Rozdział 4

331 24 0
                                    

Leżałem na kanapie i oglądałem wiadomości, jedząc paczkę moich ulubionych chipsów. W wiadomościach mówili o trzech zamordowanych kobietach. Wszystkie zostały zabite w moim mieście Los Angeles. Zostały zadźgane sztyletem i to w okolicy naszej ulubionej pizzerii, w której byliśmy wczoraj. Policja nie wie kim jest morderca. W telewizji pokazali tylko jeden dowód: znaleźli jedną, małą, czarną nitkę. Odrazu skojarzylem ją z tym mężczyzną, który stał na dachu. Wziąłem szybko telefon w dłoń i już chciałem zadzwonić na policję, ale zdałem sobie sprawę, że ta nitka nie musi być z garnituru tego faceta, a jeśli nawet to nie wiem jak się nazywa. W ogóle nic o nim nie wiem! Postanowiłem się przejść.

- Wychodzę - krzyknąłem i wyszedłem z domu. Poszedłem do swojego ulubionego miejsca. Był to klif, który znajdował się na końcu miasta. Zawsze tu uciekam przed problemami albo gdy muszę pomyśleć. Patrzyłem na piękny krajobraz, gdy z rozmyśleń wyrwał mnie jakiś głos. Wstałem i odwróciłem się gwałtownie.

- No, no, no calkiem tu fajnie - powiedział ten sam facet, którego wczoraj widziałem na dachu.

- Kim jesteś? - byłem przestraszony.

- To nie ważne - złowieszczo się zaśmiał. - I tak nikomu tego nie powiesz. Jak te trzy martwe kobiety.

- To ty je zabiłeś, a może powiesz mi dlaczego? - Bałem się. Nie wiedziałem co się może wydarzyć.

- Aby posiąść ich moc - w dłoni mężczyzny znalazła się nagle wielka kula zrobiona jakby z błyskawic. Rzucił jedną we mnie, ale zdążyłem zrobić unik. - Oddaj mi swoją moc

- Nigdy - jeżeli on mnie atakuje to ja też to zrobię. Skierowałem na niego dłoń i woda zaczęła lecieć w jego kierunku, ale w ostatniej chwili rzucił swoją kulę, a mnie odepchnęło. Nie poddałem się i walczyłem dalej.

- Masz wspaniałą moc, ale nie jesteś na tyle silny, żeby mnie pokonać - mężczyzna znów zaczął rzucać swoimi kulami, próbowałem mu uciec, ale jedną z nich we mnie trafił. Lekko mnie odrzuciło i spadłem z klifu.

- I po tobie - zaśmiał się i wyciągnął z kieszeni sztylet. Chciałem wstać i mu uciec, ale nie miałem siły. Byłem ledwo przytomny, a do tego wszystko mnie bolało. - Wiesz co mnie najbardziej cieszy z tego wszystkiego? Zbytnio się nie zmęczyłem, ale dosyć tych pogaduszek. Czas wziąć twoją moc.

- Zostaw chłopaka - powiedziała pani Johnson i za pomocą swojej mocy wytrąciła mężczyźnie sztylet z ręki. Widziełem jak walczą, ale ostatnie co pamiętam to ciemność.

Obudziłem się i zaraz spostrzegłem, że jestem w swoim domu. Zauważyłem, że reszta domowników mi się przygląda.

- Co się stało? - zapytałem zdezorientowany.

- Nic nie pamiętasz? - Zapytała troskliwie Selena .

-Pamiętam tylko, że walczyłem z jakimś facetem, który próbował mnie zabić, a potem nic.

- I prawie cię zabił. Po tym jak spadłeś z klifu pojawiła się pani Johnson i załatwiła tego demona - mówił dumnie Damian.

- Bez przesady. Demon wróci. Nie zniszczyłam go. Musicie być ostrożni

- Poszukajmy go w Księdze Cieni. Może tam będzie zaklęcie, żeby go zniszczyć, a jak nas zaatakuje, będziemy gotowi - powiedziała stanowczo Alice.

- To jest bardzo dobry pomysł -przyznałem jej rację, a reszta rodzeństwa pokiwała twierdząco głową.

Poszliśmy na strych i zaczęliśmy wertować kartki w księdze. Długo nie musieliśmy szukać. Na każdej stronie z zaklęciem jest narysowany demon, aby było wiadomo, o którego chodzi.

- Zostawcie to! - Wykrzyczał demon. - Odsuńcie się od księgi!

- Nigdy. Selena, czytaj zaklęcie! - wykrzyczała Alice i rzuciła kulą ognia w demona.

Demon odrzucił ją, a w Selenę rzucił kulą błyskawic.

- Nie zniszczycie mnie - demon był wściekły. Swoimi kulami trafił Daniela i Alice.

- Co wy tu robicie? - Powiedziala pani Johson, wchodząc do pokoju. - Co ty tu robisz?!

- Nic co powinno cię obchodzić. Wynoś się stąd! - Demon sprawił, że kobieta wyleciała z pomieszczenia i zamknął za nią drzwi, zamieniając je w tytanowe. - Poradzicie sobie sami? Dzieciaczki?

- Alice rzuć w niego ogniem - zaskoczony demon odwrócił się i próbował odrzucić atak, ale mu się nie udało. Do tego ja użyłem swojej mocy i po chwili demon stał przed nami zamrożony. Podeszliśmy do księgi i wspólnie wypowiedzieliśmy zaklęcie jego zniszczenia. Mężczyzna uwolnił się z lodu, ale już za późno. Dookoła niego pojawił się wir błyskawic, który zaczął go niszczyć.

-Myślicie, że wygraliście? Nie! Mylicie się jest nas więcej! Nawet nie zauważycie, kiedy miniecie nas na ulicy! Nie uciekniecie przed nami, nie uciekniecie - nastąpił wybuch, a demon został zniszczony.

Hej i jest kolejny rozdział z góry przepraszam że opóźniony, ale bylem chory i wiadomo trzeba nadrobić szkołę, a do tego był problem ze sprzętem elektronicznym w moim domu, ale na szczęście wszystko już jest okey. Jak wam się podoba rozdział? Komentujcie :)

Magia ŻywiołówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz