czasu! W piątą rocznice śmierci matki odnajdą magiczną księgą. Wypowiadając zaklęcie każde z rodzeństwa otrzyma dar władania nad jednym z żywiołów. Przez to demony ciemności chcą ich zabić...